Plusy:
+ sporo zastosowań
+ dobrze zaprojektowane oprogramowanie
+ beamforming
+ przyjazna cena
Minusy:
- mimo wszystko to AC 1200
W ciągu ostatnich miesięcy zdarzało mi się recenzować routery ze średniej półki lub lepiej. Tym razem trafił do mnie Archer VR400, czyli produkt TP-Link z klasy AC 1200. Siłą rzeczy nie spodziewałem się kosmicznych możliwości, ale zarazem liczyłem na to, że chiński producent po raz kolejny pokaże, iż za rozsądną cenę można dostarczyć całkiem porządny sprzęt. Nie myliłem się w obu przypadkach. W odróżnieniu od tych potężniejszych routerów, recenzowany model nie wyznacza nowej jakości, za to doskonale nadaje się do codziennego zastosowania w niedużej domowej sieci. Takiej, która wystarcza większości graczy.
Od strony wzornictwa Tp-Link Archer VR400 prezentuje się całkiem nieźle. Czarna, lśniąca konstrukcja, z górną powierzchnia podzielona jakby na trzy solidne pasma. Podstawa jest mniejsza, schowana. Projektanci zadbali jednocześnie o to, by router wyglądał dość konserwatywnie, jednocześnie nieco jednak igrając z konwencją. Wyszło nieźle i przyjaźnie dla oka. Nie oszczędzano też na materiałach i jakości wykonania.Przedni panel to szereg zielonych ikon statusu, doskonale kontrastujących z czarnym tłem. Z tyłu mamy klasyczny zestaw portów: 3xLAN plus LAN/WAN, USB (2.0), “telefoniczne” gniazdo RJ11. Router ten nadaje się do większości sieci, obsługuje standardy VDSL2/ADSL2+/ADSL2/ADSL, a poprzez port USB można go spiąć z modemami 3G/4G. Jak na sprzęt za ćwierć tysiąca złotych jego możliwości są naprawdę spore
Standard AC 1200 oznacza transfery 300 Mbit na sekundę w paśmie 2,4 GHz i 867 Mbit na sekundę w paśmie 5 GHz. Tp-Link Archer VR400 oczywiście trzyma się tych założeń. Trzy dwupasmowe anteny dobrze radzą sobie z pokrywaniem zasięgiem najbliższej okolicy. Spadek wydajności transferu wraz z odległością mieści się w akceptowalnych granicach, nadajnik ma rozsądną moc i o ile nie gramy na drugim końcu domu w pokoju oddzielonym solidną ścianą, nie będzie powodów do narzekań na transfery. Do tego momentu jest to po prostu niedrogi, ale wydajny router. Ma jednak jeden kluczowy atut. Podobnie do większości nowych “łuczników” wykorzystuje technologię kształtowania wiązki (beamforming). Urządzenie nie “sieje” po całym otoczeniu jednorodną stała wiązką, lecz najpierw skanuje okolicę i wykrywa potencjalne odbiorniki. Następnie to właśnie w takim kierunku wzmacniany jest sygnał. Oznacza to mniej zakłóceń i oszczędniejszą energetycznie pracę routera.
Firma TP-Link działa w branży routerów od dawna, jednym z efektów zebranego doświadczenia jest wiedza, jak powinna wyglądać aplikacja do zarządzania routerem. Konfiguracja jest banalnie prosta, a dzięki przejrzystemu menu łatwo dostać się do zaawansowanych ustawień. Tutaj również Archer VR400 zapewnia wszystko, czego potrzebuje większość użytkowników (a nawet ciut więcej). Oczywiście nie zabrakło ustawień dla sieci gościnnej i narzędzi dla rodziców. Podsumowując: bardzo udany, prosty router dla każdego, z kilkoma miłymi niespodziankami. Za łaskawą dla portfela cenę.
Wygląd: 4/5
Wykonanie: 5/5
Funkcje: 4/5
Stosunek ceny do jakości: 5/5
Ogólnie: 4,5/5
PODSUMOWANIE:
Jeśli nie potrzebujemy potwora pokrywającego sygnałem dom i okolicę, Archer VR400 jest rozsądnym i ekonomicznym rozwiązaniem.