Wydawać by się mogło, że gra, w której głównym celem jest dostarczenie towaru ciężarówką z punktu A do punktu B, powinna się znudzić po jakiejś godzinie. Jeśli jednak okaże się, że podczas tej trasy trafimy na podmytą drogę, przez którą wartko przepływa nieduży potok, a chwilę później nasza przyczepa utyka w błocie na podjeździe, to sprawa wygląda już całkiem inaczej. Monotonia nam nie grozi.
28 kwietnia miała swoją premierę gra SnowRunner. Jest to już kolejna pozycja, w której wcielamy się w kierowcę ciężarówek (i innych pojazdów) działającego w „trudnym terenie”. Asfaltowa droga to rarytas, który niezbyt często spotkamy w naszej pracy. Bagna, błoto, woda i, oczywiście, tytułowy śnieg to wrogowie, z którymi przyjdzie się nam zmierzyć. Czas jest tutaj mniej istotny, aczkolwiek jeśli zbyt długo zamarudzimy w trasie, skończy nam się paliwo. Wtedy albo porzucimy towar na poboczu i wrócimy do garażu, albo, mając do dyspozycji inną maszynę, dowieziemy cysterną paliwo do unieruchomionego pojazdu. Trasy, które będziemy przemierzać pełne są niebezpieczeństw. Podmokły teren, wystające skały, o które można uszkodzić koła czy zawieszenie, wymuszają na nas ostrożną i przemyślaną jazdę. Zanim wyruszymy z garażu dostarczyć następną partię pustaków warto przemyśleć dobrze trasę. Jest to na tyle istotne, że na samym początku zabawy wyposażenie naszych pojazdów pozostawia wiele do życzenia. Opony, które świetnie się spisują na autostradzie, w błocie będą sprawiały same problemy. Podwyższone zawieszenie i bagażnik dachowy z zapasowym kołem i paliwem w moim samochodzie terenowym, którym zwiedzałem okolicę, skutkowały wielokrotnie powrotem do garażu, gdy wylądowałem w rowie do góry kołami. O ile naprawy i benzyna są za darmo, to na wszystkie modyfikacje musimy zapracować. Trudność polega na tym, że nie wszystkie są dostępne od początku. Wraz ze wzrostem naszego doświadczenia po kolei odblokowywane są kolejne opcje. O ile kilka z 40 dostępnych w grze pojazdów jesteśmy w stanie odnaleźć podczas eksploracji mapy, resztę musimy kupić za gotówkę. Tę zdobywamy wykonując kolejne zlecenia, co przy, jak wspominałem wcześniej, kiepsko wyposażonym pojeździe nie jest najłatwiejsze. Naszą sytuację finansową poprawia fakt, że niektóre przyczepy wymagane do wykonania zadania możemy znaleźć za darmo, ale jeśli mamy fantazję możemy w nie zainwestować, by powiększyć nasz park maszynowy. Także miłośnicy wizualnego tuningu nie będą zawiedzeni. Oddano nam do dyspozycji możliwość przerobienia naszych pojazdów – od zwykłej zmiany lakieru, po dodatkowe światła aż do elementów ciężarówki. Kolor jest za darmo, za całą resztę musimy zapłacić. Nie oszukujmy się jednak: na początku gry ważniejsze jest zainwestowanie w opony niż schodki przy kabinie kierowcy.
Trzy podzielone na mniejsze mapy zapewniają godziny rozrywki. Michigan, które niedawno zmagało się z powodzią, pokryta śniegiem Alaska i rosyjski Taimyr z przeklętymi rowami przy drogach różnią się warunkami na tyle, że każda z tych map to nowe wyzwanie. Wizualnie gra wygląda naprawdę świetnie. Każdy region to inna pora roku. Jeśli znudzimy się widokiem jesiennych drzew, to możemy się przenieść do zielonego Taimyru czy białej Alaski. Jedna rzecz się nie zmienia – błoto. Jest go wszędzie pełno. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że do tego elementu twórcy się mocno przyłożyli. To jak wygląda teren po naszym przejeździe, i w jaki sposób zachowuje się, gdy próbujemy się wydostać z błotnej brei, robi wrażenie. Zmienne pory dnia, a także mgły nadają klimatu naszej przeprawie. Co prawda na PS4 dość często doczytują się trochę dalsze krzaki, co psuje lekko odbiór całości, ale złego słowa nie można powiedzieć o płynności rozgrywki. Wszystko działa bez zastrzeżeń.
W tej grze samochody są wszędzie. Stoją grzecznie na posesjach lub służą jako elementy misji i czekają, aż je wyciągniemy z błota i zaholujemy do celu. Na naszej drodze nie spotkamy natomiast żadnych ludzi, co robi trochę dziwne wrażenie. Zlecenia otrzymujemy „bezosobowo”. Dlatego też na początku gry, jadąc nocą z włączonym światłami przez ciemny las, złapałem się na tym, że zastanawiałem się, kiedy na drogę wylezie banda zombiaków. Na szczęście muzyka utrzymana jest w relaksacyjnym tonie i nastrój grozy szybko mija.
Pochwalić należy SnowRunnera za to, że stara się być jak najbardziej realistyczny. Widać różnicę w sposobie prowadzenia każdego z pojazdów. Zwykła wymiana opon na większe i przystosowane do jazdy w terenie sprawia, że trasa, którą pokonywaliśmy głównie za pomocą wyciągarki, staje się całkiem przyjemna. Każda modyfikacja wpływa na osiągi, spalanie paliwa czy możliwości transportowe naszego pojazdu. Za to należą się twórcom duże brawa. Oczywiście pewne uproszczenia musiały zostać wprowadzone. Wspomniana wyżej wyciągarka może być „wystrzelona” do najbliższego punktu i tam zahaczona. Nie musimy wychodzić z samochodu i ręcznie mocować jej do każdej kłody. Co prawda, w pewnym momencie jazda pod górkę na błotnistej drodze w lesie przypomina sposób poruszania się Spidermana pomiędzy wieżowcami, ale to należy zaliczyć na plus. Gra i tak wymaga od nas
spokojnego pokonywania przeszkód na niskim biegu, wiec takie udogodnienia są mile widziane. Oczywiście, w pewnych przypadkach jesteśmy zmuszeni ręcznie wybrać punkt mocowania liny na naszym pojeździe i miejsce, do którego zostanie on podciągnięty. Jest to niezbędne, by wydostać np. ciężarówkę z sytuacji, która wydawała się beznadziejna. Trochę dziwny jest także sposób odkrywania mapy: musimy dotrzeć do punktów widokowych by odkryć większy obszar. Powód jest prozaiczny: urozmaicenie rozgrywki – ale cierpi na tym realizm.
Jeśli ktoś uważa, że mimo wszystko gra jest zbyt prosta, polecam jazdę z włączonym widokiem z kabiny. To tryb dla masochistów – ostrzegam. Dodatkowym utrudnieniem jest brak widoku w lusterkach, ale twórcy już pracują nad doszlifowaniem tego elementu. W grze zaimplementowano także tryb kooperacji. Niestety, nie było mi dane go przetestować, ale jeśli ktoś posiada grono znajomych, którzy lubią tego typu rozrywkę, stworzono im taką możliwość.
Uczciwie przyznam, że jestem miło zaskoczony tą grą. Zakładałem, ze pogram w nią kilka godzin na potrzeby recenzji, a potem posłuży jeszcze trochę jako rozrywka dla syna. Okazała się, że byłem w błędzie – tak ciekawego i relaksującego tytułu nie gościłem na dysku od dawna. Zapowiadane cztery rozszerzenia z nowymi pojazdami, wyzwaniami, mapami i towarami spowodują, że szybko się ona nie znudzi. Sandboksowa formuła pozwala się cieszyć nią długo. Jeśli dodamy do tego bardzo ładną oprawę graficzną i świetną symulację jazdy po trudnym terenie, to dostajemy tytuł, w który warto zagrać i trzymać na dysku, by co jakiś czasu dla relaksu przejechać się po bagnach czy potrenować drift na środku zamarzniętej rzeki.
+ symulacja błota i śniegu
+ sandboksowa formuła
+ długość rozgrywki
+ 40 pojazdów
- pewna powtarzalność misji
- w pewnym stopniu grind