White Shark Gladiator – test

Hong Kong z reguły kojarzy się z bogactwem i lasem spektakularnie oświetlonych drapaczy chmur. Czy za jakiś czas będziemy myśleli o tym kraju także w kontekście produkcji sprzętu komputerowego?

White Shark to gamingowa marka, która właśnie zadebiutowała na polskim rynku dzięki firmie Digital Vitra. Pochodzi z Hong Kongu i chce dostarczać graczom dobrej jakości sprzęt w przystępnej cenie. Na pierwszy ogień do naszych testów trafiła gamingowa klawiatura White Shark Gladiator.
Cechą charakterystyczną opisywanej klawiatury jest metalowa podstawa, bezpośrednio z której wystają klawisze. W większości takich urządzeń na rynku klawisze są umieszczone w obudowie w różnej wielkości wycięciach. Tu zaś zupełnie zrezygnowano z tego rozwiązania, co nie tylko przekłada się na wizualny odbiór sprzętu, ale znacząco ułatwia utrzymywanie go w czystości. A wiadomo, że raz na te kilka tygodni/miesięcy/lat wypada klawiaturę jednak wyczyścić.

White Shark Gladiator to klawiatura membranowa, twarda przy pisaniu. Producent szacuje żywotność klawiszy na 5 mln kliknięć. W obsłudze jest ponadstandardowo głośna, ale nie jakoś znacząco. Choć producent reklamuje klawiaturę jako sprzęt wyłącznie gamingowy i przypomina o tym napisem nad klawiszami strzałek, nie zdecydował się na żadną ekstrawagancję czy odejście od standardowego rozmieszczenia przycisków alfabetycznych, numerycznych ani funkcyjnych. Jak z reguły, te ostatnie są na samej górze, w prawym górnym rogu znajdują się kontrolki informujące o uruchomionym Caps-Locku, Num-Locku oraz Scroll-Locku itd. Nie ma tu dodatkowych, osobno wydzielonych przycisków do programowania, zaś wszystkie funkcje multimedialne zostały doczepione do klawiszy F1-F12, aktywowanych z przytrzymanym klawiszem FN. Poczucie, że to klawiatura gamingowa ratuje funkcja anti-ghosting obejmująca 19 klawiszy i zapobiegająca blokowaniu się klawiatury przy wciśnięciu kilku przycisków naraz.

Metalowa płyta z czterema ściętymi rogami i taką samą liczbą wyciętych podłużnych otworów nadaje klawiaturze efektowny wygląd. Czy atrakcyjny, to już kwestia gustu Na pewno przekłada się na zajmowaną powierzchnię biurka. Małe klawiatury na szerokość potrafią liczyć 12-13 cm, a ta ma ponad 18 cm. Długość jest blisko standardowych 45 cm (tu niecałe 47 cm). Dominujący w klawiaturze materiał – metal –przekłada się oczywiście na jej wagę, wynoszącą ponad 1 kg.

Niestandardową dla klawiatur funkcją są cztery tryby podświetlania – klawisze mogą świecić na niebiesko, czerwono, fioletowo (żona twierdzi, że purpurowo i pewnie ma racje), a także w trybie zmieniających się po kolei kolorów. To o tyle ważna funkcja, że litery nie zostały napisane na klawiszach, ale są przezroczystymi obrysami o odpowiednich kształtach. Oznacza to, że przy wyłączonym podświetleniu klawisze są znacznie gorzej widoczne i trudniej używać klawiatury. Oczywiście można podświetlenia w ogóle nie wyłączać. Ta funkcja przydaje się zwłaszcza wieczorem i w nocy, gdy z różnych powodów trzeba używać sprzętu przy minimalnym źródle światła lub przy jego całkowitym braku. Inna sprawa, że w pudełku nie było żadnej instrukcji ani informacji na temat obsługi, więc musiałem po kolei klikać we wszystkie przyciski funkcyjne, by znaleźć ten sterujący podświetleniem.
Z wartych odnotowania akcentów trzeba wspomnieć o zastąpieniu standardowej gumowej izolacji przewodu USB, estetyczniejszą i lepiej zabezpieczającą kabel (1,5 m długości) sztywną plecionką. Klawiatura została wyposażona w parę jednostopniowych nóżek, a dzięki dwóm antypoślizgowym matom i dużej wadze, nie doświadczyłem nigdy efektu „jeżdżenia” klawiatury po biurku.

Wygląd: 4/5
Wykonanie: 4/5
Funkcje: 4/5
Stosunek ceny do jakości: 4/5
Ogólnie: 4/5

PODSUMOWANIE:

Klawiatura White Shark Gladiator to przyzwoity, efektownie wyglądający sprzęt za rozsądne pieniądze, choć z pewnością nie numer 1 w przedziale cenowym (ponad 100-150 zł). Niemniej, pierwsze spotkanie z marką z Hong Kongu uważam za całkiem udane.

Komentarze