Plusy:
+ Pozwala naładować do 5 urządzeń w 1 gniazdku
+ Małe i estetyczne
+ Świetnie sprawdzi się podczas wyjazdu
Minusy:
- Nie znalazłem
„Czegoś takiego potrzebowaliśmy” – ucieszyła się moja żona, gdy przyniosłem do domu PNY Multi-USB Charger i powiedziałem, do czego służy.
Smartfony byłyby naprawdę super urządzeniami, gdyby tylko ktoś w końcu stworzył dla nich prawdziwe baterie. Mój telefon nie obudzi mnie rano do pracy, jeśli po całym dniu nie podłączę go wieczorem do prądu. I tu zaczynają się schody, bo ładowarka to w moim domu towar deficytowy. Niby są dwie, ale w praktyce często jedna, bo któryś z kabli jest przez większość czasu podłączony do komputera. A jak co wieczór, kolejka do ładowania jest długa i pilna – na swoją porcję energii czekają w sumie trzy smartfony, tablet, a czasem także Kindle i Garmin do biegania. Czy może raczej „czekały”. Odkąd w domu pojawił się PNY Multi-USB Charger, te problemy zniknęły.
Największą zaletą opisywanego urządzenia jest aż pięć portów USB, pozwalających naraz ładować aż pięć urządzeń zewnętrznych i to zajmując tylko jedno gniazdko. Do wyboru mamy trzy różne natężenia prądu, 2x 1A, 1,3A oraz 2x 2,4A. Teoretycznie najniższe natężenia przeznaczone są dla smartfonów, zaś najwyższe dla tabletów i innych urządzeń, potrzebujących większej dawki prądu. Różne są teorie, czy można np. ładować smartfona w gnieździe USB 2,4A i jak to wpływa na żywotność baterii. Ja osobiście nie zwracam na to uwagi i używam pierwszego lepszego wyjścia. W przypadku PNY Multi-USB Charger to działanie jest nawet rekomendowane przez producenta, który w instrukcji nie dokonał żadnego podziału, sugerując że w każdym wyjściu USB można ładować dowolną rzecz. Pozwalają na to zastosowane w ładowarce mechanizmy zabezpieczające urządzenia zewnętrzne przed przeładowaniem.
W teorii wyjście USB 2,4A powinno ładować szybciej niż wyjście 1A. Ale jak to w życiu bywa, teoria swoje, a praktyka swoje, o czym przekonałem się dzięki małemu testowi. Ładowałem w połowie rozładowanego smarftona przez wyjścia o trzech różnych natężeniach. Za każdym razem przez kwadrans. W tym czasie przez wyjście o natężeniu 1A naładowałem 9 proc. baterii, 8 proc. przez wyjściu 1,3A oraz tylko 7 proc. w gnieździe 2,4A. Być może to kwestia mojej zdezelowanej baterii, być może rekomendowane przez producentów natężenie (standardowe ładowarki smartfonowe mają 1A) lepiej spełniają swoje funkcję. Nie wiem, ale różnice w skali godziny wynoszą kilka proc. i nie są na tyle znaczące, by się nimi przejmować.
Od strony wizualnej PNY Multi-USB Charger to estetycznie wykonane, malutkie pudełeczko o powierzchni mniejszej od przeciętnego smartfona (zaledwie 6×10 cm), ale znacznie od współczesnych telefonów grubsze (2,5 cm wysokości). W zestawie dołączony jest kabel do prądu o długości 1,2 m, a także cztery antypoślizgowe nóżki, które można podkleić pod urządzenie. Obecność tych ostatnich świadczy, że producent dba o szczegóły, co trzeba mu zapisać na plus. Ze względu na niewielkie rozmiary oraz wagę PNY Multi-USB Charger doskonale sprawdzi się także podczas wszelkiego wyjazdów zastępując kilka ładowarek. Producent sugeruje, że urządzenie przygotowane jest do intensywniejszej eksploatacji również w biurze.
Wygląd: 5/5
Wykonanie: 4/5
Funkcje: 5/5
Stosunek ceny do jakości: 4/5
Ogólnie: 4,5/5
PODSUMOWANIE:
Hasłem marki PNY jest „Make Life Simple” i lepiej tego urządzenia podsumować nie mogę – moje życie stało się dzięki niemu łatwiejsze. I odkąd jestem posiadaczem PNY Multi-USB Charger, nie wyobrażam sobie, by miało go w moim domu zabraknąć.