Klasyki HD atakują nas z każdej strony. Jedne z nich są lepsza, drugie natomiast spokojnie mogłyby zostać tam, gdzie ich miejsce. W przeszłości. Recenzowana tu składanka należy do tej pierwszej grupy, więc nie musiałem na siłę się zmagać z trylogią, która trafiła w me ręce.
Niegdyś platformówki stanowiły główny budulec przemysłu gier wideo. Mieliśmy Mario, Crasha, Sonica, Croca, Spyro i tak dalej. Wielu graczy wychowało się na tych postaciach i doskonale kojarzą produkcje z ich udziałem. Sam zagrywałem się w tytuły od Naughty Dog i Nintendo, ale nigdy nie sądziłem, że po wielu latach takie projekty stracą na znaczeniu. Teraz dzieci chcą GTA, Call of Duty i Assassin’s Creed. Rzadko się zdarza, że same wskazują w sklepie rodzicom gry, przeznaczone dla ich grupy wiekowej. W sumie nie ma się co dziwić. Reklamy telewizyjne wykupują jedynie te firmy, która w swojej ofercie mają głównie strzelanki, bądź tytuły nastawione na eksplorację z zabijaniem w tle. Internet także nie zachęca za bardzo do sięgania po dzieła, w których eliminacja wrogów sprowadza się do skakania po nich, a oprócz tego trzeba zbierać monetki i inne kryształki. Przez taki stan rzeczy konkretni deweloperzy nigdy nie wyjdą z cienia, a świetnie gry będą się tułać jedynie po najciemniejszych i zapomnianych przez wielu zakątkach sieci. Dobrze natomiast, że ktoś się nie poddaje i forsuje sztucznie postawioną barierę, dostarczając produkt wart uwagi każdego gracza, niezależnie od wieku. Mowa tutaj o The Sly Trilogy.
Składanka zawiera trzy pierwsze odsłony serii Sly, które w czasach PS2 były naprawdę świetnie. Szybki rzut na metacritics i tytuł te obecnie mają średnią w okolicach 85-90% od graczy. Czy w takim razie przygody szopa i jego przyjaciół przetrwały próbę czasu? Oczywiście, że tak. Deweloper mocno zadbał oto, aby wszystkie części prezentowały wysoki poziom i nie zraziły graczy od strony wizualnej. Dużo można tu zawdzięczać samej technologi, w jakiej produkcje zostały wykonane. Chodzi mi o cel-shading. Ten styl graficzny pozwala ukryć wiele niedociągnięć i jednocześnie po jakimś czasie dana gra nadal prezentuje się okazale. Rzecz jasna, trzeba było wszystko nieco poprawić, zaczynając od rozdzielczości, formatu z 4:3 na 16:9, płynności, trofeach i tak dalej. Jedynie oberwało się przerywnikom, które wyglądają po prostu koszmarnie, ale to już wina samego Sony i nośnika PS Vita. Na kartach nie ma zbyt wiele miejsca, a jak wiadomo, pliki wideo w rozdzielczości FullHD potrafią zająć sporo pamięci, często przekraczającej kilka gigabajtów. Zestaw zawierający aż trzy tytuły to zawsze łakomy kąsek, tym bardziej, że handheld z logiem PlayStation nie zbyt wielu gier w swojej ofercie w stosunku do konkurencyjnego 3DS’a.
Seria Sly cechuje się nieco odmiennym stylem, niżeli inne produkcje z gatunku platformówek. Tutaj mamy wiele elementów znany ze skradanek. Bohater musi pozostać w ukryciu, aby mógł wykonać daną misję. Nie są to rzeczy na tyle trudne, aby młodsi gracze mieli z nimi jakieś większe problemy. W końcu Mario nie był aż taki łatwy, a o legendarnej Contrze już nie wspomnę. Oprócz tytułowego Sly wcielamy się także w jego znajomych. W skład zespołu wchodzi żółw Bentley i hipopotam Murray. Druga i trzecia część rozszerza naszą drużynę o kolejnych „włamywaczy”, aczkolwiek lepiej by było, gdybyście sami ich odkryli i poznali. W końcu nie mam zamiaru zabierać wam tej przyjemności. Oprócz samego skradania się i zbierania różnych rzeczy, gry z serii Sly oferują sporo łamigłówek, zadań pobocznych oraz swobodnej eksploracji. Może trochę jeszcze im do miana sandboxa brakuje, lecz mimo to, wiele poziomów jest naprawdę dużych i jest co na nich robić. Jeżeli chodzi o wątki fabularne,to każda z części musi się kręcić dookoła jakiegoś skarbu, bądź czegoś naprawdę drogocennego. Nie brakuje intryg, ciekawych zwrotów akcji oraz charyzmatycznych bohaterów, a także złych do szpiku kości przeciwników. Historie trzymają wysoki poziom, a dwójka wybija się nieco bardziej, gdyż według mnie to najlepsza odsłona, jaka do tej pory wyszła. Boli trochę, że nikt nie pokusił się o polonizację tych trzech tytułów, a zasługują na to, gdyż ich grupa docelowa może nie znać jeszcze angielskiego na takim poziomie, jaki występuje w nich.
PS Vita otrzymała trylogię, która zadowoli każdego fana platformówek. Szkoda, że trzeba było tak długo czekać, gdyż na PS3 ta składanka pojawiła się już jakiś czas temu, lecz lepiej późno niż wcale. Trzy gry, które wystarczą na długie godziny wspaniałej zabawy, pełne zabawnych sytuacji i masy sekretów do odkrycia. Jeżeli macie handheld Sony i nie macie ostatnio w co grać, to powinniście się zainteresować The Sly Trilogy.