Na statku bunt, nad nami mew zawieja! Ahoj bracia morza! Niech szczury lądowe dobrze nas poznają, muszą wiedzieć z kim mają do czynienia! Mają się nas bać! Jak nas poznają, pytacie? Teraz popularne są wśród nich gry komputerowe. W ten sposób do nich dotrzemy!
Szum morza, sztormy, szabla przy boku, piękne kobiety, ukryte skarby, abordaże i oczywiście nieskończone ilości rumu – kto z nas jako dziecko nie marzył, aby wyruszyć w morze i dokonać tam jakże ciekawego żywota pirata? A może niektórzy woleliby wstąpić na służbę morską u królów, aby odkrywać nieznane lądy lub chronić statki kupieckie przed wspomnianymi piratami? Oczywiście wszystkie te możliwości dają nam gry komputerowe.
Piraci pojawili się na świecie w XVI w., zaraz po pierwszych odkryciach geograficznych. Na początku byli to zwykli korsarze wynajmowani przez wielkich tego świata do rabowania statków tych jeszcze większych (czy raczej bogatszych), potem jednak konkwistadorzy niemiłosiernie nękający ludy Ameryki bez honoru i jakiejkolwiek moralności oraz inne szumowiny zapoczątkowały faktyczne piractwo. Dostrzegali oni potencjał w niezbyt trudnym i wszak przyjemnym życiu na morzu, które w dodatku przyprawiało ich o niemałe zyski. Rokrocznie u wybrzeży bogatej Hiszpanii i Portugalii pojawiało się więcej piratów, aż do wieku XIX, w którym to piractwo zostało prawie całkowicie wyplenione i stało się zawodem nielicznych. Mimo to nawet teraz słyszymy o piratach napadających na statki u wybrzeży Karaibów, czy Ameryki Południowej.
Choć mogłoby się wydawać, że klimaty „pirackie” dają twórcom ogromne możliwości (i jest tak w istocie), to gier w owym stylu jest niewiele i jeśli szukać dobrych produkcji, zajrzeć należy przede wszystkim do gier RPG. Gatunek ten stwarza nieopisane wręcz możliwości do zaadaptowania wymyślonego w umysłach twórców świata. W tym wypadku świata, w którym rządzą piraci, a żeglugą para się większość naszych sąsiadów. W dodatku deweloperom łatwo jest w owym świecie stworzyć coś, co dla RPG-a jest najważniejsze – klimat. Porty bowiem, statki i cała owa morska zbieranina ma klimat dość osobliwy i wyraźny, w dodatku przyjemny. Tutaj przeklinający, upity rumem, jednooki pirat z okiem przesłoniętym przepaską, tam inny, młodszy, przystojniejszy, z szablą u boku zalecający się do córki karczmarza, w porcie powiewają białe żagle i czarne bandery z czaszką na masztach ogromnych jak drzewa, do tego w tle słychać piękną, „piracką” muzykę. Któż nie miałby ubawu przy takim klimacie?
A klimat to przecież nie wszystko! Piraci dać mogą grze RPG jeszcze wiele innych, równie ważnych dla niej aspektów. Chociażby questy – szukanie skarbów w typowym RPG-u często wydaje się naciągane, natomiast do gry poświęconej piratom pasuje jak ulał. Innym przykładem zadania może być zwycięstwo w zwykłym pojedynku. Jest to przecież quest, który można skojarzyć z dowolnym niemal RPG-em, ale w naturze każdego prawdziwego pirata leży walka i pojedynki, więc dużo łatwiej takie zadanie do gry wpasować. Przedmioty nie są wcale gorsze! W grze o żeglarzach (bynajmniej nie uczciwych) mogą one być oryginalne, świeże. Nie musimy wybierać tu pomiędzy zbroją ze smoczej łuski, a wielką płytową zbroją, tylko między czerwoną koszulą, a niebieskim płaszczem. Broń również nie jest typowa. Kto bowiem widział pirata z przewieszonym przez plecy dwuręcznym mieczem? Walczą oni wszak szablami, rapierami, kordelasami… Także lokacje nie ustępują pola – rajskie wyspy, rozległe morze i zbudowane z marmuru, bogate miasta portowe w tropikalnym klimacie wyglądać mogą przecudnie!
Oczywiście twórcy gier również wpadli na pomysł wykorzystania „pirackich” klimatów w swoich produkcjach. Jeśli w grze jest morze i miasto portowe, tudzież większa plaża, muszą być i piraci, choćby jeden. Wątpię, czy znajdzie się kilka nawet produkcji, które z powyższym zdaniem nie mają nic wspólnego.
Gdyby jednak piraci mieli być pojedynczymi motywami w grach RPG niewiele byłoby do napisania. Są jednak i produkcje poświęcone w całości im! Jedną z pierwszych jest The Elder Scrolls Adventures: Redguard. Mimo że należy ona do serii TES, RPG-em do końca nie jest, choć posiada jego elementy. Główny bohater został wygnany z rodzimej wyspy przez nieumyślne zabicie swojego brata. Zostaje wtedy piratem, który po pewnym czasie jednak musi powrócić w rodzinne strony ze względu na oczekującą pomocy siostrę. Heros ów aż ocieka „pirackością”, to awanturnik z krwi i kości i od razu widać, że Bethesda chciała osiągnąć opisany przeze mnie klimat. Mimo słabych ówcześnie możliwości technicznych (gra została wydana w 1998r.) udało jej się to!
Pchana siłą rozpędu Bethesda stworzyła kolejną wyśmienitą grę o piratach, mianowicie Sea Dogs – RPG’a ze świetnym klimatem i znów o chłopcu, który stracił wszystko, aby stać się tym kim się stał. Gra zaczyna się bowiem, gdy opuszczamy rodzinny port ruszając śladem naszych marzeń o morskich przygodach. Niedługo jednak trwa owa sielanka, bo Hiszpania i Anglia zaczynają wojnę. Statek owego dzielnego człowieka zostaje napadnięty przez kastylijskich korsarzy, a on wraz ze swymi towarzyszami jest umieszczony na wyspie-więzieniu. Oczywiście udaje mu się z niej uciec i zostaje wilkiem morskim. Dalsze losy bohatera zależą już tylko od gracza.
Inną, równie dobrą produkcją jest gra Sid Meier’s: Pirates, w którą osobiście się zagrywałem. Główny bohater to osoba, której rodzina została zamordowana przez złego pirata. Jednym z celów głównych jest właśnie zabicie go. Kolejny to poszukiwanie zaginionych członków rodziny. Gra daje nam jednak całkowicie wolną rękę w bogaceniu się, kupowaniu kolejnych statków (lub zdobywaniu w walce), pięciu się ku górze czarnej listy, a nawet zajmowania miast. Ciekawa mechanika i ogólny klimat sprawiają, że trudno oderwać się od tej produkcji.
Nie ma jednak beczki miodu bez choćby łyżki dziegciu. Nie wszystkie gry RPG o piratach są tak dobre. Przytoczyć można choćby przykład Age of Pirates, gry o wielkich ambicjach i z całkiem niezłym pomysłem. Niestety słabe wykonanie sprawiło, że nie zyskała ona wielu fanów (a szkoda, bo kolejna jej część była już dużo lepsza). Inną niezbyt dobrą produkcją z pirackimi klimatami jest egranizacja Piratów z Karaibów. Może nie ma ona zbyt wiele wspólnego z filmem, ale dzieje się w jego realiach. I znów mimo dobrego pomysłu, przez złe wykonanie produkcja serc graczy nie podbiła.
Ciekawym wykorzystaniem pirackich klimatów (bo wszak sama gra o piratach nie traktuje), o którym prawdziwemu fanowi gier cRPG przypominać nie trzeba, jest dodatek do Gothic 2, dokładniej Noc Kruka. Wszak klimatycznych wilków morskich tam występujących i Jonny Depp (grał Jacka Sparrowa w filmie „Piraci z Karaibów”) swoją grą aktorską nie przyćmi. Zadania również są niczego sobie i idealnie wpasowują się w wykreowany świat.
Premiera kolejnej gry o piratach, Risen 2: Mroczne wody (której naszą recenzję znajdziecie TUTAJ), która mam nadzieję odniesie sukces większy od wszystkich wymienionych wyżej tytułów, już za nami i jako ogromny fan Gothica i studia Pirania Bythes już teraz zapowiadam wam, że w ową produkcję będę się zagrywał jeśli tylko znajdę czas.
Czemu więc gier RPG całkowicie poświęconych piratom jest tak niewiele? Klimaty morskich przygód stwarzają ogromne możliwości, choć i nakładają sporo ograniczeń, które wielu deweloperom mogą po prostu przeszkadzać. Wymagają również od twórców sporej pomysłowości i zobowiązują. Dobre gry RPG o piratach policzyć można na palcach jednej ręki, choć szczerze mówiąc wolę kilka wyśmienitych produkcji niż całą masę średniaków. Liczę jednak, że Risen 2 odniesie sukces, bo mogłoby to skłonić twórców gier do tworzenia dzieł w klimatach pirackich. A któż nie chciałby stać się, choćby na kilka godzin, piratem, nie martwiąc się trudami codziennego życia, a jedynie tym, gdzie przepływać będzie kolejny statek obładowany naszym przyszłym złotem? Do abordażu!