Plusy:
+ odwzorowanie barw
+ design
+ wykonanie
Minusy:
- ograniczona możliwość regulacji ekranu
- nie dla graczy
Philips 276E7Q to monitor ze średniej półki cenowej, kosztujący, w dniu testów, około 750 zł. Sprzęt ten cechuje się dość standardowymi, jak na monitory w tej cenie, parametrami 60Hz odświeżania, rozdzielczością Full HD oraz dość długim czasie reakcji matrycy na poziomie 5ms. Nie jest to raczej sprzęt skierowany do graczy, ponieważ za tą kwotę znajdziemy ekrany podobnego rozmiaru o dużo mniejszym czasie reakcji czy większej częstotliwości odświeżania. Jednak jeśli nie zależy Wam na ułamkach sekund, które mogą okazać się kluczowe w grach, to sprzęt ten może okazać się wart uwagi.
Na opakowaniu znajdziemy nadruk z szeregiem technologii i funkcji wykorzystanych przy budowie tego monitora, którymi Philips stara się wyróżnić na tle konkurencji. W odróżnieniu od podobnych ekranów, gdzie prym wiodą matryce TN lub rzadziej IPS, Philips zdecydował się na zastosowanie technologii PLS. Bliźniaczej do drugiej z wymienionych konstrukcji, która, oprócz dobrego odwzorowania kolorów, wyróżnia się większym kontrastem oraz świetnymi kątami widzenia (według danych producenta to aż 178 stopni zarówno w pionie, jak i poziomie), co zresztą widać podczas codziennego użytkowania. Kolory są żywe i odpowiednio nasycone bez względu na naszą pozycję przed ekranem. Niestety, podświetlenie matrycy nie jest idealne. Przy wyświetlaniu czerni widać delikatne jasne odbarwienie przy górnej krawędzi ekranu, jednak nie jest to coś, co zauważa się przy codziennym użytkowaniu. Monitor wyposażony jest w technologię SmartImage Lite, która ma za zadanie dynamicznie dostosowywać ustawienia ekranu do aktualnie wyświetlanego obrazu, aby był on jak najbliższy oryginałowi. Niestety, funkcja ta nie przypadła mi do gust i wyłączyłem ją już po kilku godzinach użytkowania. Ekran dostosowuje swoje parametry z lekkim opóźnieniem i o ile podczas pracy czy seansu filmowego sprawdza się to dobrze, tak podczas rozgrywki, gdy wyświetlany obraz jest dużo bardziej dynamiczny, po prostu irytuje. O wiele przyjemniej korzystało mi się z monitora po ręcznej kalibracji, która daje dużo lepsze efekty niż wyżej wymieniona technologia.
Ekran wyposażono również w funkcję FlickerFree, która zmniejsza migotanie obrazu przez co wyświetlacz jest łagodniejszy dla oczu. Na co dzień spędzam 8 godzin przed dwoma Dellami P2217H, w porównaniu do których produkt Philipsa wypada zdecydowanie lepiej i nawet po paru godzinach spędzonych przed ekranem mój wzrok nie czuł się mocno zmęczony. Dodatkowo dzięki technologii Mobile High Definition Link (MHL) możemy podłączyć smartfon lub tablet do monitora jako źródło sygnału wideo i wyświetlać jego zawartość na dużym ekranie.
Z tyłu monitora oprócz gniazda zasilacza, który w tym modelu jest zewnętrzny znajdziemy komplet złącz wideo: HDMI, DVI oraz D-SUB (VGA). Dodatkowo jest tu także wyjście audio, które pozwala na odbiór dźwięku przesyłanego do monitora przez kabel HDMI. Przydatne rozwiązanie dla osób planujących korzystać z monitora razem z niektórymi konsolami lub innym urządzeniem nieposiadającym własnego wyjścia audio. Pozwala to na podłączenie własnych słuchawek czy zestawu głośników i, moim zdaniem, jest dużo lepszym rozwiązaniem niż alternatywy w postaci wbudowanych w ekran głośników, które w większości przypadków są co najwyżej mierne i niepotrzebnie zawyżają cenę monitora. Również z tyłu, bliżej rogu ekranu, znajduje się gniazdo na blokadę Kensington Lock, więc jeśli ktoś miałby ochotę przypiąć swój monitor do biurka to ma taką możliwość.
Ciekawym elementem konstrukcji jest nóżka. Jej sposób mocowania jest dość niekonwencjonalny, a design bardzo minimalistyczny, lecz całość prezentuje się ładnie i dość nietypowo. Lecz rozwiązanie to poza nowatorskim wyglądem nie jest zbyt praktyczne. Monitor nie ma możliwości regulacji wysokości czy kąta nachylenia ekranu do dołu. Ze względu na sposób mocowania podstawki możliwe jest tylko odchylenie górnej krawędzi ekranu do tyłu. Philips nie przewidział także możliwości obrócenia ekranu o 90 stopni i pracy w orientacji pionowej. Oprócz ciekawego wyglądu, który nie jest zbyt praktyczny na pochwałę zasługuje stabilność całej konstrukcji, pomimo podstawki niewielkich rozmiarów monitor stoi pewnie i nie kołysze się na boki.
Jakość wykonania także sprawia dobre wrażenie. Obudowa została wykonana z błyszczącego plastiku, jest dobrze dopasowana, a ramki wokół ekranu nie są zbyt szerokie. Logo producenta umieszczono na wystającym kawałku przezroczystego plastiku u dołu ekranu i jako jedyne sprawia wrażenie słabo przymocowanego, ugina się i rusza przy dotyku. Lecz poza tym drobnym mankamentem całość prezentuje się schludnie i jest solidnie wykonana. W celu podtrzymania minimalistycznego wyglądu monitor ma tylko jeden guzik-dżojstik umieszczony z tyłu obudowy. Nie jest on również podpisany, więc osoby nielubiące odkrywać funkcji swojego monitora metodą prób i błędów będą musiały najpierw sięgnąć po instrukcję. Jednak po chwili przyzwyczajenia nawigacja staje się prosta a samo menu jest dość rozbudowane. Oprócz opisywanych wcześniej funkcji i standardowych opcji kalibracji obrazu oraz kolorów, w menu znajdziemy również funkcję zmiany formatu obrazu z 16:9 do 4:3. Przydatne rozwiązanie do pracy ze starszym, mniej kompatybilnym oprogramowaniem
Wygląd: 4.5/5
Wykonanie 4.5/5
Obraz: 4/5
Stosunek ceny do jakości: 4/5
Ogólnie: 4/5
PODSUMOWANIE:
Philips 276E7QDSW to solidny wybór dla osób, które nie koniecznie są zapalonymi graczami, lecz spędzają sporo czasu przed monitorem pracując, oglądając ulubiony serial czy po prostu przeglądając Internet. Połączenie ciekawego wyglądu i dobrej jakość wykonania z matrycą o dobrym odwzorowaniu barw i kątach widzenia, może niektórym przypaść do gustu. Nie jest to jednak sprzęt pozbawiony wad. Bardzo ograniczona możliwość regulacji ekranu utrudnia ustawienie monitora w wygodnej dla nas pozycji, a podświetlenie, jak i czas reakcji, mogłyby być odrobinę lepsze. Jednak są to drobne mankamenty, a sam produkt wart uwagi przy zakupie monitora w tej cenie.