Plusy:
+ solidne wykonanie
+ dobrze rozplanowane wnętrze
+ świetna cyrkulacja powietrza
Minusy:
- nieco toporne mocowanie wózków HDD
- brak jakiegokolwiek miejsca na napęd
Jakiś czas temu testowaliśmy obudowę NZXT Noctis 450 i byliśmy nieco zdziwieni, że otrzymaliśmy wersję śnieżnobiałą, a nie znacznie popularniejszą czarną. Tym razem trafił do nas model NZXT H440. Już w odpowiedniej kolorystyce – czerń z domieszką czerwieni.
Pierwsze, co zauważyliśmy, to zdecydowanie bardziej konserwatywne wzornictwo. O ile NZXT Noctis 450 było tryumfem futurystyki, to NZXT H440 wpisuje się w aktualne trendy wzornictwa użytkowego. Oznacza to, że obudowa będzie doskonale komponować się z nowocześnie urządzonym wnętrzem. Proste linie, podświetlenia i przeszklony bok, aż proszący się o odpowiednią ekspozycję – od strony estetycznej trudno cokolwiek tej obudowie zarzucić. Trzeba tylko pamiętać o gabarytach – ta średnia wieża zajmuje trochę miejsca (220mm x 513mm x 480mm). Ale też nie może być mniejsza, bo nie pomieściłaby w sobie rozbudowanego systemu chłodzenia.
Chłodzenie w NZXT H440 to rozwiązanie niemal bliźniacze do wspominanej NZXT Noctis 450. Cały przedni panel obudowy to jedynie atrapa, ukrywająca pod sobą filtr mechaniczny i trzy wydajne, 120 mm wentylatory FN V2 (około 1200 obrotów na minutę przy maksimum 21 dBA). Alternatywnie można je sobie wymienić na dwa wentylatory 140 mm, ale już na własny koszt. To rozwiązanie jednocześnie oznacza, że nie ma tam w ogóle miejsca na napędy BD/DVD. De facto takiego miejsca nie ma nigdzie w tej konstrukcji. Jeśli więc ktoś ma w zwyczaju oglądać filmy z płyt, albo instalować gry sprzed ery cyfrowych platform, to musi wyposażyć się w napęd zewnętrzny. W sumie choć jedną kieszeń mogli projektanci z NZXT zostawić…
NZXT H440 posiada za to mnóstwo miejsca na twarde dyski. Przede wszystkim w głównym module mamy pięć sztuk sanek, do których możemy przytwierdzić po dwa dyski (2 x 3,5” lub 1 x 3,5” i 1 x 2,5”). Sanki są mocowane za pomocą śrub, ale na szczęście nie wymagających narzędzi. Dodatkowo na spodzie głównej komory znajdują się dwa miejsca na dyski 2,5”. Jakby było tego mało, pod spodem obudowy znajduje się jedno dodatkowe miejsce montażowe na dysk 3,5” lub 2,5”. Producent podaje, ze w sumie mieści się 11 większych i 8 mniejszych dysków, ale trzeba pamiętać, że nie jest to w sumie 19, bo sześć miejsc pełni podwójną rolę. Tak czy inaczej, potencjalnie daje to gigantyczną pojemność, nawet przy wykorzystaniu mirroru dla bezpieczeństwa danych. Doskonała wentylacja obudowy daje zaś gwarancję, że mimo takiej liczby dysków – nawet HDD – generowane przez nie ciepło nie będzie żadnym problemem. Zwłaszcza, ze górny panel obudowy wzbogacono o otwory wentylacyjne na jego bokach, oraz możliwość zamontowania takiego samego zestawu wentylatorów, jak za frontowym. Z tyłu zaś mamy jeden wentylator 140 mm (również FN V2). No i oczywiście można postawić na jedynie na dwa dyski 2,5” w komorze i jeden 3,5” na spodzie, nie zasłaniając w ogóle dopływu powietrza.
Zgodnie z filozofią firmy, w NZXT H440 elektronika obudowy jest świetnie oddzielona od przestrzeni na podzespoły. Większość okablowania i złączy znalazła się po drugiej stronie płyty montażowej. To oznacza, że dostęp do niej uzyskujemy odkręcając inny panel. Zasilacz znajduje się w całkowicie oddzielnej komorze na spodzie obudowy, dostęp do niego mamy od tyłu, od strony przeszklonego panelu pyszni się podświetlane logo NZXT. Obudowa jest solidna, zarówno elementy ze stali jak i wykorzystane tworzywo ABS wyglądają na wytrzymałe. Nawet zdejmowanie atrapy przedniej (by wyczyścić filtr), które w modelu Noctis 450 budziło u nas lekki niepokój, tutaj działa znacznie lepiej. Ta w NZXT 440 ma zarówno wygodne uchwyty na palce, jak i nieco solidniejsze plastikowe wtyki montażowe. Zdecydowanie jest też to obudowa lepiej wyciszona od tamtej – co przy sporej liczbie wentylatorów ma swoje znaczenie. Z przodu górnego panelu umieszczono gniazda słuchawkowe i cztery porty USB (dwa 2.0, dwa 3.0), a na tylnym panelu wygodny wyłącznik podświetlenia.
Główna komora jest bardzo przestronna, bez problemu i wygodnie można w niej rozmieścić płytę główną (ATX, mATX, ITX) wszystkie potrzebne podzespoły – obudowa ma z tyłu aż siedem wylotów na rozszerzenia. Wymontowując niektóre wózki na HDD zyskamy aż 428mm na karty graficzne – bez tego mamy 298 mm, czyli i tak bardzo dużo miejsca. Jeśli nie wystarcza nam z jakiegoś powodu chłodzenie wentylatorami (a przypomnijmy, że może ich być aż siedem), to obudowa NZXT 440 jak najbardziej przystosowana jest do instalacji wodnej. Przy odpowiednim podświetleniu, dzięki przeszklonemu panelowi bocznemu, na pewno doda ona sporo walorów estetycznych.
NZXT H440 swoje kosztuje, ale w odróżnieniu od modelu Noctis 450 (podobnie około 600 złotych), jest warta swojej ceny. Tym razem Kalifornijczycy naprawdę się postarali. W dalszym ciągu można mieć wątpliwości, czy na pewno jest to lepsza inwestycja niż chociażby obudowy Fractal Design, ale jeśli komuś zależy na pewnej dozie efekciarstwa, to H440 ze swoją przeszkloną szybą i wygodnie sterowanym podświetleniem jest co najmniej sensownym wyborem. Tak samo, jak w poprzednim opisywanym przez nas produkcie NZXT, wraz z obudową dostajemy wszelkie potrzebne śrubki i im podobne.
Wygląd: 5/5
Wykonanie: 5/5
Funkcje: 4/5
Stosunek ceny do jakości: 4/5
Ogólnie: 4.5/5
PODSUMOWANIE:
Elegancka, praktyczna – poza brakiem miejsca na napęd BD/DVD trudno się do czegoś przyczepić.