Ocena: 8,5
Plusy:
+ ciekawa fabuła
+ system Splugawienia
+ nowa frakcja w trybie sieciowym
+ dobra cena
Minusy:
- słabo zbalansowane drużyny w multiplayerze
- zwolnienia animacji
Pierwsza odsłona Dawn of War miała premierę w 2004 roku, od tamtej pory ukazały się aż 4 dodatki do tej gry. Kwestią czasu było nadejście części drugiej, w której masa fanów pokładała olbrzymie nadzieje. Twórcy doszli do wniosku, że trzeba nieco odświeżyć uniwersum Kosmicznych Marines i postanowili wprowadzić wiele istotnych zmian do rozgrywki. Kiedyś trzeba było wybudować bazę, ”wyprodukować” jednostki i zniszczyć wroga. Teraz, za sprawą połączenia strategii czasu rzeczywistego i RPG’a, należy wykonywać różnorakie misje na wielu planetach, zdobywać doświadczenie, ekwipunek oraz inne ciekawe przedmioty bojowe. Nie takiej produkcji oczekiwali fani DoW, jednak wiele osób polubiło nowe dzieło Relic, a wszystko za sprawą dobrze opowiedzianej historii, pięknej oprawy wizualnej, trybu kooperacji i mocno rozbudowanym multiplayerze. Po kilkunastu miesiącach od premiery nadszedł czas na pierwszy dodatek Chaos Rising, który zabierze was do świata, gdzie spotkacie się z Kosmicznymi Marines Chaosu.
15 dni, aby uratować galaktykę!
Wątek fabularny w tym tytule zaczyna się od wydarzeń na planecie Aurelia. Zamieszkiwało ją ponad 5 miliardów osób Imperium ludzkiego do czasu, gdy nadeszła Burza Smutku. To właśnie wtedy wydarzyła się wielka katastrofa. Anomalie Osnowy wywołały zmianę w orbitach planet, przez co Aurelia w krótkim czasie oddaliła się od słońca. Skutkiem tego było pokrycie całej po planety lodem. Próbowano uratować mieszkańców, jednak udało się ocalić zaledwie 100 tysięcy osób. Następnie burza Osnowy pochłonęła Aurelię, która znikła bez śladu. Po tysiącach lat powróciła, a wraz z nią Legiony Chaosu, żądne zemsty na Krwawych Krukach i całym Imperium. Na uratowanie galaktyki mamy 15 dni. Podczas każdego z nich trzeba będzie wykonać po jednej misji fabularnej. Czasami pojawią się jakieś zadania poboczne, które warto wykonać, choćby dlatego, że nasi bohaterowie zwiększą swą siłę i mogą znaleźć wiele cennych przedmiotów. Możemy załadować stan gry z podstawowej wersji, wtedy wszystko, co zdobyliśmy dotychczas, zostanie przetransportowane do nowej kampanii. Dzięki temu nie musimy zaczynać od zera, z jakimś słabym ekwipunkiem, choć ten zabieg nie wprowadza większych zmian w fabule, to miło, że developer pomyślał o czymś takim.. Zadaniem gracza będzie pokonanie sił zła, które chcą rozpanoszyć się na dobre. Ponownie pokierujemy losami Daviana Thule’a, który nadal jest wierny Imperatorowi zamkniętemu w zbroi Drednota. W naszej drużynie nie mogło zabraknąć snajpera Cyrusa, miłośnika ciężkiej artylerii Avitusa, a także speca od ładunków wybuchowych, Thaddeusa. Szeregi naszej małej armii zasili jeszcze ktoś zupełnie nowy. Mowa o Jonahu Orionie, który jest typem wojownika – choć należy do grona Bibliotekarzy, potrafi zarówno leczyć swoich braci, jak i ranić całe oddziały wroga. Jego udział w bitwach jest nie oceniony i sprawdza się praktycznie w każdej walce.
Czas „Odkupić” swoje grzechy…
Developer dodał do Chaos Rising system Splugawienia, który może dotknąć całą waszą drużynę. Wszystko spoczywa w rękach gracza, jednak aby iść po tzw. „Drodze Odkupienia”, trzeba się sporo namęczyć. Ujemne punkty możemy otrzymać na wiele różnych sposobów. Wystarczy nie wykonać jednej z misji pobocznych, obrać krótszą drogę podczas gry, zabić kilku żołnierzy Imperium czy też nie zabrać jednego z członków naszej kompanii. Za takie czyny stracimy kilka umiejętności, ale za to zyskamy jakieś nowe. Na przykład Jonah przez splugawienie może stracić swoje uzdrowicielskie moce, wtedy podczas walki będzie jedynie mógł atakować wrogów. Jego rola podczas bitwy zmieni zupełnie swoje oblicze, ale za to obrażenia, jakie może zadawać, zwiększą się kilkakrotnie. Punkty Splugawienia można także stracić poprzez wykonanie jakiegoś „dobrego uczynku”. Nieczęsto się to zdarza, ale jest kilka takich momentów podczas gry, gdzie możemy „odkupić swoje grzechy”. System ma swoje odzwierciedlenie w fabule i tam bardzo dobrze widać skutki podjętych przez nas decyzji… ale najlepiej jak sami się o tym przekonacie. Dobrze, że twórcy wprowadzili coś takiego; dzięki temu walki zyskały nowy element taktyczny, który warto mieć na uwadze.
Tryb sieciowy to podstawa.
Od dawna wiadomo, że multiplayer to tryb, dzięki któremu wiele gier potrafi zadowalać graczy przez długie miesiące. Chaos Rising wprowadza do swojej bazy zupełnie nową frakcję – Legion Chaosu na stałe zagościł w uniwersum Dawn of War II. W przeciwieństwie do trybu fabularnego, tutaj gracz ma pełną kontrolę nad siłami zła. Przejmujemy władzę nad brutalnym Lordem Chaosu, który ma kilku potężnych sojuszników w swojej armii. Do obrony można wystawić Czempiona Zarazy – owa jednostka dobrze się nadaje do ochrony punktów kontrolnych, a w połączeniu z Czarownikiem Tzeentcha, który jest świetnym supportem, powstał idealny duet. Oczywiście nie zabrakło mięsa armatniego, czyli zwykłych Marines Chaosu i Heretyków. Produkcję wzbogacono o kilka nowych map i rozwinięto nieco tryb ”Ostatnia linia obrony”, który został dodany w październikowym DLC. Teraz Tyranidzi mogą do walki wysłać Tyrana Roju; owy stwór to prawdziwy czołg i ciężko go zatrzymać. Orkowie dostali Dziwoląga – bardzo potężnego psionika, z silnym mocami obszarowymi. Do drużyny Eldarów dołączyła Upiorna Straż, straszliwa jednostka o niewyobrażalnej sile rażenia. Niestety, sam multiplayer strasznie oberwał po dodaniu nowej nacji, a wszystko przez to, że jest słabo zbalansowana. Koszt produkcji żołnierzy jest naprawdę mały, a obrażenia jakie mogą zadawać w większych ilościach są przerażające. Na dodatek czołgi zostały mocno spowolnione, a Upiorna Straż Eldarów to prawdziwe maszyny zniszczenia – potrafią rozgromić nawet duże armie w bardzo krótkim czasie. Obecnie gra Orkami czy Tyranidami jest praktycznie bezcelowa, ponieważ posiadają one o wiele słabsze jednostki, które nie mają szans w starciu z innymi frakcjami przeciwników. Mam nadzieje, że szybko powstanie jakaś aktualizacja balansująca ten cały bałagan, ponieważ wiele osób zamiast taktycznie podchodzić do sprawy, woli bezmyślnie atakować wszystko, co stanie im na drodze.
Oprawa i optymalizacja
Warhammer 40,000: Dawn of War II – Chaos Rising działa na tym samym silniku, co podstawowa wersja. Essence Engine 2.0 trochę się już zestarzał, ale grafika jaką potrafi wygenerować ,jest miła dla oka. Budynki ulegają destrukcji, wybuchy są spektakularne, zaś same jednostki wyglądają naprawdę ładnie. Niestety, nawet na mocnym sprzęcie gra potrafi czasami zwolnić, głównie na najwyższych wymaganiach, ale to nie oznacza, że trzeba mieć jakąś potężną konfigurację. Ja na swoim laptopie ( Procesor: Core 2 Duo T6600, 4GB RAM, GPU: GT 220M, Windows 7) swobodnie grałem na średnich ustawieniach, więc i wam ów produkcja powinna działać poprawnie. Jeżeli graliście w podstawkę i byliście zadowoleni, to i z dodatkiem problemów nie będzie tym bardziej, że nie jest ona potrzebna, aby pograć w CR.
Na koniec mogę powiedzieć, iż jest wart 70zł. Za taką cenę otrzymujemy nową kampanię fabularną, wiele ciekawych zmian w trybie sieciowym i zupełnie nową frakcję. Zanim wszystko rozpracujecie, to Relic zdąży wydać kolejny wspaniały dodatek do Dawn of War II.