feat - metro universum

Uniwersum Metro Dmitrija Glukhovskiego

Każdego ranka budzę się z jedną i tą samą myślą – co jeszcze będę musiał zrobić, aby przetrwać w tym świecie? Czas mija nieubłaganie, na twarzy pojawiło się wiele nowych zmarszczek, a głowa zaczyna przypominać hełm, gdyż włosów na niej praktycznie nie ma. Wczorajsze zadanie było potworne, bestialskie i tak okropne, że ciężko mi pozbierać myśli. Dlaczego więc postanowiłem je wykonać? Miałem wybór, zawsze można postąpić inaczej, jesteśmy ludźmi a bliżej nam do tych potworów z ciemności. Te krzyki, strzały a potem głucha, bardzo okropna cisza. Przecież dało się to inaczej rozegrać, bez rozlewu krwi, bez tej całej maskarady, a mimo to nie zrobiłem nic, aby temu zapobiec. Czy w takim razie za byle naboje stałem się narzędziem do zabijania niewinnych ludzi, którzy za sam wygląd mogą stracić tak cenne w dzisiejszych czasach życie? Staramy się przetrwać, staramy się walczyć, staramy się odbić od dna, ale chyba jeszcze bardziej go dotykamy z każdym dniem, z każdym wystrzelonym pociskiem, z każdą niewinną, niepotrzebną i okrutną śmiercią.

blog- metro

Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy tej kobiety, tego strachu w jej oczach i krzyku jaki wydobył się z jej osłabionego już gardła, gdy jeden człowiek, nie, nie człowiek – zwierzę, dzikie zwierzę – wycelowało karabin w kierunku jej syna. Chciałem coś zrobić, chciałem go zatrzymać, wykonać jakiś ruch nawet głupi, bezcelowy, jakikolwiek! Ale nie zrobiłem nic, jedynie patrzyłem. Moje ślepia nie były wstanie się oderwać od tego chłopca, tego martwego chłopca, całego we krwi, bez oznak życia, leżącego trupa kilka metrów ode mnie. Krzyk matki był niczym miliony igieł wbijających się w mój umysł, zadając większy ból niż cała salwa z karabinu, lecz nawet to nie wyprowadziło mnie z amoku, jedynie spowodowało, że popatrzyłem w jej stronę. Kobieta znalazła w sobie resztki siły, wyrwała się najemnikowi i zaczęła biec w mą stronę. Nie wiedziałem dlaczego w moją stronę, dlaczego wybrała mnie, przecież jestem nikim, niczym, zwykłym śmieciem który nie powinien żyć, a jednak to zrobiła? Może gdybym zareagował, gdybym krzyknął, zrobił cokolwiek, ona by jeszcze żyła, w więzieniu, w niewoli, ale by żyła, a tak to… Tak to zginęła upadając na twarz tuż przed moimi butami. Dostała kulkę, prosto w serce, celność sto procent. Tak strzelał tylko Michalov, tylko on był wstanie w tak krótkim czasie posłać nabój w jakimś kierunku i nie spudłować, pieprzony sadysta. Patrzyłem jak z drugiego człowieka uchodzi życie, jak krew z jej ciała dopływa do mnie, jeszcze była ciepła, a ja jedynie stałem w bez ruchu niczym kamień. To właśnie wtedy usłyszałem słowa – Obyło się bez problemów, wracamy na posterunek – i należało się zbierać. Ja nadal stałem, nie mogłem się ruszyć jeszcze przez chwilę. Dopiero gdy prawie całkowicie zniknęło światło, którego źródłem była lampa niesiona przez jednego z najemników, coś w mnie pękło. Wydarłem się na cały głos, ze wszystkich sił, tylko po to, aby coś zmienić, nadać sens całej sytuacji, lecz niestety to nie pomogło, nic nie dało dlatego ruszyłem w stronę posterunku gdzie udała się cała reszta. Odebrałem zapłatę, mimo tego, że tak naprawdę nic nie zrobiłem, a następnie udałem się na stację, do swojego namiotu i zasnąłem. Tak po prostu. Bez wyrzutów sumienia, bez emocji tak po prostu zasnąłem. Dopiero teraz, po przebudzeniu wiem, że wczoraj coś się zmieniło, coś ważnego.

Czułem się winny, tak jakbym to ja strzelał. Czułem się mordercą, bo jak można inaczej nazwać takiego tchórza jak ja, który nie zrobił nic, tylko patrzył i stał w miejscu. Nie raz widziałem jak ktoś umiera, ale ta konkretna sytuacja uderzyła mnie równie mocno, jak sama prawda o świecie, w którym żyje. Wojna nuklearna, zejście do podziemi, do metra, gdzie nawet szczury są silniejsze od rasy ludzkiej. W ciemnościach żyje, w strachu, w ciasnym metrze, no właśnie, w metrze. To miejsce jeszcze bardziej dobija mnie z każdym dniem, z każdą godziną, z każdą chwilą. Ile jeszcze mogę wytrzymać zanim zwariuje do końca? Rok, miesiąc, a może tuż za chwilę, gdy znowu zdecyduje się na misję, która mnie przerasta. Nie mogę tu zostać. Muszę wyruszyć na inną stację, może tam jest lepiej niż tutaj. Tylko jest jeden problem. Nie mam naboi, a jedyną osobą, które może mi je załatwić to Michalov, ten sam Michalov, który zabił tą matkę, w imię czego? Jakiejś plotki? Co z tego, że przyszli nie wiadomo skąd, czy zanim dobrze ktoś ich nie sprawdził, należało ich unicestwić? No właśnie. Nie! Muszę wziąć się w garść. Idę do niego. Idę na posterunek.

blog- metro2

Wokół małego ogniska siedziało kilku dobrze umięśnionych mężczyzn. Każdy z nich miał przy sobie jakiś karabin, nóż i zapewne jeszcze inne narzędzie, dzięki któremu można pozbawić kogoś życia. Mało kto się do nich zbliżał, wszyscy na stacji się ich bali, dlatego traktowano ich w pewnym sensie jak policję i bandytów w jednym. Za kilka naboi robili wszystko, a jeżeli nie dostali zapłaty, wtedy pojawiał się problem, olbrzymi problem. Mimo wszystko postanowiłem pójść do nich. W końcu potrzebowałem amunicji, aby przetrwać. Mam kilka drobiazgów, które można by wymienić na naboje. Nagle z oddali, z ciemności w których niedawno byłem rozległ się przeraźliwy dźwięk. Zawyły syreny, a wszystkie osoby, które posiadały broń ruszyły w stronę posterunku. Nie wiedziałem co się dzieje. Padły strzały, wręcz morze strzałów. Słyszałem krzyki wołanie o pomoc. Chciałem tam pobiec, zobaczyć co się dzieje, ale nie miałem odwagi, nie miałem broni. Postanowiłem uciekać, uciekać na inną stacje. Złapałem swój plecak i podobnie jak starsi, kobiety i dzieci zacząłem biec. Bez latarki, bez mapy. Tak naprawdę, bez niczego. Cały czas słyszałem za plecami jakieś makabryczne odgłosy walki, ale nie zatrzymałem się nawet na sekundę. Wydawało mi się, że udało mi się wszystkich wyprzedzić, w końcu nie miałem żadnego balastu w postaci dzieci, czy podeszłego wieku. Gdy poczułem się bezpiecznie postanowiłem zwolnić, złapać oddech, ogarnąć myśli, ale to był błąd, kolejny jaki popełniłem w przeciągu ostatnich momentów swojego życia. Odwróciłem się i zanim pojąłem swoją sytuacje było już za późno. Olbrzymie szczury, setki, a może tysiące. Nie byłem wstanie zobaczyć jedynie usłyszeć, a w końcu poczuć.

Uniwersum stworzone przez Dmitrija Glukhovskiego jest straszne, pełne bólu i strachu, nędzy i śmierci, gdzie człowiek upad na samo dno, ale nie brakuje w nim miejsca na mały promyk nadziej. Tę nadzieje można znaleźć w Metro 2033, 2034 lub innych książkach opartych na jego dziele. Jutro do sklepów trafi Last Light, druga gra w świecie Metro, gdzie ponownie można odwiedzić ten zniszczony przez wojnę nuklearną świat. Czytając moje małe opowiadanie możecie sobie wyobrazić w pewnym stopniu jak ciężki klimat napędza wszystko to, co bazuje na pomyśle Dmitrija Glukhovskiego. Metro czeka na was, ale czy będziecie na tyle odważni, by do niego wejść?

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze