Plusy:
+ gumowe stopki dobrze trzymają klawiaturę na biurku
+ 2 porty USB 3.0
+ dobrze wyprofilowana podkładka pod nadgarstki
+ w pełni funkcjonalna na porcie USB 2.0
+ rozpoznaje dużo wciśniętych jednocześnie klawiszy
Minusy:
- głośne niebieskie przełączniki ( Cherry MX Blue )
- tylko 3 wbudowane tryby podświetlenia
- jedynie biały kolor podświetlenia LED
- nieprzyjemny dźwięk w słuchawkach podczas uruchamiania /wyłączania się klawiatury
Nie da się ukryć, że podczas szukania peryferyjnych urządzeń dla siebie dużą rolę odgrywa design. Zależnie od gustu, każdy ma określone preferencje, jak powinien wyglądać sprzęt, na który będzie patrzył przez najbliższe lata, oraz od czasu do czasu z niego korzystał. Jeśli interesuje was typowo mechaniczny wygląd, ze śrubkami na wierzchu. surowe aluminium złamane czernią sztucznego tworzywa, przyozdobione LEDami, zakrywające solidny kawałek nowych technologii. To klawiatura CM Storm Mech z pewnością Was zachwyci swoim niepowtarzalnym urokiem.
Na pierwszy plan zawsze idzie wygląd, w końcu takiej klawiatury nie kupujemy na miesiąc czy dwa. Wykonana solidnie, podkreślona sztywną płytą aluminium posiada naprawdę niecodzienny styl. Jak wspominałem we wstępie dość surowy, co zapewni jej zarówno zwolenników, jak i przeciwników, ale przecież stąd właśnie jej nazwa – Mech. Ustawiając klawiaturę na biurku, nie da się zauważyć dwóch rzeczy. Po pierwsze jest ciężka, waży bowiem ponad 1,5kg.
Po drugie, długie gumowe stopki zapewniają jej tak dobrą przyczepność, że trzeba się naprawdę wysilić, aby się przemieściła podczas użytkowania. Mimo surowego wyglądu, komfort pracy jest naprawdę wysoki. Tylna część klawiatury także cieszy oko, głównie za sprawą 2 portów USB 3.0, wejściem mikrofonowym oraz wyjściem słuchawek. Dodatkowo posiada port microUSB, który został jednak pominięty przez producenta przy oznaczaniu piktogramami aluminiowej obudowy. Całość za pomocą grubego kabla w standardzie USB3.0 podłączamy do komputera.
Do tej pory było bardzo dobrze, szybko jednak przypomnimy sobie o istnieniu Audio I/O, gdy najpierw wepniemy słuchawki w klawiaturę, a dopiero później podepniemy ją do portu USB. Dźwięk jest co najmniej nieprzyjemny. Co gorsza, dźwięk pojawia się przy starcie systemu. Ktoś pomyśli: „kto ma już wtedy słuchawki na uszach?”. Nic bardziej mylnego, chyba że ściągamy słuchawki robiąc restart po aktualizacji np. systemu Windows. Ok. Klawiatura podłączona, ładnie świeci na biało i, ku mojemu zaskoczeniu, tylko na biało. Możemy wybrać spośród 4 trybów:
- podświetlenie całości – pełne oświetlenie wszystkich przycisków,
- efekt oddechu – stopniowe przygasanie wszystkich przycisków,
- tryb gracza – świecą stale klawisze makro M1-M5, WASD oraz strzałki
- wyłączyć całkowicie.
Całość obsługujemy z poziomu klawiatury kombinacją prawego klawisza FN i opisanymi odpowiednimi piktogramami F1-F4. O podświetleniu tyle. Producent nie dał nam możliwości podświetlenia innego zestawu klawiszy, co byłoby interesującym urozmaiceniem. Parafrazując Forda: „Możecie wybrać dowolny kolor podświetlenia pod warunkiem, że będzie to kolor biały”.
Dajmy klawiaturze się odkuć. Podpinamy ją pod USB 2.0 i klawiatura działa, podświetlenie działa, dźwięk też, ba!, nawet hub USB jest sprawny i będzie działać w standardzie 2.0. Jednak jeśli już mamy w komputerze USB 3.0, to grzech nie skorzystać. Zauważalny spadek prędkości kopiowania plików miedzy Seagate 1TB usb3.0 to około 15% w porównaniu z portem bezpośrednio w komputerze. Przy jednoczesnym obciążeniu portów audio klawiatury odtwarzaniem muzyki z sieci, co daje całkiem dobry wynik.
W celu dostania się do przycisków, musimy zdjąć aluminiową obudowę. Producent dostarcza nam w zestawie potrzebny do tego kluczyk. Po usunięciu kilku śrubek odsłaniamy mechaniczne serce klawiatury. Należy przyznać, iż producent nie oszczędzał na surowcu i obudowa jest odpowiednio gruba i sztywna. Z ciekawszych propozycji modyfikacji ,jakie znaleźć można na stronie producenta, oprócz naklejanych grafik jest możliwość wygrawerowania w aluminium swojej ksywki. Zainteresowani z pewnością odnajdą zakład grawerski, który się tego podejmie za drobną opłatą. Dopiero po zdjęciu pokrywy możemy swobodnie wyjmować klawisze. Przyda nam się do tego dołączony plastikowy chwytak. Po uporaniu się z górną częścią przycisku, możemy podziwiać niebieskie przełączniki Cherry MX, z których każdy podświetlony jest osobną diodą.
Nie da się zauważyć podczas użytkowania klawiatury iż przyciski nie są zbyt czułe. W niektórych klawiaturach delikatne położenie palca na przycisku powoduje jego wzbudzenie. Inaczej ma to miejsce w Mechu. Tutaj skok klawisza jest mocno mechaniczny i wzbudzenie klawisza następuje dopiero, gdy słyszymy charakterystyczny klik uciskając go około 2mm. Klawiatura odczyta kombinację do 64 wciśniętych jednocześnie przycisków. Osobiście udaje mi się wciskać maksymalnie 12 jednocześnie, ale jeśli ktoś potrzebuje więcej to producent zapewnia, że się da.
Z poziomu klawiatury możemy zaprogramować przyciski M1-M5. Aby to zrobić, należy wcisnąć prawy FN oraz prawy ALT MACRO i przez kolejne 30 sekund możemy nagrywać własną sekwencje. Jednak po zainstalowaniu oprogramowania ze strony producenta, uzyskujemy dostęp do edytora makr oraz mapowania większej ilości klawiszy.
Konfigurator klawiatury pozwala nam na pełną modyfikacje klawiatury: od przypisywania makr przyciskom innym niż M1-M5, aż po wyłączanie pożegnanych klawiszy. Jeśli się dobrze przyjrzeć, to w klawiaturze brakuje nam przycisku Windows. Jego funkcję można w dowolnym momencie przypisać pod lewy FN kombinacją przycisków prawy FN + F12. Z bardzo interesujących funkcji jest autoswitch, która przełącza tryb działania, na podstawie przypisanej do profilu aplikacji. Dzięki czemu tuż po odpaleniu ulubionej gry, klawiatura sama przełączy się w odpowiedni profil.
Możliwości tworzenia makr są ograniczone tylko naszą wyobraźnią oraz czasem ich trwania. Dzięki oprogramowaniu od Cooler Master mamy naprawdę porządne zaplecze, aby stworzyć autorską klawiaturę, która stanie się bardziej konsolą zdalnych komend. Oprócz standardowego nagrywania makra, mamy także możliwość w odstępach 50ms tworzyć własne od podstaw. Dodatkowo w makro możemy zapisywać jednoczesne wciśnięcia przycisków na wielu ścieżkach równoległe.
Jedyną niedoróbką części programistycznej jest brak przycisku zapisywania nowych ustawień w klawiaturze. Początkowo odbierzemy, że nowe ustawiania w klawiaturze nie działają, nie możemy ich przetestować, aż w końcu zamkniemy aplikacje. W tym magicznym momencie właśnie wszystkie nasze ustawiania zostaną przesłane do klawiatury.
Na samym końcu chciałbym zauważyć, że klawiatura posiada tylko USB 3.0, jednak jest kompatybilna wstecz i po podpięciu w USB2.0 będzie działać z pełną funkcjonalnością. Oczywiście spadną transfery na urządzeniach zewnętrznych jak dyski twarde USB 3.0, jednak sama klawiatura, jak i jej funkcje audio spokojnie działają na porcie USB 3.0.
Wygląd: 5 /5
Wykonanie: 5/5
Funkcje: 4/5
Stosunek ceny do jakości: 3/5
Ogólnie: 4/5
PODSUMOWANIE:
Klawiatura CM Mech, cieszy oko niepowtarzalnym designem, surową mechaniczna formą oraz wzbogacaną aluminium konstrukcją. Porty USB 3.0 spisują się świetnie, możliwości automatyzacji poprzez macro, także te tworzone w locie, są jej dużym atutem. Nie można także pominąć komfortu korzystania z klawiatury jaki dają wbudowane podpórki pod nadgarstki. Jedyne czego mi brakuje to więcej kolorów podświetlenia. Przeszkadza mi bardzo głośne stukanie przełączników Cherry MX Blue oraz pisk w słuchawkach podczas wyłączania systemu. Zaskakująca jest jednak cena oscylująca w granicach 600-650zł.