Dzisiejszy Retroskan dotyczyć będzie gry kultowej zarówno dla gatunku RPG, jak i japońskiej anime. Mowa tu oczywiście o Pokemon Red, które tak na dobrą sprawę ukształtowało i uporządkowało świat Pokemon.
Pokemon Red było, wraz z wersją Blue, pierwszą grą z tej serii wydaną poza Japonią. Zaczęło się dość ciekawie, bo w inny sposób, niż to zazwyczaj bywa na dalekim wschodzie. Mianowicie pierwsza nie była manga, a właśnie gra. W 1996 roku wyszła w Japonii zachwycająca produkcja na konsolę przenośną GameBoy – Pocket Monsters: Green. Niedługo potem pojawiły się wersje Red i Blue, zawierające jednak sporo błędów, poprawionych przez kolejną odsłonę. Czerwone i Niebieskie Pokemony, które wyszły w Europie w 1999 roku, zaadaptowały z niej część poprawek oraz lepszą grafikę. W ten sposób i my uzyskaliśmy dostęp do produkcji, która była uznawana za największy sukces Nintendo, zaraz po Mario Bros. Warto wyjaśnić jeszcze nazwę, bowiem, jak już wspomniałem, w Japonii i w Europie nazewnictwo się różniło. Otóż Pokemon, powstało właśnie od Japońskiego Pocket Monsters (POcKEtMONsters).
Podczas rozgrywki wcielamy się w trenera Pokemon, czyli stworków zamieszkujących świat gry. Właściwie zastępują one znane nam z życia zwierzęta, z tą różnicą, że są inteligentniejsze, posiadają różne nadzwyczajne zdolności i staczają między sobą pojedynki. W pierwszej generacji Pokemonów istnieje 151 i choć generacji było aż sześć, to właśnie pierwsza zrobiła na mnie największe wrażenie różnorodności potworków. W świecie Pokemon istnieje cały system lig zrzeszających trenerów, którzy walczą między sobą, wysyłając w bój wyćwiczone przez siebie stwory. Właśnie celem głównego bohatera jest dostanie się do takiej ligi. Aby to osiągnąć musi przemierzyć całą krainę, odwiedzając wiele miast i pokonać przywódców kolejnych stadionów. Za pokonanie każdego z nich młody trener otrzymuje odznakę, a kiedy zbierze ich osiem, otrzyma dostęp do ligi Pokemon, w końcu jego marzeniem jest zostać największym trenerem na świecie.
Gra raczy nas bardzo dużą różnorodnością, przede wszystkim dzięki pokemonom. Możemy trenować zarówno ognistego Charmandera, Pikachu korzystającego z elektryczności, czy Kadabrę mogącego zahipnotyzować przeciwnika. Oczywiście na początku rozgrywki otrzymujemy tylko jednego zwierzaka, pozostałe musimy sami złapać, dlatego w świecie gry jest dużo krzaczków, czy jaskiń, w których napotkamy stworki. Niejednokrotnie trzeba się sporo namęczyć, żeby jakiegoś złapać, ale prawie wszystkie istniejące w pierwszej generacji pokemony, da się w wersji Red pochwycić. W trakcie kolejnych walk nasze pupile awansują na wyższe poziomy, oczywiście w zależności od tego, które częściej uczestniczą w potyczkach. Na pewnym pułapie poziomów pupile mogą ewoluować w gatunek odmienny wyglądem, choć posiadający podobne umiejętności, lecz silniejsze. Jeszcze bardziej zwiększa to różnorodność i chęć do gry, bowiem widok ewoluującego pokemona zawsze cieszy.
Do tego gra idealnie dawkuje nowe możliwości, jak na przykład latanie pomiędzy miastami, znacznie skracające czas podróży, dostępne dopiero w połowie rozgrywki, czy umiejętność do ścinania drzewek blokujących niektóre przejścia, daną nam nieco szybciej, ale moim zdaniem także w odpowiednim momencie.
Pokemon Red stało się podstawą pod wspaniałą serię, z której wyrosła popularna manga i anime, cała masa gier i wiele nowych stworków. Można się przy niej było bawić świetnie kiedyś, ale można i teraz, jeśli ktoś posiada GameBoy’a, albo nawet pobierze emulator (choćby na telefon). Przy Pokemonach spędziłem już wiele godzin, w autobusie, czy po prostu w wolnej chwili i wiem, że jeszcze dużo frajdy zdążą mi przynieść. To prawdziwie kultowa gra.