Mało kto nie słyszał o World of Tanks. Wargaming zaprezentował prawdziwy fenomen, a sprawna akcja marketingowa oraz odczytanie trendów rynkowych, pozwoliły na stałe zadomowić się w popkulturze, sprzętach, ale i sercach graczy. Po ekspansji na rynek mobilny, przyszedł na bardziej namacalne medium w postaci gier planszowych.
Wcześniej, bo w 2014 roku, do Polski trafił World of Tanks: Rush, który był grą karcianą, a w 2020 roku graczy uraczono wersją z miniaturowymi czołgami. Kwestią czasu była pełnoprawna planszówka, ale jak zaadaptować dość rozbudowaną grę wideo na potrzeby rozgrywek bez użycia prądu i nie skomplikować nadmiernie zasad? Na to pytanie stara się odpowiedzieć World of Tanks: Battlegrounds. Jak się to udało?
Z pewnością opakowanie zachęca: nie odstrasza pokaźnym rozmiarem, jest raczej poręczne (wymiary 25x25x5 cm), a grafika przyciąga wzrok. W oczy może się rzucić informacja w trzech językach, zarówno na zewnątrz, jak i już po otwarciu pudełka: czeskim, polskim i słowackim. Instrukcja wydrukowana została na dobrej jakości papierze, liczy 8 stron i przedstawia mechanikę w sposób przystępny, chociaż niektóre z objaśnień graficznych potrafią wywołać zmieszanie i zagubienie. Znajdziemy tutaj informacje odnośnie aż czterech możliwych trybów rozgrywki, z czego trzy adresowane są dla grup, natomiast jeden pozwala na zabawę samodzielnego gracza, gdzie zmierzymy się z mechaniką/światem. Prócz instrukcji wewnątrz opakowania znajdziemy całkiem sporą i czytelną planszę, żetony czołgów, karty maszyn, żetony mechaniki (niewypałów), żetony lokacji oraz pionki czołgów. Żetony lokacji, a jest ich 64, zostały wykonane naprawdę świetnie na grubej tekturze i z przyjemną grafiką znaną z gry. W porównaniu do tego bardzo kiepsko wypadają natomiast żetony punktów czy mechaniki, gdzie otrzymujemy jedynie barwne tokeny z nadrukiem mono. Karty czołgów sprawiają wrażenie zbyt miękkich i tutaj sugerowałbym użycie koszulek lub innych opraw, żeby uniknąć zniszczenia, a też i utwardzić same karty – problemem może być ich nietypowy rozmiar.
W opakowaniu znalazł się również specjalny kod promocyjny do wersji elektronicznej. Osoby zaczynające swoją przygodę z World of Tanks otrzymają czołg T2 light (USA), miejsce garażowe, 7 dni konta premium i 500 sztuk złota. Natomiast gracze ze stażem znajdą kod na 2x +50% doświadczenia przez 2 godziny, 2x +50% punktów przez 2 godziny oraz 2x +200% doświadczenia zespołu również przez 2 godziny. Kody mają też ograniczenie czasowe do 31 grudnia 2023 (warto mieć to na uwadze, chociaż czasu jest sporo).
Rozgrywka jest banalna do przygotowania i nie wymaga wiele od graczy. W zasadzie stół do gry gotowy jest w czasie zbliżonym do zrobienia sobie herbaty, a nawet i szybciej – nie skłamię, jeśli określę czas przygotowania na poniżej 5 minut. Jest to przyjemne zaskoczenie, bo początkowo ilość elementów może przytłoczyć. Trochę gorzej wygląda pierwsza rozgrywka – tutaj jednak sporo zależy od wybranego wariantu. Możemy zdecydować się na grę drużynową, wtedy mamy do wyboru bitwę dla 2-4 graczy, bitwę drużynową dla 4 osób (2+2) lub wersję familijną dla 2-4 osób. Jak wspomniałem: momentami grafiki mogą powodować zagubienie, ale sam tekst jest przejrzysty. Z mojej perspektywy trochę zabrakło przykładowej rozgrywki lub podobnego wdrożenia, nawet w formie linku do YouTube – coś takiego często pomaga odnaleźć się w realiach nowej gry. Pojawiło się też niedopatrzenie w wariancie bitwy dla dwóch graczy: każdy gracz dysponuje dwoma czołgami, ale jak wygląda kolejność ruchu? Na przemian? Czy może oba czołgi i dopiero drugi gracz? Tutaj jest trochę niejasności i gracze mogą być kreatywni.
Sama rozgrywka jest względnie szybka. Gracz porusza porusza swoim żetonem i oddaje strzał. Może również zmienić czołg. Te dwie akcje są tak zwanymi akcjami podstawowymi: musimy wykonać jedną z tych dwóch w swojej turze. Do tego istnieje możliwość skorzystania z akcji dodatkowych, ale jednorazowych, reprezentowanych przez specjalne żetony lokacji. Oznaczenie pojawia się w lewym górnym rogu grafiki tokena i pozwala, przykładowo, wydłużyć ruch maszyny, skorzystać z dodatkowej kolejki lub dobrać dodatkowe czołgi. Lokacje odkrywamy poprzez ruch, a same tokeny reprezentujące miejsca leżą na mapie awersami do góry.
Oczekiwałem, że pojedyncza rozgrywka przy tak złożonym polu bitwy (8×8 pól) zajmie około godziny czasu. Jednak po kilku próbach, czas na ukończenie gry można zredukować do sugerowanych na pudełku około 30 minut. Z tymi 15 minutami, przynajmniej dla wielu graczy, jednak bym nie ryzykował, chyba, że mowa o jakimś wariancie typu speed, ale o tym w instrukcji nic nie znalazłem. Z drugiej strony rozgrywka jednoosobowa może faktycznie być krótsza, bo i sama interakcja jest mniej złożona i wymagająca.
World of Tanks: Battlegrounds z pewnością dostarczy dobrej zabawy, ale nie jest to wierne przeniesienie mechanik z ekranu na stół. Raczej pewnego rodzaju wariacja, które pozwoli dobrze się bawić w znajomym settingu. Wersja planszowa ma bardzo niski próg wejścia, dzięki czemu nie powinniście mieć problemów, żeby do rozgrywki zachęcić rodzinę lub osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę w świecie gier planszowych. Albo też chcecie spędzić z fanem World of Tanks trochę czasu z dala od monitora.