Micro Machines World Series_20170727215856

Micro Machines: World Series – recenzja gry


Miał być triumfalny powrót po latach, zajawki obiecywały tonę świetnej zabawy w fajnej oprawie graficznej, niestety ulepszanie sprawdzonej formuły tym razem nie wyszło.

Micro Machines kojarzy mi się głównie z „kanapowym graniem”. Grupka znajomych, szalone wyścigi, wszechobecne docinki na temat umiejętności jazdy, a właściwie ich braku u naszych przeciwników to była esencja tej gry. Małe pojazdy mknące po zwariowanych torach idealnie wpisują się w klimat gry imprezowej. Dlatego też poczułem spore rozczarowanie, gdy ten fragment rozgrywki został potraktowany po macoszemu.

Micro Machines World Series_20170709100331
Zacznijmy jednak od początku. Udostępnione nam zostały trzy możliwości zabawy. Oprócz wypomnianej wcześniej gry lokalnej możemy brać udział w zmaganiach z AI lub żywymi przeciwnikami w sieci. Tryby, w jakich możemy wziąć udział, to klasyczne wyścigi, eliminacja i bitwa. Jest jeszcze jedna opcja, która pojawia się okresowo – wariacje powyższych trybów ze zmienionymi zasadami.
Micro Machines World Series_20170726004256
Wyścigi to nic innego jak pięć okrążeń z 11 innymi zawodnikami. Na trasie możemy natknąć się na trzy rożne rodzaje broni, które mają nam dopomóc w zwycięstwie – pistolet Nerf, młotek i bombę, którą możemy „sprezentować” ścigającym nas rywalom. Eliminacja to tryb dla 4 graczy, w którym, kamera podąża za liderem. Jeśli jesteśmy zbyt wolni lub wypadniemy z trasy – odpadamy. Każdy wygrany taki pojedynek przesuwa nasz„pasek postępu” w stronę mety. Gdy uda nam się to osiągnąć, wygrywamy wyścig. Bitwa to zabawa, w której nasze pojazdy wykorzystują swoje unikalne, specjalne zdolności ścierając się na arenie. Zdobywanie flagi, dominacja czy, jak w przypadku gry lokalnej, „wszyscy na wszystkich”, to wyróżnik tego trybu.
Micro Machines World Series_20170727222525
Nie da się zauważyć, ze twórcy gry bardzo mocno inspirowali się Overwatch. Zdobywanie skrzynek za wbicie nowego poziomu czy osiągniecie wyższej rangi w sezonie zostało bezczelnie skopiowane. Nagrodami są – tu zaskoczenie – skórki do naszych samochodzików (podzielone zostały też na 3 stopnie rzadkości), „odzywki” kierowców, naklejki, które pozostawiamy na torze w przypadku „śmierci” czy emotki, jakie zobaczą nasi rywale po wyeliminowaniu ich w trybie bitwy. Trafić możemy także na ksywkę, którą możemy dołączyć do naszego nicka lub gdy jakiś element się zdubluje, złoto, za które możemy kupić dowolny element według naszego uznania, a nie czekać aż wylosujemy go w skrzynce. Tryb bitwy i umiejętności naszych „zawodników” to także element, który jednoznacznie kojarzy się ze strzelanką Blizzarda.
Micro Machines World Series_20170727221712
Oprawa graficzna to według mnie najlepszy element tej gry. Sympatyczne 12 różnych samochodzików, które dodatkowo możemy personalizować zdobytymi skórkami, różnią się co prawda w niewielkim stopniu, ale jednak mającym wpływ na rozgrywkę sposobem prowadzenia. Trasy są ciekawie zaprojektowane, pozwalają czasami na użycie skrótów i wymagają od nas koncentracji, bo wypaść z nich jest bardzo łatwo. Rozlane plamy, np. z miodu, spowalniają nasze pojazdy, a piła tarczowa, na którą możemy natknąć się w warsztacie, skutecznie może nas pozbawić zwycięstwa, gdy przez nieuwagę na nią wpadniemy.
Micro Machines World Series_20170727222003
Niestety, cała reszta nie wygląda już tak fajnie. Kiedy zamierzamy ścigać się z innymi graczami musimy być przygotowani na to, że często wyszukiwanie meczu trwa minutę, by po znalezieniu dla nas miejsca okazało się, że połowa z przeciwników to boty. Także nie mamy co liczyć, na to że zostaniemy sparowani z osobami o podobnym poziomie doświadczenia. Moja brązowa ranga była zestawiana w tym samy wyścigu z osobami o mistrzowskim poziomie. Po kilku grach dało się zauważyć, że na podium w 95% przypadkach stawały osoby prowadzące jeden rodzaj pojazdu – Snow Traka. Mimo, że różnice między samochodzikami nie są jakieś znaczące, ten jeden najlepiej trzyma się toru i w połączeniu z idealną znajomością trasy najlepiej się sprawdza w wyścigu. Dodatkowo porozrzucane po stole bronie powodują, że jeśli nie uda nam się zdobyć przewagi już na początku, to na wygraną nie mamy co liczyć. W eliminacji kilkukrotnie odpadłem, bo fragment trasy został zasłonięty przez część interfejsu. Także grając ze znajomym parę razy mieliśmy do czynienia z dziwnym werdyktem wyłaniającym zwycięzcę danego etapu. W bitwy zagrałem może kilka razy – ten tryb w ogóle mnie nie przekonuje. Ogólny chaos, bezwładne samochodziki, na siłę wepchnięte umiejętności powodują, że nie byłem w stanie znaleźć tam nic dla siebie.
Micro Machines World Series_20170727222156
Rozczarowaniem jest także fakt, że dla graczy w trybie lokalnym udostępniono tylko dwie możliwości zabawy. Eliminacja dla maksymalnie 4 graczy, gdzie ewentualnie możemy wyłączyć bronie i boty, a także bitwa na arenie – każdy na każdego, to jednak zbyt mało. Szczególnie, że najwięcej frajdy sprawia ten pierwszy, a arenę po jednej zaledwie grze wyłączyliśmy, by więcej do niej nie wracać.
Micro Machines World Series_20170725225013
Jak na grę w tym przedziale cenowym nie otrzymujemy zbyt wiele. Dla mnie Micro Machines to głównie wyścigi. Gdyby wywalić całą tę bitwę, a skoncentrować się na rozwinięciu rywalizacji na torze o np. wyzwania czasowe, możliwości ścigania się w mniejszych grupach czy zwiększenia różnorodności uzbrojenia, na pewno ta gra w moich oczach by wiele zyskała. Także tryb lokalny powinien oferować o wiele więcej. Micro Machines miał potencjał, by powalczyć o tytuł najlepszej gry imprezowej. Szkoda, że z tego nie skorzystano.
Micro Machines World Series_20170725224451
Moim zdaniem z kupnem tej produkcji trzeba poczekać na przecenę, chyba że Codemasters zdecyduje się szybko dodać więcej bezpłatnej zawartości, zanim wybierając tryb wyścigów z innymi graczami nie będziemy jedynymi, którzy będą w nim brali udział.
FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Mimo wszystko sympatyczne wyścigi.
Za mało zawartości, tryb bitew to pomyłka.

Komentarze