Do tej pory mój kontakt z monitorami firmy Asus nie był zbyt duży, natomiast samego giganta kojarzyłem raczej z produkcji podzespołów, laptopów oraz urządzeń peryferyjnych dla graczy. Tym razem w moje ręce wpadł właśnie monitor z linii dedykowanej dla zapalonych graczy: Republic of Gamers VG248QE. Zapraszam do przeczytania testu monitora.
Cała seria Republic of Gamers to linia produktów dedykowana dla graczy oraz overclockerów, czyli użytkowników wymagających, szukających sprzętu spełniającego ich oczekiwania. Wykorzystanie dobrych komponentów, interesujących rozwiązań technologicznych i przede wszystkim marka, nie dziwi więc, że ceny RoGów potrafią odstraszyć. Jak na tym tle wypada monitor LCD?
Zestaw otrzymujemy w sporym opakowaniu, które przywołało we mnie wspomnienie Asus Automobili Lamborghini VX7. Pudło jest dwa-trzy razy grubsze od standardowego opakowania panelu LCD. W środku znajdziemy oczywiście panel LCD, podstawkę pod niego, kabel Dual-Link DVI, a także standardowe okablowanie audio oraz przewód zasilający. Stąd też zdziwienie rozmiarem pudła. Z komponentów szczególną uwagę zwraca kabel Dual-Link, który niezbędny jest, aby w pełni wykorzystać możliwości VG248QE.
Samo złożenie monitora jest banalne: zwyczajnie przykręcamy podstawkę do uchwytu, na którym znajduje się panel. Według informacji na oficjalnej stronie VG248QE obsługuje również standard VESA 100×100, jednak przyznam, że tutaj napotkałem pewien problem. Otóż cały uchwyt zdaje się być przytwierdzony na stałe, natomiast w miejscu miejsc na montaż VESA znajdziemy gumowe wypełnienia, które raczej nie nadają się do usunięcia. Z ciekawości zajrzałem również do dołączonej instrukcji, ale tam nie pojawia się żadna wzmianka o systemie VESA oraz sposobie montażu. Dla gracza jest to raczej mały problem, może być jednak sporym niedociągnięciem dla osób mających ograniczone miejsce na biurku.
Sam monitor po montażu zachwyca. Utrzymany w tonacji kolorystycznej związanej z RoG, czyli kolorach czarnym i czerwonym, sprawia, że nie chcemy ustawiać go tyłem do ściany. Do tego na samym uchwycie znajdziemy specjalny klips umożliwiający łatwe zarządzenie kablami i ich porządkowanie. Na tylnym panelu umieszczono trzy różne porty wejściowe dla sygnału wideo: HDMI, DisplayPort oraz Dual-Link DVI. To ostatnie konieczne jest, jeżeli chcemy korzystać z zestawu nVidia 3D Vision, który musimy zakupić osobno. Złącze Dual-Link DVI odpowiada również za wyższą częstotliwość odświeżania, a co za tym idzie również i jakość obrazu. Prócz wejść wideo z tyłu umieszczono również wejście audio oraz wyjście słuchawkowe, oba w standardzie 3.5mm, a także wejście zasilające. Standard.
Przód natomiast to głównie prostota: ramka Piano Black, która, o dziwo!, nie odbija znacząco świateł otoczenia, ozdobiona logo Asusa. Do obsługi i konfiguracji monitora wykorzystamy 5 przycisków na dolnej części ramki. Umieszczono tam również podświetlany włącznik. Tutaj drobna uwaga: możliwe, że po dłuższym obcowaniu z monitorem wszystko staje się intuicyjne, ale pierwsze wrażenia są w dużej mierze niekorzystne. Dzieje się tak głównie ze względu na brak podświetlania i słabe oznaczenia poszczególnych przycisków. Monitor dedykowany dla graczy powinien jednak posiadać wyraźniejsze symbole lub inne informacje na przyciskach konfiguracyjnych, które nie będą niknąć już przy słabym świetle. W przypadku półmroku, przy którym to zazwyczaj się gra, konfiguracja w locie odbywa się na zasadzie zgadywania poszczególnych funkcji.
Sama konfiguracja również jest dość bolesna. Co prawda istnieją przygotowane ustawienia producenta, jednak nie nazwałbym ich optymalnymi. Przy pierwszym kontakcie musiałem poświęcić około 20-30 minut na dostosowanie VG248QE do swoich potrzeb. Głównym problemem było skrajne przejaskrawianie niektórych kolorów w aplikacjach oraz grach. Problemu do końca nie zażegnałem i praktycznie każda aplikacja lub gra potrafi mnie zaskoczyć na przykład oślepiająco-jaskrawym zielonym lub alarmowym i odstraszającym czerwonym, który wypala oczy. Natomiast w innych przypadkach, a także po odpowiedniej kalibracji, kolory są po prostu piękne! Żywe, dokładne, aż chce się oglądać i grać. Co ciekawe podczas testowania odpowiednimi aplikacjami dedykowanymi do sprawdzania monitorów, niektóre z nich również wskazywały na przekłamania w przypadku jaskrawych barw oraz niektórych ich odcieni, natomiast inne nie wskazywały żadnych problemów. Mogę jednak zapewnić, że ilość ustawień oraz możliwości konfiguracji VGH248QE zadowolą również tych wymagających.
Przyszła wreszcie pora na testy. Na pierwszy ogień poszły wspomniane już narzędzia do testowania geometrii wyświetlanego obrazu, oferowanych kolorów oraz czasu reakcji. Następnie sprawdziłem jakość wyświetlanego obrazu z filmów jakości Blu-Ray. Tutaj nie napotkałem żadnych problemów, chociaż zdarzały się problemy z kalibracją i konieczność zmiany ustawień, aby czarny faktycznie był czarnym, a nie świecącym szarym. VG248QE pokazał jednak pazury w grach. Krystaliczny obraz, świetne kolory, brak jakiekolwiek smużenia. Niezależnie od tego czy produkcja należała do stosunkowo mało dynamicznych, jak Magic 2014, Shadowrun Returns czy League of Legends, czy też do czynienia miałem z dynamicznym i szybko zmieniającym się obrazem w Mortal Kombat, Battlefield 4 czy też Counter-Strike`u. Nie zauważyłem żadnego smużenia czy też problemów z płynnością obrazu. Guild Wars 2 w połączeniu ze SweetFX oraz odpowiednimi ustawieniami VG248QE wzbudzało jedynie zachwyt.
VG248QE ma również funkcję, która nie do końca sprawdza się w zastosowaniu dla graczy. Chodzi mianowicie o opcję pivot, czyli możliwość obrotu wyświetlacza o 90 stopni. Ciężko określić, do czego ma to mieć zastosowanie w przypadku monitora o odświeżaniu 144 Hz i z przeznaczeniem do rozgrywek oraz obsługi trybu 3D. W przypadku jeśli wykorzystujemy ten wyświetlacz jako drugi monitor, może i jest to jakoś uzasadnione, jednak, nie ukrywajmy, kto wykorzysta monitor z takimi parametrami jako dodatkowy panel LCD? Podobnie zresztą, jak wykorzystywanie wbudowanych głośników o mocy 2×2 W, chociaż to ma uzasadnienie w przypadku konsoli dodatkowo wpiętej pod monitor.
Warto również wspomnieć o bardzo dobrych kątach pionowych i poziomych VG248QE. Praktycznie patrząc niemal idealnie z góry tracimy dokładność kolorów, podobnie jest z kątami poziomymi: przyznam, że przed utratą odwzorowania barw byłem w stanie zobaczyć odbicia drugiego monitora, który stał równolegle.
Podsumowując monitor Asus Republic of Gamers VG248QE jest produktem godnym polecenia. Co prawda nie jest wolny od wad, a niektóre opcje zostały dodane trochę na siłę (jak na przykład pivot). Trochę dokuczliwa okazuje się kalibracja barw i konfiguracja monitora. Zwłaszcza przy odstraszającej cenie – około 1250-1300 złotych to bardzo dużo, jak na panel LCD o przekątnej 24” i bardzo przeciętnymi predefiniowanymi ustawieniami.