Ocena: 9,0
Plusy:
+ wybitna grafika
+ poprawione SI
+ dyplomacja w końcu ma sens
+ dużo ciekawych innowacji
+ świetnie wpleciona w kampanię historia
Minusy:
- drobne błędy
Poprzednio w serii Total War mieliśmy okazję wcielić się w samurajów, walczących o władzę nad Japonią. Jeszcze wcześniej wspieraliśmy Napoleona w jego podbojach. Teraz, po raz kolejny, wraz z Juliuszem Cezarem możemy budować potęgę Imperium Rzymskiego.
Powiem szczerze, że na Total War: ROME 2 (tak brzmi bowiem pełny tytuł produkcji), czekałem z wielką niecierpliwością. Jednym z powodów był na pewno fakt, że ROME było jak do tej pory moją ulubioną częścią z serii. Kolejna przesłanka to innowacje, które zapowiedzieli twórcy. I faktycznie, jest ich w grze sporo.
Dla osób nieobeznanych z serią Total War należy się jednak wyjaśnienie, czym właściwie ta gra jest. Otóż ROME 2 opiera się na dwóch podstawowych systemach rozgrywki. Pierwszym z nich jest mapa strategiczna, gdzie przemieszczamy swoje wojska po kontynencie, rozbudowujemy miasta, czy prowadzimy dyplomację. Tutaj wszystko rozgrywa się w turach. Drugim z systemów są bitwy, podczas których w czasie rzeczywistym prowadzimy naszych żołnierzy do ataku.
Creative Assembly w owych bitwach wprowadziło kilka zmian, którym warto się przyjrzeć. Najciekawszą z nich jest na pewno połączenie bitew morskich z lądowymi. Można teraz szturmować na miasto od strony morza. Daje to niesamowicie wiele możliwości taktycznych. Na przykład część statków może ostrzeliwać mury, osłaniając przy tym kogi transportowe, które wyładowują bezpiecznie oddziały na wybrzeże, skąd te ruszają w bój, mając na starcie lepszą pozycję do ataku. Jeszcze lepsze jest wzięcie wroga w kleszcze, czyli atak zarówno z lądu, jak i z wody. W ROME 2 dostajemy także całą masę możliwych ustawień armii, co zwiększa nasze możliwości taktyczne (każda kultura ma swoje własne ustawienia!!!). Do naszej dyspozycji oddany jest także widok całego pola bitwy. Możemy tak oddalić kamerę, że poszczególne oddziały staną się jedynie sygnaturami . Opcja ta bardzo ułatwia dowodzenie. Nie obyło się też jednak bez kilku irytujących błędów. Na przykład, zdarzyło mi się, że przed bitwą pasek przewagi bez pretekstowo pokazywał wyższość mojej armii, kiedy jednak włączyłem bitwę (jeszcze przed jakimikolwiek ruchami) pasek… zmienił swoje położenie, twierdząc, że przewagę ma przeciwnik. Wiele razy przytrafiła mi się też przykra sytuacja, że oddziały po prostu… nie chciały mnie słuchać. Chciałem na przykład, aby moi żołnierze ustawili się przodem do przeciwnika, ci jednak uporczywie stawali tyłem, chociaż w miejscu przeze mnie wskazanym.
Jeszcze inaczej ma się sprawa z mapą strategiczną. Tutaj innowacji jest znacznie więcej. Pierwszą z nich jest nowy system zarządzania miastami. Podczas gdy w poprzednich częściach na jedną prowincję przypadało jedno miasto, teraz mogą być nawet cztery. Oczywiście zdobywamy je pojedynczo, jednak zarządzać możemy wszystkimi na raz z jednego okienka prowincji. Jest to dość wygodne rozwiązanie i zapobiega sytuacjom, które doskonale znane mi są z „jedynki”, gdzie, mając już sporo prowincji, nie mogłem połapać się, gdzie co już budowałem, gdzie szkolę jakie oddziały itd. Nowy podział oszczędza przede wszystkim nasz czas i sprawia, że rozgrywka staje się trochę bardziej dynamiczna. Inna sprawą jest, że ikonki budynków są strasznie nieprzejrzyste i praktycznie za każdym razem trzeba czytać czkać aż wyświetli się napis, aby przeczytać co to za budynek. Poza tym wprowadzono nowy system drzewek technologicznych (każda nacja ma swoje oddzielne technologie!!!). Technologie podzielono na wojskowe i społeczne, a każde z nich na jeszcze trzy kategorie. Generalnie system technologiczny jest dość łatwy w obsłudze i przyjemnie się z niego korzysta.
Na wadze zyskała w ROME 2 dyplomacja, która nie polega teraz tylko na wysyłaniu pustych słów między nacjami. Jeśli zawiążemy z kimś sojusz, a lud ten przyłączy się do wojny, mamy możliwość samodzielnego wskazywania mu priorytetowych celów, które zazwyczaj atakuje. Poza tym jednak dyplomacja wygląda podobnie jak w poprzednich częściach Total War. Przy okazji dyplomacji warto też wspomnieć o polityce, która jest naprawdę interesującym aspektem nowego ROME. Każda nacja posiada własny system polityczny. Przykładowo, w Rzymie są trzy wielkie rody oraz pozostałe, mniejsze. Te cztery siły polityczne walczą między sobą o władzę. U Germanów jest to starszyzna i inni wojowie. Wprowadzenie systemów politycznych pozwala na zaistnienie ciekawych sytuacji, gdy na przykład generał rodu Juliuszy zostaje zabity przez skrytobójców Juniuszy. Opcji jest wiele. Może się zdarzyć, że przeciwnicy polityczni będą się starali przekupić członków naszego rodu, czy ośmieszyć ich publicznie. My jednak nie musimy siedzieć biernie i patrzeć na to. Możemy im odpowiedzieć tym samym.
Kolejnym elementem kampanii, znanym jednak z poprzednich części są misje i cele zlecane nam odgórnie. Te pierwsze dostajemy w trakcie rozgrywki, na podstawie zdarzeń losowych (na przykład pokonać armię, która właśnie wkroczyła na nasze terytorium). Cele natomiast są natomiast „dużymi” zadaniami, które są w większym lub mniejszym stopniu związane ze specyfiką i historią wybranej przez nas nacji. Producenci wprowadzili także do kampanii zdarzenia historyczne, nie są one jednak liniowe i sami musimy do nich dojść (choć nie zawsze musi nam się to udać, czasem trzeba mieć po prostu farta). Historyczne są też nacje, których w ROME 2 jest niesamowicie dużo. Czasem wręcz denerwowałem się, że tak długo muszę czekać, aż wszystkie one rozegrają swój ruch. Tak naprawdę jednak cieszy to, że połowa Europy nie jest już zasypana wioskami buntowników, zamiast których pojawiają się takie plemiona jak Budyni, czy Wenetowie.
Poza kampanią rozgrywa jednak można także bitwy historyczne (tutaj: Las Teutoborski, Kartagina, Nil i Raphia), czy bitwy własne, gdzie sami ustalamy ilość swoich wojsk oraz wojsk przeciwnika. Inaczej jednak wszystko ma się w trybie multiplayer, gdzie walczymy z żywymi przeciwnikami (jest oczywiście także opcja kampanii multiplayer), którzy są z natury inteligentniejsi od SI, choć i tutaj Creative Assembly się popisało, gdyż sztuczna inteligencja została całkiem nieźle usprawniona. Niestety nie miałem możliwości sprawdzenia gry wieloosobowej, ze względu na to, że przed premierą nikt w nią nie grał.
To samo tyczy się grafiki, którą w ROME 2 bardzo skrupulatnie poprawiono. Na najwyższych ustawieniach (na których niestety na moim komputerze klatkowało) najnowszy Total War jest chyba najpiękniejszą grą strategiczną na rynku. Twórcy przyłożyli się, aby każdy szczegół poszczególnych żołnierzy był dopracowany. Otrzymali oni nawet własną mimikę twarzy, czy różnorakie zachowania. Na przykład jeśli towarzysz naszego podwładnego zostanie postrzelony, ten odwróci się, aby na niego spojrzeć. Równie fajnie wygląda sama walka między oddziałami. Jeśli natomiast chodzi o dźwięki, to są one, zarówno jak soundtrack, dobrze zrobione, choć szału nie ma.
Ogólnie rzecz biorąc Total War: ROME 2 jest grą większą, lepszą i ciekawszą od poprzedniczek, ale posiada też trochę błędów, którymi trzeba się zająć. Dla fanów serii gra ta będzie niczym ambrozja, jednak polecić ją można także osobom, które z Total War nie miały do tej pory nic wspólnego. Wyśmienita grafika, cudnie dopracowane bitwy, czy mapa strategiczna, która dodaje wiele nowych opcji, mówią same za siebie, a przecież to nie wszystkie nowości. A teraz… czas podbić kolejną prowincję!