Ocena: 8,0
Plusy:
+ sandbox
+ fabuła
+ ostra zadyma
+ moce Alexa
Minusy:
- SI czasem kuleje
- miejscami słaba grafika
- Manhattan strasznie sztuczny
Nazywam się Alex Mercer. Jestem poszukiwany przez niemal wszystkich w tym mieście. Okrzyknęli mnie mordercą, terrorystą i wrogiem publicznym numer jeden. Fakt, nie jestem święty, ale myślę, że te określenia bardziej pasują do nich, niż do mnie.
Oto nadszedł. Wyczekiwany od dość dawna, nowy tytuł ze stajni Radical Entertainment – Prototype. Przez wiele miesięcy nasze oczekiwania były podsycane filmikami, w których główny bohater siał zniszczenie używając niezwykle widowiskowych sposobów. Przekształcał swoje ciało, szybował i robił inne ciekawe rzeczy. Ale wyczekiwanie dobiegło końca, gdyż od pewnego czasu Prototype jest już na rynku i możemy go sami oceniać.
W moje ręce trafiła wersja na Playstation 3, która moim zdaniem ma największego pecha wśród platform na które pojawił się Prototype. Dlaczego, tego dowiecie się na końcu tej recenzji. Na razie zajmiemy się Alexem.
Właściwie nie wiem co się stało. A raczej nie wiedziałem jeszcze kilka dni temu. Potem wszystko zaczęło układać się w sensowną całość. Ale wcześniej, każdy strzęp informacji był dla mnie szokiem.
Prototype opowiada historię Alexa Mercera. Naszego bohatera poznajemy jako dość bezwzględnego gościa, który nie boi się pobrudzić sobie rąk krwią przeciwników. Urywanie i miażdżenie głów, rozrywanie na połowy. Nic nie jest mu obce. Na początku gry, nie bardzo wiadomo co jest grane. Wychodzi na to, że wstęp do rozgrywki, będący jednocześnie swego rodzaju treningiem, rozgrywa się w pewien sposób pod koniec całej gry. Alex jest napakowany mocami po uszy i to co potrafi robić jest oszałamiające. Jednak po krótkiej zabawie i obejrzeniu filmiku, zostajemy cofnięci o 18 dni, do momentu, kiedy dla Alexa zabawa dopiero się zaczyna.
Zaczyna się ona w kostnicy. Alex budzi się z martwych i jest świadkiem dość dziwnego podejścia sił wojskowych do naukowców i do niego samego (seria w korpus). Niestety (dla wojskowych) Alex działa inaczej niż zwykły człowiek, przez co udaje mu się uciec z miejsca zdarzenia. To rozpoczyna całą lawinę dość niesympatycznych sytuacji.
Nasz bohater cierpi na dość powszechną przypadłość wśród growych protagonistów, a mianowicie amnezję. Nie wie co się dzieje, dlaczego się dzieje, ani tak na dobrą sprawę kim jest. W trakcie gry, będzie powoli poznawał tajemnicę swojej przeszłości, aż w końcu dowie się co sprawiło, że znalazł się w takiej a nie innej sytuacji.
Miasto jest wyzwaniem. Dostać się tam gdzie człowiek by chciał, bez narzekania na korki, w sposób najbardziej mu odpowiadający. Aż chce się przełamać pewne bariery. Może dlatego wszyscy patrzą na mnie z nienawiścią, kiedy zaczynam biec w górę po ścianie budynku.
Prototype rozgrywa się w Nowym Jorku. Nie wiem, czy miasto jest dobrze odwzorowane, ale sądzę, że nie ma się do czego przyczepić. Najistotniejsze jest to, że gra pozwala nam na w zasadzie niczym nie ograniczoną eksplorację miasta. Prototype jest jedną z tych gier, które określa się mianem SandBox. Dostajemy pewną przestrzeń do eksploracji i możemy to robić w niemal dowolny sposób. Niemal, ponieważ w Prototype nie da się na przykład skorzystać z metra, pojechać samochodem, czy taksówką. Da się za to wspinać po wieżowcach, skakać z dachu, na dach, szybować przez miasto, czy pędzić sprintem przez ulice, uprawiając szalony parkour. Tu nie ma niewidzialnych barier w środku miasta. Jedynym ograniczeniem jest rozmiar mapy. Za jej krawędź się nie wydostaniemy. Poza tym, hulaj dusza. Nie wejdziemy też do budynków (oprócz tych, do których twórcy nam pozwolą ze względu na misję), ale osobiście mi to nie przeszkadza.
Do dyspozycji gracza jest cały ocean ulic, dachów, ścian i zaułków. Po mieście będziemy podróżować szukając punktu startowego kolejnej misji, jakiegoś wyzwania, czy postaci kluczowej dla poznania naszej historii. Po całym obszarze miasta są też porozrzucane błękitne kule, których zbieranie daje nam punkty doświadczenia, a także przybliża do zdobycia Trofeum.
Jak widać powodów do zwiedzania jest sporo, a fakt iż nawet na piechotę jest to szybkie, sprawne i przyjemne, powoduje, że otwarta formuła gry sprawdza się znakomicie.
Nie mogę żyć w tym mieście normalnie. Czuję się jak zwierzyna ścigana przez myśliwych. To tak jakbym był celem wielkiego polowania z nagonką. Żeby przeżyć, muszę uciekać się do różnych rzeczy. Na szczęście mam nad moimi prześladowcami jedną poważną przewagę.
Poruszanie się po mieście to jednak nie wszystko co można robić w Prototype. Ta gra jest grą akcji, a nie biegania, skakania i szybowania. Aby coś się działo, należy wykonywać misje, walczyć, skradać się, używać forteli, a czasem stawiać czoła różnym dziwnym wyzwaniom.
Fabuła gry, kręci się wokół dziwnego stanu w jakim znajduje się Alex, czyli kwestii jego super mocy, a także wokół potwornej infekcji szerzącej się w mieście, która zamienia ludzi w krwiożercze mutanty. Sprawy te jak się można domyślać są ze sobą jakoś powiązane, więc gracz kierując poczynaniami naszego bohatera musi rozwiązać za jednym zamachem obie te zagadki.
Do pchania fabuły do przodu służą misje fabularne (cóż za niespodzianka, prawda?). Odszukanie ich na mapie nie nastręcza żadnych problemów. Co prawda zwykle trzeba się nabiegać od misji, do misji, ale w trakcie tego biegania można odwiedzić punkty wyzwań, znaleźć przypadkiem kogoś, kto ma informacje o tym co się dzieje z Alexem, czy wpaść na jakieś znajdźki. Misje fabularne zwykle rozpoczynają się krótką scenką, która przedstawia sytuację, a następnie zostajemy sami w mieście, z wyznaczonym celem misji. Główne cele misji polegają na odnalezieniu jakiejś osoby, zniszczeniu jakiegoś budynku, eksterminacji znacznej ilości mutantów, lub żołnierzy i tym podobne. Nikt nigdy nie wyśle nas po bułki, czy gazetę, albo w celu ucięcia sobie miłej i niezobowiązującej pogawędki z jakimś gościem. W praktycznie wszystkie zadania jest wbudowana przemoc. Raz więcej, raz mniej, ale zawsze gdzieś się kryje.
Nie ma jednak tak dobrze, żeby bezmyślną siłą rozwiązać każdą sytuację. Wielokrotnie zdarzy się, że aby pomyślnie zakończyć misję, trzeba będzie choć chwilę się zastanowić. Owszem, zapewne masowe niszczenie własności wojskowej i prywatnej jest konieczne, ale trzeba też pomyśleć co i jak niszczyć, a niekiedy nawet w jakiej kolejności. Na samym początku gry, zdarzyło mi się zawalić misję, ponieważ wykonałem jedną z czynności zbyt daleko od mojego celu i najzwyczajniej w świecie nie zdążyłem potem go złapać.
Trochę to dziwne, kiedy Twoje ciało staje się czyś obcym. Kiedy ręce zamieniają w młoty, albo szpony, a ze stóp wyrastają jakieś macki pozwalające biegać po ścianach. Dziwnie się czuję skacząc w dół z wieżowców na samochody i nie robiąc sobie przy tym krzywdy.
Podstawową przewagą Alexa nad wrogami jest jego ciało i moce. To dzięki nim, może stawić czoła wyzwaniom jakie na niego czekają. Jego kończyny potrafią zamieniać się w śmiertelną broń. Biegnąc jest szybszy od samochodu, a skacze wyżej niż można by sobie to wyobrazić. Potrafi też szybować w powietrzu, a upadki z ogromnych wysokości nie są dla niego straszne.
Oczywiście Alex nie ma tych mocy od samego początku. Co prawda w trakcie prologu dostajemy do rąk Alexa napakowanego mocą po końce uszu, ale już w trakcie samej gry, jesteśmy dużo słabsi i musimy powoli dochodzić do bycia super. Moce rozwija się, poprzez kupowanie ich za punkty doświadczenia. W Prototype punkty te zwane są punktami ewolucji. Alex dostaje odpowiednią liczbę punktów za wykonywanie misji, zbieranie znajdziek, zaliczanie wyzwań. Punkty te może później wydawać na moce.
Moce podzielono na kilka grup. Jest Walka, Ruch, Kamuflaż, Survival. Oczywiście nie od razu mamy dostęp do wszystkich z danej grupy. Pojawiają się one stopniowo z upływem gry, co oczywiście ma sens.
„Zaopatrując” się w kolejne zdolności trzeba czasem pomyśleć nad tym co i kiedy kupić. Te lepsze nie są tanie, a punkty ewolucji, choć lecą szybko, to podczas zakupów równie szybko potrafią się skończyć. A jest w czym wybierać. Szybszy sprint i skoki, które pozwolą nam szybciej i sprawniej poruszać się po mieście, czy niszczycielski atak obszarowy. A może upgrade zdrowia? Wybory w tej kwestii nie należą do najłatwiejszych.
Dawniej, gdy kogoś musiałem uderzyć, używałem pięści i nóg. Zwykle pozostawiałem po sobie siniaki, i może jakiegoś wybitego zęba. Teraz czuję się jak maszyna do zabijania. Tam gdzie się pojawiam, zostają plamy krwi, rozczłonkowane ciała i wnętrzności. Mam wrażenie, że coś się zmieniło. Pytanie tylko czy na lepsze?
Złożeniem poprzednich dwóch części recenzji, mówiących o siłowym rozwiązywaniu konfliktów i o super mocach Alexa, będzie oczywiście kawałek o walce. W przypadku Prototype, walka to właściwie jeden wielki taniec zniszczenia i krwi. Alex ma do swojej dyspozycji mnóstwo przeróżnych ruchów. Uderzenia, kopnięcia, rzuty, w zasadzie co tylko chcemy. Po pewnym czasie dochodzą potężne i efektowne ataki obszarowe.
Alex w trakcie walki porusza się niezwykle płynnie, przechodząc od jednego ciosu do kolejnego. Nie ma przestojów spowodowanych jakimiś dziwnymi rzeczami. Chcesz w biegu schwycić ofiarę i pędzić dalej nie zatrzymując się? Proszę bardzo, choć trzeba wykupić do tego zdolność. Rzut samochodem w śmigłowiec? Bez problemu. Wejście z samochodem na wieżowiec? Też da się zrobić. A jeśli ktoś chce powalczyć bardziej konwencjonalnie, zawsze może podnieść z ziemi porzuconą broń i postrzelać. Albo wsiąść do czołgu, czy do śmigłowca.
Efekty walki są bardzo ciekawe. Krew tryska na wszystkie strony. Ciała przecięte na pół, urwane lub zmiażdżone głowy, to norma w momencie, gdy Mercer zaczyna walczyć. Postronne ofiary…no cóż, zdarzają się bardzo często. Oczywiście im dalej w grę, tym mocniejsze ataki może wykonywać Alex. A im mocniejsze ataki, tym efektowniejsze ich wykonanie i skutki. Tu naprawdę jest na co popatrzeć.
Jak w większości ostatnich gier akcji, tak i tu nasz bohater potrafi regenerować zdrowie. Wystarczy trochę spokoju, odejście ze strefy walki i już zaczyna być lepiej. Jednak nie zawsze takie uspokojenie się jest możliwe. Na szczęście Alex posiada zdolność wchłaniania swych ofiar. Po wykonaniu akcji zwanej w grze Consume, stan zdrowia naszego bohatera ulega poprawie. Oprócz właściwości leczniczych, wchłonięcie niektórych osób, specjalnie w tym celu oznaczonych, daje naszemu bohaterowi możliwość wejścia do pewnych obszarów, możliwość poruszania się niezauważonym wśród wrogów, daje mu pewne umiejętności, których wcześniej nie posiadał, takie jak prowadzenie czołgów. Są też postacie, których wchłonięcie przywraca Alexowi część wspomnień, a także uzupełnia informacje gracza, na temat tego, co tu się w ogóle dzieje. Osoby takie są częścią tak zwanej Sieci Intryg, poprzez którą Alex Mercer będzie w stanie dowiedzieć się prawdy o sobie.
Jedyne co mi nie pasuje to zachowanie sztucznej inteligencji. Nie mówię tu o samej walce, bo tam gra trzyma standardowy poziom. Chodzi mi o to co jest poza walką. Na przykład: przebrany za dowódcę wchodzę do bazy wojskowej. Pod ścianą stoi trzech gości, z których jednego musze pochłonąć. Podchodzę do nich, staję mojemu „celowi” za plecami, ale tuż obok drugiego strażnika i wykonuję akcję „Stealth Consume”. Efekt – gość zostaje przeze mnie widowiskowo „pożarty”, a strażnicy ani drgną. Tak samo jeśli nagle wykonam dziki skok między grupę żołnierzy, ale będę w przebraniu, to chłopaki rozbiegną się w poszukiwaniu Alexa, całkowicie ignorując „kolegę” który wykonał kilkumetrowy skok, wybijając przy lądowaniu dziurę w asfalcie.
Z drugiej jednak strony, kiedy spokojnie wsiadam do czołgu i wyjeżdżam z bazy, to wystarczy, że delikatnie zahaczę o krawędź bramy (co czołgom sterowanym przez SI też się zdarza), a już wszyscy wiedzą, że to ja jestem w środku. Bywa to męczące.
Szaro, brudno, krwawo. Do tego jazgot karabinów, płacz dzieci, krzyk kobiet. Gdzieś słychać wycie bandy mutantów. A w samym środku tego szaleństwa jestem ja. Czy podoba mi się to co widzę i słyszę? Sam nie wiem, zwłaszcza, że część tego jest moim dziełem.
Technicznie Prototype prezentuje się całkiem dobrze. Animacja Alexa i wrogów stoi na wysokim poziomie. Filmiki w grze też są porządnie zrobione. Razić może jedynie wykonanie samego miasta. Jest trochę zbyt szaro-buro i monotonnie. Razi też klonowanie mieszkańców. Z jednej strony wiem, że są oni mało ważnym elementem gry, ale kiedy na przejściu spotkałem trzech identycznych gości, trochę mnie to jednak „zabolało”. Choć miasto jako teren do eksploracji jest zrobione bardzo dobrze, to jednak jako żyjąca aglomeracja wypada zaledwie poprawnie.
Dziwnie wyglądają też niektóre tekstury. Czasem miałem wrażenie, że są po prostu niedopracowane, albo w jakiejś tragicznie niskiej rozdzielczości. Jednak z drugiej strony nadchodzi taki moment, gdzie przestajemy „podziwiać widoki” a zaczynamy po prostu bawić się grą i rozwałką, a to kompensuje wszelkie graficzne niedociągnięcia.
Z dźwiękiem jest dużo lepiej. Wycia mutantów, komunikaty radiowe i wszelkie dźwięki otoczenia, są zrobione bardzo dobrze. Głosy aktorów podłożone też poprawnie i nie ma się do czego przyczepić. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć, czy w grze jest muzyka (przynajmniej w chwili, gdy piszę te słowa). Nie jest to jednak nic złego. Muzyka nie jest ważna w takiej produkcji moim zdaniem. Jeśli już jest, to taka, która nie skupia na sobie zbytnio uwagi.
Co teraz? Co mam ze sobą począć? Zemsta, odkupienie, nienawiść, miłosierdzie. Czy to wszystko naprawdę ma jakieś znaczenie? Czy jest coś, czego można się uczepić w życiu, aby za tym podążać? Może nigdy się tego nie dowiem…
Na początku recenzji wspomniałem, że wersja Prototype na PS3 ma największego pecha spośród wszystkich wersji tej gry. Spowodowane jest to wyjściem niedługo przed opisywanym przeze mnie tytułem ekskluzywnego dla PS3 inFamous, który jest ponoć niezwykle podobny do Prototype jeśli chodzi o sens rozgrywki. Jak wypada inFamous, nie wiem, bo nie grałem. Wiem za to, jak wypada Prototype. Bardzo dobrze. W trakcie gry z każdą minutą widać, że twórcy nie tyle starali się wycisnąć ile się da z oprawy graficznej, co postawili na maksimum zabawy. Alex szaleje po ulicach, zaraza rozprzestrzenia się jak tornado, nie ma czasu na zastanawianie się nad jakością tekstur i podziwianie widoków. Człowiek chce po prostu grać i dobrze się bawić, a w tej materii Prototype jest rewelacyjny. Moja rada jest taka…łapcie historię Alexa Mercera, póki jest w sklepach. Zaręczam, że będziecie świetnie się bawić.