Plusy:
+ świetne rozwiązania designerskie
+ tani
Minusy:
- plastikowatość
- płaski dźwięk
Tym razem w ręce wpadł mi headset HyperX CLOUD Stinger – budżetowy zestaw słuchawek i mikrofonu stworzony dla graczy, którzy cenią sobie dobrą jakość w rozsądnej cenie. Osobiście rozsądna nie jestem, szczególnie kiedy przychodzi do wydawania pieniędzy na sprzęt, więc byłam niezmiernie ciekawa, jakich wrażeń dostarczy mi Stinger.
HyperX to gamingowa marka należąca do… Kingstona. Firma, której nie trzeba nikomu przedstawiać. Znana głównie jako producent wszelkiego rodzaju wysokiej jakości pamięci od niemal zawsze gościła w naszych pecetach. Gdyby kogoś dziwiła rozbieżność między zagadnieniami pamięciowymi a dźwiękiem, biegnę poinformować, że Kingston stworzył całkiem udaną linię słuchawek CLOUD, która zbiera wiele pochwał w audiofilskim światku. Co ciekawe, każdy wypuszczony model jest skierowany do bardzo konkretnych odbiorców. Czy i tym razem im się udało?
Pierwsze wrażenia
Jak zwykle cenię sobie dobrze zapakowany towar – tutaj nie było przykrych niespodzianek. Słuchawki są dobrze zabezpieczone przed uszkodzeniami mechanicznymi. W pudełku znajduje się quick start guide, słuchawki i przejściówka. Natychmiast moją uwagę przykuło dziwne ułożenie samych głośników. Zostały zaprojektowane tak, by można je obracać pod kątem 90 stopni. Można byłoby zapytać po co – powiedzmy, że w bardzo określonych sytuacjach mogłaby się taka właściwość przydać. Zakładając, że posiadam życie socjalne. Headset prezentuje się estetycznie, nie ma żadnego WOW w postaci LEDów, czy innych bajerów, natomiast z pewnością będzie stonowaną ozdobą biurka.
Budowa i funkcjonalności
Headset wygląda na solidny, niemniej przy bliższym zapoznaniu widać, że plastik nie jest najwyższej jakości, wrażenie plastikowatości zawsze będzie cierniem w oku. Lubię poczuć, że mam na sobie armor, kiedy gram, to też ich lekkość nie przypadła mi do gustu. Kabel jest gumowy, co osobiście przy słuchawkach uważam za plus – z racji że używając ich wykonujemy dużo ruchów głową, sznurowany kabel po wcale niedługim czasie zaczyna przeszkadzać. Miłym zaskoczeniem jest stalowa rama całego zestawu. Gwarantuje ona trzymanie formy nawet przy ekscesywnym naruszaniu konstrukcji.
Głośniki obudowane są memory foam – fantastycznym wynalazkiem, który idealnie dopasowuje się do kształtu głowy i uszu, przez co niezmiernie zwiększa komfort przy dłuższym użytkowaniu. Kolejna piękna sprawa to potencjometr głośności na spodzie prawej słuchawki. Niezwykle wygodne umiejscowienie.
Mikrofon jest sztywny i przymocowany na stałe. Istnieją zarówno zwolennicy takiego designu, jak i przeciwnicy, natomiast trzeba zauważyć, że taki setup zdecydowanie poprawia jego żywotność. Mimo sztywności, kabel mikrofonu jest obudowany gumą, którą z racji swoich właściwości możemy nagiąć wedle uznania tak, aby nam pasowała do pysia. I tutaj kolejna świetna funkcja – kontrola mikrofonu. Aby go wyłączyć wystarczy jedynie postawić mikrofon do góry. Słychać charakterystyczny klik, który informuje o przestawieniu mode’a i już jesteśmy wyciszeni. Chwalebne, zwłaszcza że randomowi ludzie lubią nam czasem za plecami wyskoczyć z jakąś magiczną teorią, a szacunek na dzielnicy sam się nie utrzyma.
Ostatnim dodatkiem jest przejściówka. Stingery są kompatybilne ze WSZYSTKIMI urządzeniami generującymi dźwięk. Główny kabel wyposażony jest w standardowy 3,5mm mini jack (ups, z iPhone 7 jednak się nie pobawimy :D), który można wpiąć praktycznie wszędzie. Producent dodaje do zestawu rozdzielacz na audio i voice.
Testy
Dzięki standaryzacji wtyku otrzymujemy Plug and Play, żadnego instalowania, od razu przechodzimy do zabawy. Dźwięk jest czysty, nie ma żadnych szmerów lub zakłóceń. Możemy mieć pewność, że headset nie zacznie nam odbierać komunikatów z innego wymiaru w najmniej odpowiednim momencie. Przy analizie dźwięku zaczynają się schody. Niestety Stinger nie dostarczy naszym uszom orgazmu. W wiedźminie 3 dialogi wydawały się nieco płaskie, brakowało tego podprogowego brzmienia, vibe’a który dostarcza więcej immersywności. Przy shooterach online może to robić ogromną różnicę, jeśli nie usłyszymy odpowiednio tupania przeciwnika za ścianą. Jakość muzyki na słuchawkach jest dobra, ale nic poza tym. Na co dzień używam wymordowanego już headsetu Steelseries – różnica w dźwięku jest znacząca. Natomiast funkcjonalność Stingera jest fantastyczna. Widać doświadczoną rękę projektanta. Opisane wcześniej rozwiązania znakomicie znajdują swoje zastosowanie w użytkowaniu. Jakości przekazywania głosu przez Teamspeaka, Skype’a czy Ventrilo nie mam nic do zarzucenia. Słychać mnie wyraźnie, bez zbędnych środowiskowych dodatków.
Wygląd: 4/5
Wykonanie: 3/5
Funkcje: 5/5
Stosunek ceny do jakości: 5/5
Ogólnie: 4/5
PODSUMOWANIE:
HyperX CLOUD Stinger zasługuje na finalną "czwórkę", mimo niedociągnięć w jakości dźwięku, z uwagi na cenę. Koszt headsetu to około $50 - nie oszukujmy się, za takie pieniądze cudu nie kupimy. Produkt oferuje niezłe doznania w bardzo przystępnej cenie i właśnie dlatego jest godny polecenia dla każdego z ograniczonym budżetem. Dobrze przylega do głowy, wycisza otoczenie i oferuje w dobrej jakości to, co gamingowy headset powinien. Dodatkowo będzie działał z każdym urządzeniem supportującym mini jacka bez potrzeby instalowania dodatkowych rzeczy. Wydaje się również być trwały, pomimo nie najlepszych materiałów wykonania. Moim zdaniem powinien wystarczyć na długi czas niezbyt wymagającym graczom.