Wargaming uraczył nas do tej pory potyczkami zbrojnymi na lądzie w World of Tanks oraz w powietrzu w World of Warplanes. Jednak firma postanowiła rozszerzyć swoją ofertę o kolejną pozycję, w której to akcja przenosi się na wody morskie w World of Warships. Kto by nie chciał zostać kapitanem pancernika lub niszczyciela? W zaistniałej sytuacji postanowiłem spędzić kilkanaście godzin za sterami jednego z takich okrętów i sprawdzić jak się prezentuje wersja beta.
W chwili obecnej gra jest w fazie zamkniętych testów, a dostęp można otrzymać wyłącznie na zaproszenie w postaci klucza. Zakładam, że ta informacja może niektórych graczy zasmucić, ale warto uzbroić się w cierpliwość. Czy warto czekać? Spójrzmy. Gdy zalogujemy się na serwer, zostajemy automatycznie wrzuceni do głównego menu, w którym nowy gracz może się po prostu zgubić. Choć należy przyznać, że to tylko pierwsze wrażenie, biorąc pod uwagę fakt, iż można wybrać nasz ojczysty język.
Przed rozpoczęciem morskiej batalii możemy wstępnie przejrzeć rodzaj dostępnych okrętów w całej grze. Twórcy przewidzieli m.in. kategorię pancerników, krążowników, niszczycieli, lotniskowców lub statki w wersji premium. Dodatkowo gracz może wybrać jedną z trzech dostępnych frakcji i stopniowo odblokowywać dane drzewko technologiczne. Jednak na tym nie koniec, ponieważ każdą jednostkę możemy odpowiednio modernizować pod indywidualny styl gry. World of Warships trzeba pamiętać o jednej podstawowej zasadzie: większe nie oznacza lepsze. Duży okręt będzie się charakteryzował większą ilością dział oraz lepszą ich skutecznością, ale manewrowanie może okazać się skomplikowane. W sytuacji, kiedy stracimy kontrolę nad naszą jednostką pływającą, przeciwna drużyna z pewnością to wykorzysta i wyśle nas na dno.
Osobiście postanowiłem przetestować każdy rodzaj statku, aby sprawdzić efektywność w boju morskim. W niniejszej sytuacji doszedłem do wniosku, że mniejsze obrażenia na rzecz lepszego manewrowania, to krok do zwycięstwa w moim przypadku. Pamiętając przy okazji, aby stopniowo modernizować dostępne moduły dla okrętu. A skoro już o tym mowa: do rozwijania naszego arsenału będzie potrzebna odpowiednia waluta, którą można pozyskać poprzez wygrywanie kolejnych potyczek i realizację odpowiednich zadań. Z góry mogę powiedzieć, że łatwo nie będzie.
Zapytacie jak wygląda system walki? Twórcy do naszej dyspozycji oddali artylerię, torpedy, działka przeciwlotnicze, system naprawy poszczególnych sekcji jednostki, a nawet zasłonę dymną. Nic nie sprawi tyle satysfakcji jak idealna salwa z prawej lub lewej burty, a na przystawkę zestaw torped, który trafia w okręt przeciwnika. Choć wydaje się że to takie łatwe i przyjemne, to dochodzi tutaj jeszcze aspekt prędkości, odległości oraz ustawienia delikwenta. Nie da się ukryć faktu, że zanim nauczyłem się oceniać punkt krytyczny do oddania strzału, to niejednokrotnie zostałem posłany na dno. Zaś kiepsko wykonany manewr może zakończyć się zablokowaniem statku między wysepkami, a pełna na wstecz, to istna zgroza.
W celu odniesienia zwycięstwa na danej mapie, należy trzymać się kilku prostych zasad. Przede wszystkim należy zdobyć i utrzymać kluczowe akweny lub zatopić flotę przeciwnej drużyny raz na dobre. Odpowiednia współpraca zespołu ma tutaj istotne znaczenie. W niektórych pojedynkach moja flota potrafiła zneutralizować wszystkie wrogie okręty bez większych strat. Rzecz jasna, trafiały się również wyrównane bitwy, gdzie od czasu do czasu o losach potyczki, decydowały umiejętności pojedynczych graczy. Emocji raczej nie brakowało, ale po pewnym czasie doszedłem do wniosku, że prawdziwa przyjemność z gry będzie miała miejsce, kiedy do zabawy dołączą nasi znajomi. W tym przypadku musimy poczekać do oficjalnej premiery gry.