TECHNO_hama_manchaster

Plecak HAMA Manchaster 15.6 – test

Plusy:
+ wygodny
+ lekki
+ kieszonki na mniejsze urządzenia z przegródkami
+ trzy kieszenie
+ możliwość ładowania powerbankiem przez zewnętrzne gniazdo USB
+ nieźle wygląda

Minusy:
- wykonany z cienkiego materiału


Miałem w rękach różne gadżety do testowania, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że będę testował plecak. A jednak dostałem do sprawdzenia plecak HAMA Manchaster. I nie mam tu na myśli turystycznego plecaka ze stelażem, a nieduży plecak na laptopa i inne urządzenia.

Plecak przyjechał zapakowany w foliową torbę. Podświadomie po obcowaniu z dotychczasowymi urządzeniami HAMA spodziewałem się kartonu, ale w sumie jak sobie pomyślałem, to tego typu plecaki zwykle kupuje się bez niczego, albo właśnie w takiej torbie.

1_5

Po wyłuskaniu plecaka z plastiku przyszedł czas na pierwsze oględziny. Lekki i wykonany z dość cienkiego materiału sprawia pozytywne pierwsze wrażenie. Przyjemny kolor, który swoim męskim okiem określam jako szary/grafitowy, z czarnym akcentem na dole i czerwonym w okolicy jednego z suwaków. Plecy płaskie, bez wyprofilowania. Paski z możliwością regulacji długości. Trzy kieszenie. Jedna duża główna, w której zmieścimy laptopa, mniejsza na akcesoria w stylu telefonu, czy tableta i najmniejsza na jakieś drobiazgi. Ciekawostką było gniazdo USB widoczne na zewnątrz plecaka po prawej stronie. Zwłaszcza, że komplecie dostajemy też kabel USB. Do czego to się przyda? Za chwilę Wam napiszę.

1_6

No dobra. Pierwsze wrażenia pozytywne, ale jak z użytkowaniem.

Zaczynamy od laptopa. HAMA Manchaster pomieści w głównej kieszeni laptopa z matrycą o przekątnej 15,6 cala. I trzeba powiedzieć, że po włożeniu takiego urządzenia ma się wrażenie, że kieszeń jest zrobiona na styk. Jeśli macie w domu gamingowego potwora z matrycą 17 cali, to niestety do tego plecaka się Wam nie zmieści. Trzeba też zauważyć, że plecak jest uszyty z dość cienkiego materiału, więc trzeba uważać i nie ciskać nim gdzie popadnie. Laptopa wewnątrz plecaka nic nie chroni i rzut pod ścianę, lub na biurko może się kiepsko skończyć. Po założeniu plecaka z włożonym do środka laptopem nie czułem żadnego dyskomfortu. Szybka korekta pasków i było naprawdę OK. Zarówno w normalnym sposobie użytkowania, czyli plecak założony na oba ramiona, jak i przy moim nienaturalnym sposobie noszenia plecaków, czyli założony tylko na jedno ramię.

1_2

Następnie zerknąłem do drugiej kieszeni. Tam mamy miejsce na telefon, tablet, czy mniejsze rzeczy. Możemy je powkładać w materiałowe przegródki, żeby nic nam nie latało. Wszystko ładnie pasuje i jest wygodne. Co prawda nie jestem fanem noszenia telefonu w plecaku, ale dla osób, które nie mają z tym problemu ta kieszonka jest jak znalazł. Oczywiście nadal w mocy pozostaje uwaga o nie ciskaniu plecakiem gdzie popadnie.

Najmniejsza kieszonka, to przegródka na cokolwiek małego i płaskiego. Oczywiście jej umiejscowienie wyklucza wkładanie tam portfela, kart kredytowych, dowodu, czy innych wrażliwych rzeczy, bo wygląda na to, że łatwo się do niej dostać niezauważenie osobom niepowołanym w tramwaju, czy autobusie.

1_4

Na koniec zostawiłem sobie tajemnicze gniazdo USB. W opisie plecaka stworzonym przez producenta jest wzmianka o tym, że plecak naładuje nam telefon dzięki temu gniazdu. Nie jest to w 100% prawda, bo plecak sam z siebie nic nie naładuje. Do owego gniazda najpierw trzeba w środku podłączyć własny naładowany powerbank (przy pomocy kabla, który jest w zestawie). Tenże powerbank będzie spoczywał w dużej kieszeni (tej na laptopa). Dopiero potem można podłączyć telefon do tego zewnętrznego gniazda, aby się ładował (tu już trzeba mieć własny kabel). Rozwiązanie bardzo ciekawe, bo nie musimy nieść w ręku powerbanka i telefonu, albo trzymać obu schowanych w plecaku, czy kieszeni. Dla miłośników Pokemon Go, czy innych pożerających baterię aktywności jak znalazł.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

PODSUMOWANIE:

Podsumowując plecak jest porządnie zrobiony, dobrze wygląda, jest wygodny i użyteczny. Jasne nie jest pancerny i nie chroni sprzętów przed uszkodzeniem jeśli będziemy nim miotać na wszystkie strony, ale podstawowa funkcjonalność „działa” tak jak powinna. Do tego zewnętrzne gniazdo USB, które ułatwia ładowania telefonów powerbankiem jest bardzo miłym i użytecznym dodatkiem. Cena waha się między 130 a 170 złotych i muszę powiedzieć, że ten dolny przedział to całkiem rozsądna cena za ten produkt.

Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze