Plusy:
+ ładna
+ cicha
+ tania
+ dość wygodna w pracy
Minusy:
- beznadziejne podświetlenie
- niedostateczna obsługa makr
- kiepskie oprogramowanie
Klawiatur dla graczy jest na rynku coraz więcej. Ludzie zwykle sięgają po urządzenia firm kojarzonych z gamingiem, za które trzeba wyłożyć niemałe pieniądze. Ale czy jest coś za rozsądną cenę, co również spełni funkcję dobrej klawiatury dla miłośników gier?
Tę niszę stara się wypełnić firma Zalman. Klawiatura, którą wystawiono tu do walki, to Zalman K400G. Niewielkie urządzenie, bo o wymiarach 463 x 191 x 30mm, wadze 700 gram i bardzo ciekawym designie. Przyznam, że po wyjęciu jej z pudełka byłem mocno zdziwiony. Nie spotkałem się jeszcze z tak kompaktową klawiaturą przeznaczoną dla graczy. Zastanawiałem się, czy będzie to funkcjonalne, ale w myślach dałem już plusik za zmieszczenie się na mojej klawiaturowej półeczce.
Jak już wspomniałem, mimo iż mała, K400G prezentuje się świetnie. Futurystyczny wygląd, ciekawe wyprofilowanie, dobrze wyeksponowany u góry rząd klawiszy multimedialnych i klawiszy programowalnych, a między nimi pokrętło do zmiany natężenia podświetlania. I oczywiście przewód w plecionce, za co K400G dostała kolejny punkcik.
Niestety, po podłączeniu do komputera, dobre wrażenie prysło jak bańka mydlana i zaczęło się zgrzytanie zębów.
Pierwsza rzecz, to konieczność zainstalowania oprogramowania, które oczywiście trzeba pobrać ze strony producenta. W zasadzie nie marudziłbym za bardzo, bo jasne, że do klawiatur gamingowych trzeba zainstalować specjalny program, żeby ustawiać wszystkie związane z nimi bajery, programować klawisze i robić inne cuda. Ale K400G nie chciała nawet świecić bez oprogramowania. Trochę mnie to zdziwiło.
Po instalacji nie zrobiło się przyjemniej. Po pierwsze, poruszanie się po aplikacji do ustawiania K400G nie jest super-intuicyjne. Okienko programu jest dość małe i niezbyt czytelne. Po chwili jednak połapałem się co gdzie siedzi i mogłem się „pobawić”.
Zacząłem oczywiście od podświetlenia. Zalman oferuje tu dwa kolory: czerwony i niebieski. Programowo możemy zmienić kolor i włączyć lub wyłączyć podświetlanie. Natężenie zmienia się pokrętłem umieszczonym na klawiaturze. Niestety, podświetlenie w K400G to jakaś pomyłka. Niebieskie światło, na najwyższym ustawieniu jasności jest praktycznie niewidoczne na klawiszach, za to diody umieszczone przy pokrętle są tak jasne, że niemal oślepiają. Przy świetle czerwonym jest nieco lepiej. Pokrętło nie oślepia, ale klawisze nadal są słabo widoczne. Poniżej możecie zobaczyć fotki podświetlenia klawiszy K400G, zestawione ze świecącą na biało klawiaturą Steelseries Apex RAW. Widać różnicę.
Słabe świecenie diod pod klawiszami można by jeszcze wybaczyć, gdyby nie inne, niewybaczalne moim zdaniem w klawiaturze dla graczy, przeoczenie. Otóż nie podświetlono klawiszy programowalnych i multimedialnych. Te drugie to jeszcze nie zbrodnia, ale brak podświetlenia tych pierwszych w klawiaturze dla graczy jest niewytłumaczalnym rozwiązaniem.
Zacisnąłem jednak zęby i zacząłem testowanie K400G w praktyce.
To co muszę jej przyznać, to fakt, że jest dość cicha i całkiem wygodna. Jej profil sprawia, że używa się jej całkiem przyjemnie. Z drugiej strony graczy może irytować fakt (mnie irytował) umieszczenia klawiszy programowalnych tak wysoko, co powoduje, że jeśli chce się ich użyć, trzeba oderwać dłoń od klawiatury. Dodatkowo są nieco mniejsze niż klawisze F, co w ogniu walki może prowadzić do pomyłek i przypadkowego wciskania klawiszy funkcyjnych. O braku podświetlenia już wspominałem.
Skoro jestem już przy klawiszach programowalnych, powinienem napisać kilka słów o samym ich programowaniu i profilach. K400G jest w stanie zapamiętać trzy profile klawiszy, zmieniane klawiszem M, znajdującym się z lewej strony tych programowalnych. Samo programowanie odbywa się oczywiście w aplikacji i obejmuje możliwość przypisania do klawiszy G kilku opcji. Od prostego wciśnięcia klawisza, czy przycisku myszy, do skomplikowanej sekwencji klawiszy, włącznie z zapamiętaniem czasu, jaki mija między wciśnięciami. Na pierwszy rzut oka, możliwości spore. Szkoda tylko, że samo narzędzie do nagrywania jest koszmarnie niewygodne. Przy nagrywaniu sekwencji, w okienku gdzie widać, co po kolei wciskaliśmy, są widoczne tylko trzy elementy. To znaczy, że zwykle widać tam akcję wciśnięcia klawisza, czas przez jaki zostaje on wciśnięty oraz wyciśnięcie klawisza. To zdecydowanie za mało. Jednym z problemów było też ustawienie konkretnego czasu między wciskaniem poszczególnych klawiszy w sekwencji, co niekiedy jest w takich grach potrzebne. Najzwyczajniej w świecie nie udało mi się wyedytować czasów odczytanych przez aplikację. Ponadto całość potrafi się zawiesić i nie można nie tylko kontynuować nagrywania sekwencji, ale nawet nie można jej przerwać. Dla uściślenia, całość testowałem na systemie Windows 7 64 bit.
Na szczęście jeśli już coś nagramy, to w grach działa to dość dobrze. Sekwencje makr sprawdzałem w dwóch grach MMO, The Elder Scrolls Online i Rift. Klawiatura sprawdza się też dość dobrze w FPS’ach. Skok klawiszy i czas reakcji są na zadowalającym poziomie. Piszę to oczywiście z punktu widzenia człowieka, który po prostu lubi sobie pograć w tego typu gry. Jeśli grasz w jakiejś drużynie, potrzeby mogą być inne. Ale wtedy chyba nie kupujesz klawiatury za 100 zł.
Wygląd: 4,5/5
Wykonanie: 3,5/5
Funkcje: 2,5/5
Stosunek ceny do jakości: 2,5/5
Ogólnie: 2/5
PODSUMOWANIE:
Podsumowując mogę napisać o klawiaturze Zalman K400G cztery dobre rzeczy. Jest tania, ładna, dość wygodna w pracy i cicha. To, że jest niewielka może być dla kogoś plusem, ale niekoniecznie, więc chwilowo pomijam tę cechę. Niestety, reszta rzeczy jest według mnie na głębokim minusie. Co najgorsze ta reszta ma związek z grami, więc dla klawiatury określanej jako gamingowa może to być spory problem. Beznadziejne podświetlenie, słabe oprogramowanie i niedostateczna obsługa makr, są jednak tym, co w moich oczach skutecznie skreśla to urządzenie jako klawiaturę dla graczy. No chyba, że macie naprawdę mało pieniędzy i chcecie kupić namiastkę klawiatury gamingowej.