feat - uncharted 3 dd

Uncharted 3: Drake’s Deception – recenzja gry

Ocena: 9,5

Plusy:
+ Najpiękniejsza grafika na PS3
+ Wspaniałe tło muzyczne
+ Hollywoodzka fabuła
+ Dużo pozytywnych zmian w mechanice
+ Rozbudowane multi

Minusy:
- Liniowość
- Nieliczne błędy w skryptach
- Potrafi zawiesić konsolę (!)
- Drobne zgrzyty w dźwięku
- Ukryte opłaty w zawartości multiplayer


Wszyscy ludzie marzą, ale nie wszyscy jednakowo. Jedni marzą nocą, w zakurzonych zakamarkach swoich umysłów, budzą się, by się przekonać, że wszystko to była ułuda. Drudzy zaś, marzą za dnia, dzięki temu mogą snuć swoje marzenia z otwartymi oczyma i sprawiać, że rzeczy się wydarzają.

Thomas Edward Lawrence

Seria Uncharted już od pierwszej odsłony była definicją niemal idealnej gry na konsolę. Duża ilość akcji, oszołamiająca oprawa audio-wizualna, oraz wspaniała fabuła, której twórcy w mistrzowski sposób połączyli historyczne fakty z fikcją literacką. Efektem jest tytuł, który pomimo niezbyt długiej rozgrywki (co stało się niestety niemiłym standardem w obecnych czasach) oraz drobnych błędów oczarowuje niemal wszystkich.  Studio Naughty Dog odpowiedzialne za tą produkcję, stało się wiodącą firmą w temacie wykorzystywania mocy konsoli PS3. Jego pracownicy przyzwyczaili już nas do tego, że każda kolejna część jest jeszcze lepsza, i jeszcze mocniej pozostawia konkurencję w tyle. Czy tak jest i tym razem?

Francis Drake: „Jest to marzenie z marzeń… fatamorgana na pustyni…”

Inspirację do fabuły U3 zaczerpnięto tym razem z listów oraz innych dzieł Thomasa Edwarda Lawrenca. Ten brytyjski oficer łącznikowy, odegrał niezwykłą rolę w I Wojnie Światowej jako uczestnik wydarzeń rewolty arabskiej w latach 1916-18. Jego dokładne opisy kultury, wierzeń oraz odbytych podróży stały się osią historii opowiedzianej w nowym Unchated. Nie zabraknie także odniesień do postaci Francisa Drake’a (o historii którego możecie poczytać nieco w recenzji pierwszej części), domniemywanego przodka głównego bohatera gry.

Jak zwykle twórcy fabuły dostarczają nam rozrywki i trzymają nas w napięciu już od samego początku. Uncharted 3 można przechodzić jak jeden wielki interaktywny film, którego scenariusz byłby idealnym materiałem na kinowy hit roku. Tym razem Nathan i jego przyjaciele podążają szlakiem prowadzącym z Londynu do pustyń Arabii, gdzie czekają na nich ukryte skarby „Atlantydy Piasków”. Na swojej drodze napotkają potężną organizację prowadzoną przez niejaką Katherine Marlowe. Nasi głowni antagoniści okazują się być zainteresowani tym samym celem, do którego podąża Nathan. Stawka jest bardzo wysoka, i jak się okaże, nie tylko bogactwa interesują Marlowe, zaś jej pierwsze zetknięcie Drakiem, a tym samym początek wyścigu do zaginionego miasta, miały miejsce już wiele lat temu.

Francis Drake: „Nie pozwól, aby świat oszukał cię swoim pięknem”

To co ujrzymy grając w Uncharted 3 przykuje naszą uwagę do ekranu całkowicie. Zespół z Naughty Dog jak zwykle stanął na wysokości zadania, wyciągając jeszcze więcej mocy z PS3 i eksploatując z jej układów niemal wszystkie możliwości. W większości gier zwracamy uwagę głównie na postaci oraz jej najbliższym otoczeniu z którym wchodzi w interakcję. Tym razem gwarantuję, iż nie raz drodzy gracze będziecie chcieli chociaż na kilka minut przystanąć i rozglądać się po bajecznym otoczeniu, którego horyzont wydaje się nie znać pojęcia limitu. Bardzo ciężko jest mi w słowach oddać to, co wizualnie oferuje nam U3. Podobnie zdjęcia które możecie oglądać czytając niniejszą recenzję nawet w małym stopniu nie ukazują jak wysoko została postawiona tym razem poprzeczka. Po raz trzeci bowiem Uncharted wyskakuje na najwyższe miejsce podium w kategorii za najlepszą grafikę na PS3. Aby jednak przybliżyć trochę skalę, przytoczę tutaj przykład o którym opowiadają sami twórcy. Jeden z poziomów gry rozgrywa się na tonącym statku wycieczkowym. Pomijając w pełni interaktywne środowisko w postaci walących się elementów wnętrza, wszechobecnej wody oraz realistycznych efektów atmosferycznych, programiści postanowili wykorzystać moc konsoli kreując w pełni interaktywny ocean. Jak się okazuje, jego animacja nie jest w żadnym wypadku oskryptowana, a zarządza nim w pełni samodzielne AI. Dzięki temu za każdym razem możemy spodziewać się zupełnie innych wrażeń gdy spoglądamy poza burty.

Nie tylko otoczenie jednak jest warte uwagi. Postacie także zyskały znacznie w porównaniu do części poprzednich. Animacja ruchów, wygląd oraz zachowanie bohaterów już od pierwszej części Uncharted były zaskakujące. Smaczki w stylu moczących się części ubrania czy kilku różnych wariantów wykonywania jednej czynności były nam znane już od dawna. Jednak tym razem kilka wariantów przerodziło się w kilkadziesiąt wariantów, a styl poruszania się naszego bohatera zależny jest od kondycji, warunków pogodowych, a także i jego osobistego nastroju.

Zdarza się, że gracz trafi na sytuację, w której będzie musiał biec ile sił w nogach przebijając się po dachach, zawalających się pólkach skalnych itp. Jak na złość w tych momentach, gdzie musimy skupić się najmocniej na grze, staje się ona jednocześnie najbardziej widowiskowa graficznie. U mnie sytuacje takie kończyły się z reguły notorycznym napotykaniem napisu „game over”, gdyż nie byłem w stanie poświęcić dostatecznej uwagi bohaterowi.

Przepiękna grafika w U3 ma jednak też swoją wadę. Nie wiem, czy jest to tylko przypadek mojej konsoli, ale dwa w trakcie gry dwa razy przytrafiło mi się zawieszenie całej konsoli. Taka ilość mocy obliczeniowej z pewnością jest dużym testem obciążeniowym dla konsoli, i zastanawiam się czy twórcy gry (jak też i konstruktorzy PS3) wzięli pod uwagę różne warunki, w jakich konsola może pracować (np. wysoka temperatura w lecie itp.). Swoje obawy podkreślam faktem, iż moja poprzednia „czarnulka” uległa poważnej awarii z powodu przegrzania przy graniu w Unchated 2.

Francis Drake: „Kielich śmierci zostanie wypełniony dla ciebie”

Mechanika gry zmieniła się w stosunku do poprzedników, chociaż nadal jest oparta na tych samych zasadach. W dalszym ciągu gra operuje na modelu połączenia gry zręcznościowej w połączeniu ze „strzelanką akcji” (lub jak kto woli z ang. „action shooter”). W dalszym ciągu niestety mamy do czynienia z dużą ilością skryptów które wprowadzają bardzo liniowy charakter gry. Wyjątki w stylu wspomnianego wcześniej oceanu tyczą się bardziej samej estetyki wizualnej. Nie wpływają natomiast zbyt mocno na rozgrywkę, która nadal jest bardzo prostolinijna. Praktycznie wszystko ogranicza się do schematu: poskacz po ścianach, rozwiąż zagadkę, trochę postrzelaj i obejrzyj kolejną animację. Prawie zawsze przez etap przechodzi się tylko jedną, wcześniej zaprogramowaną trasą. Gdyby twórcom udało się stworzyć grę o takiej grafice i fabule, ale z bardziej otwartym otoczeniem i wielowątkową fabułą, uznałbym Uncharted za absolutny tytuł wszechczasów. Tym czasem jednak mamy do czynienia ponownie z liniową grą przygodową. Cholernie dobrą i ładną…ale w dalszym ciągu liniową. Zdarzało mi się nawet, iż skrypty nie zawsze działały poprawnie gdy starałem się wykonywać za szybko pewną czynność. W pierwszych etapach gry napotkałem sytuację, gdzie nie zważając na przeciwnika pobiegłem szybko do przodu i strzeliłem w kłódkę od branki prowadzącej dalej. W tym miejscu skrypt napotkał błąd. Mój towarzysz, który w teorii miał mi pomóc w otworzeniu przejścia, stanął jak wryty. Gra zatrzymała się w martwym punkcie. Takich błędów napotkałem w grze niestety kilka. Na szczęście gry na PS3 mają możliwość aktualizacji. Całkiem niedawno pojawiła się już pierwsza łatka, która poprawiła zapewne wiele takich zaskakujących sytuacji.

Pozytywną zmianą jest zmiana mechaniki walki. Tym razem możemy w o wiele większym stopniu niż to miało miejsce niegdyś wykorzystywać fakt pozostania w ukryciu. Wiele sytuacji wymagających od nas konfrontacji z przeciwnikiem możemy przejść bez wyciągania broni, zakradając się do wroga i obezwładniając go. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozwiązywać wszystkie swoje problemy metodą siłową, jednak zapewniam, że gra staje się wtedy o wiele trudniejsza. AI przeciwnika jest…poprawne. Z reguły nie grzeszą oni zbytnią inteligencją. Często jednak zdarza się, iż napotykamy na oponenta który umie zajść nas od tyłu, albo wykorzystać przewagę taktyczną wynikającą z otoczenia. Muszę przyznać, że gra już na poziomie „normal” dostarcza często nie lada wrażeń, a ekran obwieszczający nam koniec gry ujrzymy z pewnością nie raz.

Nieznaczną poprawę zauważyłem w walce wręcz. Mamy nowe elementy w postaci rzucania przeciwnikami, czy też wykorzystywania otoczenia do plastycznego operowania twarzy swoich przeciwników. Nic bowiem nie jest bardziej pasjonującego, niż walnięcie swojego wroga… kawałkiem świeżej ryby („…bo to taaaaki szczupak był!!”). W dalszym ciągu walka polega jednak na „mashowaniu” (czyli ciągłym wciskaniu) jednego przycisku wraz z elementami „quick time events”.

Nathan Drake: „O nie ! Wielka fala, wieeelka fala! Nie, nie, nie, nie, nie !”

Oprawa dźwiękowa nie pozostaje w tyle za grafiką. Przepiękne tło muzyczne wprowadzające wiele elementów arabskich stoi na poziomie hollywoodzkich filmów z wysokiej półki. Posłuchajcie zresztą sami:

Efekty dźwiękowe są bardzo wierne oryginalnemu brzmieniu. Nie słychać zbędnych „zapętleń” a dźwięk przestrzenny daje bardzo dobrą orientację w otoczeniu. Zdarza się jednak, iż przy przejściach między różnymi środowiskami (np. z pomieszczenia generującego echo do otwartej przestrzeni) iż gra „zaskrzeczy”, bądź odda inny nienaturalny odgłos. Po chwili jednak wszystko wraca do normy.

Sullivan: „Uhm, to jest wszystko piękne, ale co to do cholery znaczy po angielsku?”

SCE Poland przygotowało dla nas dość wyczerpującą i dokładną wersję językową. Możemy wybierać pomiędzy dubbingiem i napisami (co rzadko przytrafia się w grach). W polskiej wersji językowej zagrała m.in. Krystyna Janda, która w dość wierny sposób wcieliła się w rolę Marlowe. Pozostałe głosy są także bardzo pasujące do klimatu odgrywanych postaci, i fani dubbingów na pewno będą zadowoleni. Ja jednak osobiście polecam wersję z napisami. O ile podkładane głosy są poprawne, nie oddają takiego klimatu jak w angielskiej wersji. Bardzo często bowiem oryginalność postaci w Uncharted nie wynika z samego wyglądu i zachowania. Ich charakter jest oddawany właśnie poprzez mowę, a różnorodne akcenty języka angielskiego nadają im unikalności. Zresztą, sami to oceńcie oglądając poniższy film

Sullivan: „Pomóż biednemu staruszkowi, co?”

Historia trybu single dostarcza nam rozgrywki na ok 12h. Nie jest to za wiele, choć jak już wspomniałem takie są niestety obecne standardy rynku. W U3 jednak mamy do czynienia także z rozbudowanym trybem online O ile istniał on już w Uncharted 2, w tej odsłonie twórcy posunęli się jeszcze dalej.

Mechanika gry od pierwszej części ewoluowała do poziomu, w którym rozgrywka online jest nie tylko możliwa, ale też i bardzo emocjonująca. W otoczeniu wszechobecnych gier FPS, tryb online w U3 jest z pewnością ciekawym „powiewem świeżości”. W multi mamy do dyspozycji różne tryby rywalizacji i kooperacji. W oba możemy grać zarówno w trybie online, jak i na jednym, podzielonym ekranie. Z pewnością pozytywną zmianą w porównaniu do U2 jest poprawiony system wyszukiwania gier online. Dzięki niemu możemy o wiele szybciej dołączyć do rozgrywki. Wariantów rozgrywania meczy jest w sumie dziewięć. Cztery z nich to typowe wariacje różnych typów pojedynków. Dwa kolejne dedykowane są pojedynkom oraz jednoczesnemu wypełnianiu określonych misji. Trzy pozostałe to to tryby kooperacji. Szczególnie jeden z nich zasługuje na uwagę. Przenosi on bowiem drużynę w wir wydarzeń, które są fabularnym rozwinięciem przygód znanych ze wszystkich trzech części Uncharted. Dzięki temu trybowi możemy przeżywać wspólne przygody razem z naszymi znajomymi. Jest to też niezła furtka dla przyszłych DLC, które z pewnością będą regularnie pojawiać się w PlayStation Store.

Otoczka całego trybu multiplayer nie różni się zbytnio od tego, z czym mamy do czynienia w obecnych czasach. Za wygrane pojedynki zdobywamy pieniądze, doświadczenie które posłużą nam za walutę wymiany na nowy ekwipunek, ubiór, bądź też odblokowanie możliwości grania innymi bohaterami. Nie zabrakło także systemu rankingowego, dzięki któremu najlepsi gracze sieciowi zostaną godnie wyróżnieni. Twórcy wyszli także z pomocną dłonią w kierunku społeczności graczy. Na ekranie głównym trybu multi uruchomiono Uncharted TV, przeglądarkę najlepszych filmów z gry zamieszczanych przez graczy w serwisie YouTube.

Nathan Drake: „Zawsze gdzieś jest haczyk…”

Wraz z premierą gry pojawił się na PlayStation Store dodatek (i to wcale nie tani), który zwiększa możliwości rozgrywki online. Niby jest to normalna polityka w czasach obecnych, jednak budzi negatywne emocje. Rozumiem bowiem patent na pewne ograniczenie rynku „używek” w postaci jednorazowych kodów dających dostęp do trybu online dla konta gracza. Jednak nie zgadzam się z dodatkami, które są planowane do wypuszczenia jeszcze zanim gra zostaje ukończona. Mało tego, ów dodatek znajduje się na płycie z grą. Z PSS natomiast ściągana jest tylko zajmująca 3MB łatka aktywująca ukrytą zawartość. Jest to kolejny dowód na to, iż producenci gier niestety oferują nam coraz częściej produkty ociekające wręcz dodatkowymi opłatami. Z drugiej strony Uncharted 3 jest tytułem na tyle wybitnym, iż pomimo pewnego niesmaku można przymknąć na tę praktykę oko. Jak tylko otrzymam swoją kopię „Fortune Hunters Club” postaram podzielić się z Wami swoimi wrażeniami.

Nathan Drake: „Przyznaj, podoba ci się to wszystko tak jak mi”

Uncharted 3 z pewnością jest wybitny. Na tyle wybitny, iż pomimo kilku wad oraz swojej „ułomności” w postaci liniowości, jest bez dwóch zdań godny polecenia jako tytuł klasy „system seler”. Poprzeczka postawiona została bardzo wysoko. Jestem pewien, że nieprędko na rynku pojawi się tytuł, który odebrałby Uncharted 3 pierwszą pozycję w kategorii „gra roku”. Będąc obiektywnym wystawiłbym ocenę 9/10 dla rozgrywki sinle-player oraz 8,5/10 dla multi (wielki minus za „ukryte opłaty”). Daje nam to w teorii ocenę 8.75/10. Czy jest to jedna słuszne? Ciężko w skali numerycznej ocenić tak zacny tytuł, jakim jest Uncharted 3. Takiej grafiki i piękna detali nie zobaczymy na konsolach nigdzie. Historia zaś godna Hollywoodu. Dlatego ulegając mojemu osobistemu subiektywizmowi wydaję werdykt…

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Wielki fan rozrywki elektronicznej. Specjalność: e-sport, gry RPG oraz konsole spod znaku SONY. Na co dzień specjalista d/s produkcji eventowej oraz projektów IT.

Komentarze