Plusy:
- lekka i wytrzymała konstrukcja
- gustowna stylistyka
- odłączane przewody w oplocie
- odłączany mikrofon
Minusy:
- dość wysoka cena
- czemu na oprogramowanie trzeba zarezerwować aż tyle przestrzeni dyskowej?
Creative Labs utrzymuje silna pozycję na rynku. Trudno nawet w tej chwili zliczyć, ile zestawów słuchawkowych maja w ofercie, bo nawet starsze model, zdjęte z oficjalnej listy, wciąż są sprzedawane. Dynamika rynku wymaga jednakże wprowadzania nowości. Albo nowych wersji sprawdzonych modeli, jak turniejowa edycja (oficjalna nazwa) Sound BlasterX H5.
Sound BlasterX H5 to sprzęt sprawdzony. Jednakże każde urządzenie z czasem się ludziom opatrzy i zaczyna tanieć. Wprowadzenie kilku kosmetycznych zmian, bez psucia tego, co i tak było udane, zapewne wystarczy, by spróbować jeszcze raz sprzedać to samo w nowym opakowaniu. Niestety nie wszystkie zmiany w tym wypadku przemawiają na korzyść klienta. Oczywiście od powrotu do wyższej ceny zaczynając. Ogólnie można mieć wrażenie, że podstawową przewagą „edycji turniejowej” jest jej dumna nazwa. No i nieco bardziej elegancki wygląd. Przyjrzyjmy się jednak wszystkiemu krok po kroku.
Pierwsze zdziwienie pojawia się jeszcze nim w ogóle weźmiemy słuchawki Sound BlasterX H5 Tournament Edition do rąk. Chodzi o pudełko. Poprzednia edycja wykorzystywała nowy projekt opakowania, który w założeniu miał służyć również za opakowanie podróżne. Tym razem sprzęt znajduje się w klasycznym pudełku, a nie w plastikowym etui. Zapewne klienci nie byli specjalnie zachwyceni nowatorskim rozwiązaniem, bo ogólnie niektóre nowe zestawy już z niego nie korzystają. Jeśli mam rację, to pewnie po prostu nie jestem standardowym klientem, bo akurat osobiście doceniłem ideę opakowania, które można wykorzystać. Nie będącego kolejnym śmieciem na górze odpadów naszej cywilizacji. Na szczęście plastiku nie ma tu za wiele, jedynie chuda wytłoczka pod same słuchawki. Reszta to karton. Może zresztą w tym tkwi sęk? Że nikt tamtych opakowań ze sztywnego tworzywa nie próbował zachowywać, więc były w rezultacie większym problemem „eko” od zwykłych?
Po wyjęciu z opakowania headset Sound BlasterX H5 Tournament Edition zaskakuje ponownie. Zewnętrzna osłona muszli została przeprojektowana. Zrezygnowano z całkiem ciekawego rozwiązania, jakim były układające się w skomplikowany wzór perforacje. Przypomnę, że w pewnej mierze pełniły one rolę wentylacji, dodatkowego pasywnego systemu chłodzenia przetworników. Tamto rozwiązanie miało – owszem – swoje wady, bo przy konstrukcji nie przewidującej ingerencji użytkownika, owe wentylatory mogły potencjalnie działać odwrotnie – dopuszczać zanieczyszczenia za blisko delikatnej elektroniki. Można było postawić na bardziej dostępną konstrukcję, albo zlikwidować perforację. Jak widać zdecydowano się na opcję drugą.
Poza tą zmianą, powiązaną z nieco inną fakturą tworzywa i innym rozmiarem logotypu (czytajcie: większym), Sound BlasterX H5 Tournament Edition optycznie nie różni się od swego protoplasty. Ta sama nienachalna, acz nawiązująca do najlepszych tradycji wzornictwa z branży koneserskiego audio, stylistyka. W zasadzie ta nowa wersja, przez brak wspomnianych perforacji, jest dla oka nawet bardziej „profesjonalna” i elegancka. Zresztą z punktu widzenia gracza ten zestaw to przecież czysty profesjonalizm. Jasne, że nawiązania do studyjnych słuchawek to zabawa z klientem, bo czego innego oczekuje zawodowiec z branży nagraniowej, czego innego audiofil, a jeszcze czego innego gracz. Nie powinno się wierzyć rozmaitej maści ekspertom, dowodzącym, że gracz nie potrzebuje sprzętu dla graczy, że wystarczą profesjonalne słuchawki „wielozadaniowe”. Tak może pisać tylko ktoś, kto nigdy nie potrzebował dosłyszeć zbliżającego się wirtualnego wroga. Po prostu przetworniki w sprzęcie dla graczy muszą spełnić inne zadanie.
W eleganckiej obudowie, przykryte przyjaznym, miękkimi poduszkami obszytymi syntetyczną skórą, skrywają się znane pewnie graczom przetworniki Full Spectrum. Pojedyncze, o średnicy 50 mm. Pod tą dumną nazwą skrywa się przetwornik uniwersalny, wysokiej jakości – z mocą 118 dB/mW, i pasmem przenoszenia pomiędzy 20Hz a 20kHz – ale siłą rzeczy nieco uzależniony od tego, co firma Creative Labs kocha najbardziej: procesora dźwięku i dedykowanego oprogramowania. Jedno i drugie jest oczywiście fakultatywne, jeśli chcemy zestawu używać w połączeniu z konsolą lub nie grzeszącym porządnym procesorem dźwięku laptopem warto dokupić zewnętrza kartę dźwiękową. Oprogramowanie zaś wspomaga nas jedynie na komputerach osobistych.
Reszta konstrukcji też jest bardzo przyjazna i dobrze wykonana. Pałąk jest wytrzymały na rozginanie, czym zresztą producent się bardzo chwali, a kilku użytkowników poddało egzemplarze poprzedniej wersji dość brutalnym testom potwierdzającym, że nie są to czcze obietnice. Ponieważ tym razem mamy do czynienia z wersją turniejową, należy sądzić że jest tak samo, o ile nie lepiej. Okładzina pałąka jest miękka, a całość nie waży zdumiewająco mało, dzięki czemu Sound BlasterX H5 Tournament Edition nie męczy, nawet przy bardzo długich posiedzeniach przy komputerze. Co ważne, nie ma tu na sztywno wmontowanych przewodów. Gniazda do podpięcia zestawu i osobnego (ale znajdującego się w zestawie) mikrofonu są przemyślane – nie sposób ich pomylić, a konstrukcja zapewnia dobre osadzenie wtyków. Podstawowy przewód jest niezbyt długi, ale w zestawie mamy też dodatkowy przewód przedłużający. W tym podstawowym fragmencie znalazło się miejsce na regulator głośności, posiadający też suwak wyciszania mikrofonu i przycisk do odbierania połączeń przychodzących. Jak na sprzęt tej klasy przystało przewody są miękkie i umieszczono je w oplocie.
Wspomnianym oprogramowaniem jest BlasterX Acoustic Engine Lite. Nie ma się co spinać, że nie wersja Pro, bo ona jest dedykowana przede wszystkim zewnętrznym procesorom dźwięku, więc tu wersja „lekka” wystarczy. Warto zaznaczyć, że dostęp do tego oprogramowania dostajemy po rejestracji na stronie Creative Labs, no i to, że producent ostrzega, iż aplikacja wymaga powyżej 600 MB na dysku twardym. W zamian otrzymujemy dostęp do zaawansowanych ustawień, w tym zdefiniowanych przez producenta efektów odpowiednich do poszczególnych gatunków gier.
To naprawdę udany zestaw słuchawkowy, dobrze zaprojektowany, wygodny i porządnie izolujący gracza od otoczenia. W zasadzie jedyne co może się tu nie podobać to cena. Zwłaszcza, że poprzednia, teraz już wyraźnie tańsza edycja Sound BlasterX H5 jeszcze nie zniknęła z rynku.
Wygląd: 5/5
Wykonanie: 5/5
Funkcje: 4/5
Stosunek ceny do jakości: 4/5
Ogólnie: 4/5
PODSUMOWANIE:
Świetny, sprawdzony sprzęt po lekkim liftingu wyglądu.