Cała seria Cywilizacji ma za sobą długą drogę. Nie sposób zapomnieć tej jednej jedynej odsłony, która skupiała się na podboju dalekiego kosmosu, czyli Alpha Centauri. Tym razem otrzymamy odświeżenie właśnie motywu czystego science-fiction w wykonaniu mistrzów gatunku!
Muszę przyznać, że twórcy wiedzą, jak dawkować napięcie. Najpierw głośno było o pokazowej wersji, w którą nie miałem okazji zagrać, z ogranicznikiem na 100 tur. Teraz w moje ręce trafiła również ograniczona wersja: tym razem do 250 kolejek. Przyznam w tym momencie, że te 250 kolejek, do tego powtórzone trzykrotnie, przekonało mnie, że Beyond Earth jest tytułem, którego w tym roku nie sposób będzie pominąć. Zacznijmy jednak od podróży w przyszłość…
Ludzkość wreszcie sięgnęła gwiazd. Naszą rolą jest pokierowanie ekspedycją jednego ze Sponsorów, aby rosła w siłę i zapanowała nad planetą. Wspomniani Sponsorzy zastąpili cywilizacje i nacje z poprzednich odsłon – w końcu światowe rządy zastąpiły rządy korporacji i chęć zysku. Niektóre korporacje można zidentyfikować z państwami jednoznacznie po ich nazwach, jak na przykład ma miejsce z Brazylią czy ARC (American Reclamination Corporation). Jednak większość dotyczy zdecydowanie większego obszaru niż jeden z krajów. Po wybraniu sponsora możemy również zdecydować się na kolonistów, których zabierzemy ze sobą, wypełnienie ładowni naszego statku, właściwości kosmicznej maszyny do przemierzania przestrzeni i, wreszcie, mapę do rozgrywki. Już samo to sprawia, że rzadko będziemy mieć do czynienia z identyczną rozgrywką.
W zasadzie szanse na dwie takie same gry całkowicie niweluje generator map losowych. W przeciwieństwie do poprzednich odsłon Cywilizacji, w Beyond Earth nie uświadczymy map gotowych. Wszystkie tworzone są całkowicie losowo i w locie, podczas wczytywania rozgrywki. Być może do czasu premiery twórcy przygotują zestaw map startowych, ale rozwiązanie map losowych jest po prostu genialne! Tym bardziej, że opcji konfiguracji takiej mapy mało nie ma: wybieramy strukturę kontynentalną, wiek ekosystemu, ilość opadów, obcych, dostępność zasobów. Jest z czym się bawić i to jeszcze przed rozpoczęciem właściwej gry.
Kto grał w Cywilizacje, ten wie, jak wolne potrafią być pierwsze kolejki. Dla tych mniej zaznajomionych wspomnę tylko, że skupiały się na eksploracji jedną jednostką i szybkim pomijaniem aż do pierwszego wynalazku lub budynku. W Beyond Earth możecie o tym zapomnieć! Przede wszystkim nasze miasto delikatnie ląduje z przestrzeni kosmicznej. Co prawda odbiera to swobodę, jaką mieliśmy przy umieszczaniu stolicy za pomocą osadnika, ale dodaje grze dynamiki i kolejnego elementu losowego: wybór miejsca jest znacząco ograniczony. Razem z miastem otrzymujemy jednostkę zwiadowczą, która również różni się od zwykłego oddziału tego typu z chociażby Cywilizacji V. Tutaj odkrywca nie tylko zbiera porozrzucane zasobniki, ale może również prowadzić ekspedycje, które w dalszym etapie gry są kluczowe. Ilość modułów umożliwiających badanie obszarów jest ściśle ograniczona na jednostkę, ale odpowiednio rozwijane drzewko naukowe, cnoty, zadania, a nawet doktryny, mogą wpłynąć korzystnie na nasze możliwości w tym zakresie.
Nazbierało się tych zmiennych… Na pierwszy ogień poszły badania nowych technologii. Drzewko zmieniło swój wygląd i przypomina teraz olbrzymią sieć z technologiami głównymi i podrzędnymi. Graficznie prezentuje się to świetnie, a dodatkowo uzyskaliśmy nawet minimapę umożliwiającą szybkie przemieszczanie się po technologiach. Puste miejsca sugerują jednak, że w finalnej wersji zobaczymy przynajmniej kilka dodatkowych badań. Początkowo wygląda to skomplikowanie, jednak im więcej czasu poświęcacie na przegląd technologii, tym bardziej naturalnym wydaje się zastosowany przez Firaxis Games mechanizm. Nauka prowadzi nas niemal bezpośrednio do budynków oraz cnót. To ostatnie jest odpowiednikiem ustrojów społecznych, jednak ponownie zdecydowanie bardziej rozbudowanym. Mamy do dyspozycji 5 drzewek z trzema poziomami wtajemniczenia. Nie jesteśmy ograniczani sztucznymi wymaganiami i praktycznie od razu możemy zdecydować się na pełne zainwestowanie w jedną tylko ścieżkę i czerpanie korzyści z jej maksymalnego rozwinięcia. Co szybko okaże się błędem. Otóż twórcy zdecydowali się na wprowadzenie pewnego rodzaju dodatkowych właściwości za wydawanie punktów w poszczególnych miejscach. Przykładowo nagrodzeni zostaniemy za wybór minimum 5 rozwiązań z drzewka badania lub wojny, ale również za przynajmniej 7 punktów poświęconych na rozwój podstawowych zdolności z pierwszej warstwy wszystkich drzewek. Przyjemne urozmaicenie, które pozwala na łączenie różnych cnót i uzyskanie optymalnej, dla naszej aktualnej sytuacji, kombinacji.
W pierwszych kilku kolejkach pojawia się również nowa funkcjonalność w Cywilizacji: zadania zlecane przez scenariusz gry. Czasami konieczne będzie zbadanie czegoś, stworzenie budynku, jednostki, innym razem będziemy bawić się w archeologów. Miłym zaskoczeniem są punkty decyzyjne, gdzie określamy, jak ma funkcjonować jednostka, czy też budynek, na bazie krótkiego opisu w oknie dialogowym. Owe okno dialogowe rozwija się jeszcze dalej w momencie naszego postępu w doktrynach, których mamy trzy: supremację, czystość oraz harmonię. Od naszych decyzji zależeć będzie wygląd naszej armii, miast, a także współpraca z innymi nacjami oraz obcymi. W dalszej części gry wybór doktryny rozwija również możliwości szpiegów.
Wreszcie doczekaliśmy się akcji szpiegowskich z prawdziwego zdarzenia! Poprzednia odsłona Cywilizacji nie pozwalała na zbyt wiele w tym zakresie, ale w Beyond Earth zmienia się to całkowicie. Jeśli zdecydujemy się na odpowiednie pokierowanie nauką i decyzjami w zadaniach, to szpiegowanie stanie się silniejsze od armii. Wykradanie zasobów? Żaden problem. Może darmowa technologia albo jednostka? Pewnie. A co powiecie na zrzucenie satelitów przeciwnika? W końcu rozgrywka toczy się również, w bardzo ograniczonym stopniu, na orbicie! Jakby tego było mało, zawsze można przywołać głodnego czerwia, który najchętniej zrówna miasto z powierzchnią swojej planety. To tylko skromny pokaz możliwości szpiegów przyszłości.
Przez 250 tur bawiłem się świetnie odkrywając nowinki Beyond Earth i autentycznie zapominając o upływającym czasie poza grą. Co prawda jest również i kilka wad, jak na przykład kulejąca dyplomacja oraz brak dostępu do niej z jakiegoś podręcznego menu: musimy odnaleźć miasto, kliknąć na nim lewym przyciskiem i dopiero wtedy rozpoczynamy negocjacje z jego właścicielem. Z mankamentów wspomnę również o braku religii i Wielkich Ludzi. To pierwsze można wyjaśnić, że jednak w przyszłości ludzkość odeszła od romantycznego podejścia Mickiewicza, czyli „czucia i wiary”, do „szkiełka i oka”. Jednak nie sposób wytłumaczyć braku wyjątkowych postaci w nowych koloniach. Może w kolejnej wersji gra zostanie rozbudowana, chociaż bardziej widzę tutaj potencjał na większy dodatek.
250 tur to jednak zdecydowanie za mało na poznanie tak rozbudowanej produkcji. W związku z tym zdecydowałem się na kolejne 250. I jeszcze jedno. Najlepsze jest jednak to, że ani razu nie poczułem się znudzony, a gra prawie zawsze potrafiła mnie czymś zaskoczyć. 250 kolejek nie pozwala w pełni rozbudować nauki, doktryny, miasta, cudów czy stoczyć porządnej wojny. Pozwala jednak dostrzec potencjał drzemiący w Beyond Earth i wpisać ją na listę obowiązkowych tytułów w tym roku.