geforce-now_gildia_feat_gamescom_nvidia

Nowinki od NVIDIA prosto z Gamescom

Gamescom 2018 rozpoczął się z przytupem już dzień wcześniej. Wszystko to za sprawą GeForce Gaming Celebration. Nie ma to, jak zacząć takie wydarzenie z przytupem! A później było jeszcze lepiej!

Na poniedziałkowej konferencji CEO NVIDIA, Jen-Hsun Huang, pokazał nową kartę graficzną i opowiadał o rewolucji oraz ewolucji grafiki komputerowej. RTX, czyli najnowsze karty ze stajni Zielonych, do sprzedaży trafią 20 września, ale już wtedy można było poczuć ich moc oraz oferowane możliwości. Robiło to nie lada wrażenie, chociaż momentami widać było, że przed twórcami oraz inżynierami z NVIDII jeszcze sporo pracy. Było nam dane przetestować w praktyce, jak funkcja RTX, a przy tym sama karta graficzna, sprawuje się między innymi w najnowszej odsłonie Battlefied oraz nowej przygodzie w świecie Metro. We środę odbyły się dodatkowo warsztaty z nowymi kartami RTX.

20180820_175634060_iOS

Natomiast w czwartek spotkaliśmy się z przedstawicielami firmy NVIDIA, żeby przyjrzeć się najnowszej iteracji program GeForce Now. Podczas spotkania nie tylko mieliśmy okazję przetestować samą aplikację na NVIDIA Shield, ale również bardzo słabych laptopach. Zacznijmy jednak od samej idei: czym tak naprawdę jest GeForce Now? Jeśli pamiętacie jeszcze OnLive lub Gaikai, to będziecie wiedzieli, o czym mowa. NVIDIA określa go jako „Netflix dla gier”, chociaż nie do końca jest to prawdą. Głównie dlatego, że na chwilę obecną GeForce Now nie oferuje własnej biblioteki gier. Zaraz, zaraz… GeForce Now jest usługą do strumieniowania rozgrywki. Siadamy sobie wygodnie przed telewizorem, podłączamy słabego laptopa albo jakiś przedwieczny komputer z dostępem do Internetu, logujemy się do usługi i gramy. Cały obraz i dźwięk generowany jest na serwerach NVIDII w ich centrach danych, a następnie przesyłany do nas. Im lepszym łączem internetowym dysponujemy, tym lepszą jakość uzyskamy, ale same wymagania nie są szczególnie z kosmosu i wystarczy nam około 20-30 Mbit/s, żeby cieszyć się rozgrywką w 1080p i przynajmniej 30 klatkach. To wszystko w maksymalnych detalach, oczywiście. Do serwera przekazywane jest jedynie sterowanie, którego efekty oglądamy na ekranie telewizora, komputera lub laptopa.

20180820_175734655_iOS

Jednak, żeby nie było zbyt różowo, znajdzie się też kilka haczyków. Przede wszystkim gramy na naszych własnych kontach. Po zalogowaniu się do GeForce Now logujemy się również do odpowiedniej usługi, jak Steam czy Blizzard (dawny Battle.net). Dopiero wtedy otrzymujemy dostęp do naszej własnej biblioteki. Takie rozwiązanie pozwala cieszyć się grą od razu po premierze: nie musimy czekać aż sztab inżynierów przygotuje odpowiedni port czy wersję przystosowaną do gry zdalnej lub dokładnie do GeForce Now. Nie musimy też wydawać dodatkowych pieniędzy i obawiać się, że tytuł stracimy, jeśli usługa przestanie działać. Ba! Wszystkie zapisy przechowywane są w chmurze Steam, więc możemy nawet kontynuować rozgrywkę na własnym urządzeniu później. Na chwilę obecną GeForce Now jest usługą darmową i pozostanie tak przez nieokreślony jeszcze czas testów, w związku z tym jest tak naprawdę wartością dodaną, bo możemy po prostu go zainstalować i testować rozgrywkę zdalną. Nie wiadomo jednak, jaka będzie cena po wystartowaniu całego projektu.

DSC_0231 1

Podczas rozmowy z Christianem Beerem pytaliśmy nie tylko o kwestie techniczne samego projektu, ale także o przewagę tego rozwiązania nad konsolami czy komputerami stacjonarnymi. Postanowiliśmy zintegrować platformy takie jak Steam czy Blizzard, bezpośrednio na maszynach obsługujących wirtualne pulpity dla systemu GeForce Now – opowiadał Christian wraz z towarzyszącymi mu osobami z firmy NVIDIA. Oznacza to, że jeśli tylko posiadasz grę na jednym ze swoich kont, to może już od dnia premiery zanurzyć się w wirtualnym świecie przygody na GeForce Now. Jest to szczególnie istotne dla komputerów Apple, które do tej pory musiały czekać na premierę wersji odpowiedniej dla systemu operacyjnego OSx. Sam program GeForce Now był nawet początkowo testowany głównie na Macach. Sami użytkownicy spod znaku Jabłka są bardzo interesującą grupą docelową, bo zazwyczaj nie mogę grać w gry: czy to ze względu na brak wydania, czy też z powodu słabszego układu graficznego. Z pewnością zastanwiacie się, jak w tym przypadku wygląda tak zwany input lag, czyli opóźnienie między wprowadzeniem komendy i zobaczeniem jej efektu na ekranie. Tak naprawdę wszystko zależy od prędkości sieci oraz odległości od centrum obliczeniowego NVIDIA: im bliżej się znajdujemy, tym lepszy efekt uzyskamy. Jednak sama reakcja nie powinna przekraczać czasu 100ms, a przynajmniej takie są stawiane przez nas samych założenia. Jest to liczba zbliżona do czasu responsywności konsoli stacjonarnej, które również oscylują w tych granicach. Dla obrazu w rozdzielczości 1080p wymagamy również pasma o prędkości pobierania przynajmniej 25Mbit/s – oznacza to, że taka prędkość jest potrzebna tylko i wyłącznie dla użytkownika korzystającego z GeForce Now, a nie jako ogólna prędkość sieci. Natomiast prędkość wysyłania nie ma tutaj najmniejszego znaczenia: do serwera przekazywane są proste komendy, które nie wymagają dużej przepływności. Sama aplikacja dynamicznie adaptuje się do możliwości łącza, w pierwszej kolejności obniżając rozdzielczość do 720p, a nawet to 540p. Dopiero po zmianie rozdzielczości modyfikowana jest liczba klatek na sekundę, która ma największe znaczenie w dynamicznych grach, jak na przykład PUBG: zaczynamy od 60 klatek, ale minimalną wartością jest 30. Jednak na wersji dla Mac oraz PC już teraz pracujemy nad możliwością przesyłania 120 klatek na sekundę w niektórych produkcjach. Samą ilość klatek można jednak nie tylko wymusić, ale nawet zablokować na zadowalającym nas poziomie. Oczywiście, takie rozwiązanie zablokuje dynamiczne dostosowanie aplikacji do jakości łącza. Co ciekawe: to my, użytkownicy, decydujemy o jakości wyświetlanego obrazu: Gracz ma możliwość pełnej konfiguracji opcji graficznych w menu gry. Dajemy możliwość, żeby gra zawsze wyglądała jak najlepiej, ale są również odbiorcy, którzy będą preferowali większą liczbę klatek lub bardziej przejrzystą grafikę, bez części efektów. Najlepsze ustawienia graficzne sugerowane są przez aplikację GeForce Experience i zazwyczaj to one są dobierane automatycznie dla gracza. Stawiamy jednak na prostotę: użytkownik powinien od samego początku cieszyć się najlepszymi rozwiązaniami graficznymi dla danego tytułu. Jeśli jesteś profesjonalistą i wiesz, jakie efekty chcesz osiągnąć, to także masz taką opcję, ale niektórzy chcą tylko włączyć grę, zamiast przebijać się przez ekrany z ustawieniami.

nvidia_geforce_now_gildia_gamescom

Wszystko brzmi pięknie, ale jak naprawdę wygląda sprawa ze stabilnością i serwerowaniami NVIDII? Firma NVIDIA używa własnych serwerowni. W tej chwili w Europie znajdują się trzy: w Londynie, w Amsterdami oraz we Frankfurcie. W Stanach posiadamy aż 7 lokalizacji. Jest to spory rozwój, bo krótko po targach CES posiadaliśmy zaledwie dwie lokalizacje w Europie oraz 3 w Stanach. Rozbudowa naszej infrastruktury pozwoliła na zaproszenie do testów większej ilości osób, już be obaw o stratę jakości. Na chwilę obecną planujemy otwarcie w tym roku jednego centrum w Azji [region APAC – przyp. red.], ale nie znamy jeszcze dokładnego miejsca oraz terminu. Warto też wspomnieć, że samo środowisko jest zupełnie bezpieczne, a dane kont nie są przechowywane poza czasem rzeczywistym. Innymi słowy: po zamknięciu aplikacji wirtualny pulpit jest usuwany, a wszystkie dane związane z naszym logowaniem i kontem są po prostu kasowane.

nvidia_geforce_now_gildia_gamescom_2

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze