Plusy:
- Świetne podzespoły
- Działająca emulacja 7.1
- Dwa osobne wzmacniacze słuchawkowe
- Podświetlenie RGB
Minusy:
- Niezbyt niska cena
Sound BlasterX AE-5 to pierwsza od paru lat całkowicie nowa karta dźwiękowa PCI Express. Sprawdzamy, czemu Creative Labs zdecydowała się odświeżyć swoją ofertę w tym segmencie.
Dożyliśmy takich czasów, że premiera całkowicie nowej wewnętrznej karty dźwiękowej jest sporym wydarzeniem. Od ostatniej minęło chyba nawet i dwa lata. Po prostu w odróżnieniu od procesorów grafiki, procesory dźwięku nie są w stanie nakręcać takiej spirali mozliwości i oczekiwań. Na dodatek na płytach głównych od lat znajdują się całkiem porządne podzespoły, których możliwości są wystarczające dla ogółu posiadaczy komputerów. Creative Labs szykując nową premierę musiało więc zadbać o to, by urządzenie było zarazem bardzo dobre technicznie, ale przy okazji również uwodzić od strony estetycznej. Udało się. Sound BlasterX AE-5 to kawał porządnej elektroniki z rozbudowanym oprogramowaniem, zamkniętej w gustownym opakowaniu.
Czasy, gdy karta dźwiękowa była zwyczajnie wyglądającym scalakiem minęły. Już wcześniejsze modele od Creative Labs doczekały się osłaniających elektronikę gustownych atrap. W przypadku Sound BlasterX AE-5 obudowa jest rozwiązaniem zaprojektowanym od początku, nie zaś dodanym w ramach odświeżania istniejących modeli. Dzięki temu nawet widoczny spód układu wygląda całkiem gustownie, z czarno-białym, złożonym geometrycznym wzorem. Dodatkowo dorzucono też podświetlenie RGB, nie tylko w elementach samego urządzenia, ale nawet na dodatkowym pasku LED złożonym z dziesięciu diod, dzięki czemu możemy upiększyć sobie wnętrze obudowy z przeszkloną ścianką boczną. Podświetlenie oparte jest o znane z niektórych innych urządzeń od Creative Labs rozwiązanie, nazwane przez producenta Aurora Reactive Lightning System.
Instalacja Sound BlasterX AE-5 jest banalna, samo urządzenie niewielkie, więc łatwo wpasowuje się nawet w mocno zapchaną innymi podzespołami przestrzeń. Dodatkowa zabawa dochodzi, gdy chcemy korzystać z podświetlenia – wtedy trzeba podpiąć dodatkowe zasilanie i pobawić się z paskiem LED. To jednak nic dziwnego, bo jeśli ktoś już bawi się w tworzenie estetycznej, widocznej z zewnątrz przestrzeni wewnątrz obudowy, to spędza nad tym zawsze sporo czasu. Pozostaje pobrać ze strony producenta i zainstalować aplikację Sound Blaster Connect, czyli całkiem nowe oprogramowanie stworzone od zera dla tej karty.
Jeśli idzie o to, co schowane jest pod obudową Sound BlasterX AE-5, to zestaw robi wrażenie. Niby sercem wszystkiego pozostaje procesor Sound Core3D, DSP znany z wcześniejszych modeli, ale na potrzeby nowej karty został przeprogramowany. Najważniejszą nową opcją jest generowanie wirtualnego dźwięku 7.1 w słuchawkach, ale warto też zaznaczyć, że mamy wsparcie dla częstotliwości próbkowania 44.1 i 88.2 kHz. DSP to jedno, ciekawiej się zaczyna robić dalej. Na pokładzie mamy bowiem 32 bitowy DAC ESS ES9016K2M Sabre Ultra, podzespół wykorzystywany od lat przez kilku producentów sprzętu audio z wyższej półki. Po raz pierwszy od dawna urządzenie z “gaming” na pudełku nie ucieka się do kompromisów. Ta karta dźwiękowa nadaje się równie dobrze do grania, jak i słuchania muzyki, bo częstotliwość próbkowania 384 kHz (direct mode) to już coś, co zadowoli nawet audiofila. A przecież to sprzęt za około 600 złotych – wykorzystany tu DAC od ESS kojarzy się raczej z urządzeniami mającymi z przodu jeszcze jedną cyfrę (i to nie jedynkę).
Kolejnym przykładem na brak kompromisów w projektowaniu Sound BlasterX AE-5 jest wykorzystanie dwóch osobnych wzmacniaczy słuchawkowych, zamiast jednego obsługującego oba kanały. Mając taką bazę pod doskonały dźwięk w słuchawkach, producent poszedł jeszcze dalej, dorzucając tranzystory z wyższej półki i kondensatory firmy WIMA, czyli ponownie zahaczając o audiofilski poziom podzespołów. Dzięki temu można w pełni wykorzystać nawet najlepsze słuchawki, ciesząc się odbiorem muzyki z najlepszych bezstratnych formatów. Wspomniana emulacja dźwięku przestrzennego działa naprawde dobrze, w grach nastawionych na sieciowe starcia, przy odpalonej funkcji Scout 2.0 może pozwolić nam ocenić skąd nadchodzi atak. Możemy nawet wykorzystać to dodatkowo, używając aplikacji na urządzenia mobilne, zbierającej informacje i wyświetlającej nam położenie źródła dźwięku na radarze. Co prawda zerkanie co chwila na smartfon nie jest wygodne, ale przecież istnieją uchwyty, za pomocą których da się przymocować telefon nawet i z boku monitora…
Sound Blaster Connect, czyli nowa aplikacja, jest bardzo przejrzysta i łatwo odnaleźć się w jej zakładkach nazwanych po prostu: deska rozdzielcza, dźwięk, głos, oświetlenie. W pierwszej z zakładek, oprócz podstawowych ustawień mamy też sporo przygotowanych wcześniej profili. Producent chwali się, że ustawienia w nich zawarte konsultował ze specjalistami. W tym z profesjonalnymi graczami, bo mamy gotowe ustawienia dla wielu najbardziej popularnych gier. Nie muszę chyba dodawać, że skoro Sound BlasterX AE-5 sprawdza się doskonale w grach, a dodatkowo nie zniża się do żadnych kompromisów, jeśli idzie o odtwarzanie muzyki, to oglądanie filmów – czy z wykorzystaniem pełnego zestawu kina domowego, czy też ze słuchawkami na głowie – to czysta przyjemność.
Cena około 600 złotych zrobiła na mnie z początku wrażenie, ale im dłużej testowałem Sound BlasterX AE-5, tym bardziej czułem, że jest usprawiedliwiona. Ostatecznie przekonała mnie analiza podzespołów, z których kilka pochodzi z półki ze sprzętem dla audiofilów. Nagle okazało się, że nowa karta dźwiekowa od Creative Labs może nie jest tania, ale zdecydowanie warta swojej ceny, a nawet niezbyt droga w stosunku do możliwości.
Wygląd: 5/5
Wykonanie: 5/5
Funkcje: 5/5
Stosunek ceny do jakości: 5/5
Ogólnie: 5/5
PODSUMOWANIE:
Kawał solidnej elektroniki, bez kompromisów na każdym polu.