feat - logitech g19 test

Logitech G19 – test klawiatury


Nie ma nic bardziej naturalnego dla każdego użytkownika PC, niż klawiatura. Bez niej niepodobna jest funkcjonować w elektronicznym świecie. Tyle, że klawiatury mają jedną „wadę”. 99% tych urządzeń jest projektowanych, dla „zwykłego” użytkownika. Są więc ergonomiczne, ciche i ewentualnie doposażone w przyciski ułatwiające pracę i relaks, czyli takie, co uruchamiają pocztę, przeglądarkę WWW, albo sterują winampem. Jest jednak grupa użytkowników, która ma bardzo specyficzne wymagania względem każdego kawałka sprzętu komputerowego. Ta grupa to gracze. Kilka firm zauważyło ten fakt i na rynku pojawiły się różne klawiatury dla graczy. Były takie z nakładkami, oddzielnymi blokami klawiszy do grania, mini klawiatury na USB i inne cuda. Aż pewnego dnia Logitech pokazał swoją klawiaturę nazwaną G15 i wtedy spora część graczy oszalała.

Logitech G15 było marzeniem niemal każdego gracza. Podświetlane klawisze, ekran wyświetlający informacje z gry, bądź inne ważne rzeczy, klawisze makr. Pełna kontrola nad tym co potrzebne. I zapewne w końcu G15 stałaby w każdym domu, gdzie mieszka nałogowy gracz, gdyby Logitech nie zdecydował, że można to zrobić jeszcze lepiej. Logitech jednak postanowił zrobić to lepiej. Choć wydawało się, że nie ma co poprawiać w G15, znalazł kilka rzeczy, i tak powstała klawiatura Logitech G19.

Logitech G19 dotarł do mnie zapakowany w pudełko podobne do G15. Już z zewnątrz było widać, że zmiany nie dotyczą tylko funkcjonalności, ale i wyglądu. Inne mocowanie wyświetlacza, inne przyciski sterujące tymże, jakaś rolka po prawej. No ale to przecież tylko pudełko. Czym prędzej sięgnąłem do środka. Po rozpakowaniu zdziwił mnie widok zasilacza. G15 wystarczało podpięcie do komputera, a tu potrzeba dodatkowej mocy? No ładne rzeczy.

Bliższe oględziny klawiatury wyjętej z pudełka ujawniły kolejne ciekawe szczegóły. Dwa gniazda USB umieszczone w górnej krawędzi, możliwość ustawienia pochylenia wyświetlacza, kilka zmian dotyczących rozmieszczenia i wyglądu klawiszy.

Po chwilo oglądania stwierdziłem, że czas to cudo podłączyć do komputera. Przecież nie czekałem na G19 tyle czasu, tylko po to, żeby głaskać ją w pudełku. A więc zasilanie do gniazdka, klawiatura do gniazda USB i odpalamy.

Pierwsze dwie rzeczy jakie mnie uderzyły, to bardzo ładne kolory na wyświetlaczu LCD (tak, potwierdzam, G19 ma kolorowy wyświetlacz LCD), oraz straszne białe podświetlenie klawiszy. Nie wiem, czy to wina plastiku z jakiego zrobiono klawisze, czy koloru podświetlenia, czy też mam rozwalone oczy, ale symbole na klawiszach zaczęły mi się dwoić, widziałem jakieś niebieskie poświaty. Generalnie nie dało się zbyt długo patrzeć na tak podświetloną klawiaturę. Troszkę mnie to zaniepokoiło.

Po uruchomieniu Windowsa zainstalowałem z dołączonej do klawiatury płytki wymagane oprogramowanie i wziąłem się do szybkiego przeglądu możliwości klawiatury. Co ciekawe, po instalacji oprogramowania uruchamia się flashowa prezentacja, dzięki której użytkownik może obejrzeć jak obsługiwać konkretne funkcje. Pomysł rewelacyjny, wykonanie prawie rewelacyjne. Szkopuł w tym, że po wyłączeniu tejże prezentacji, nie bardzo wiadomo jak włączyć ją ponownie, jeśli chcemy coś sobie przypomnieć. Po dłuższych poszukiwaniach, odnalazłem pliki, które ją skrywały pochowane w katalogach z oprogramowaniem do G19. Szkoda, że nie zdecydowano się na umieszczenie jakiegoś przycisku uruchamiającego tę prezentację w panelu sterowania klawiatury, albo w Menu Start.

Prezentacja pokazała mi opcję, która niezmiernie mnie zaciekawiła, a mianowicie możliwość zmiany podświetlenia klawiszy. Wyglądało na to, że można ustawić dowolną barwę, więc postanowiłem to sprawdzić. Kilka kliknięć doprowadziło mnie do ekranu konfiguracji dwunastu klawiszy funkcyjnych G położonych z lewej strony klawiatury. Na tym ekranie można ustawić kolor podświetlenia klawiszy. Jak się jednak szybko okazało, ustawienie tego koloru, nie zostało pomyślane jako funkcja czysto estetyczna (choć i tak może być stosowane), ale jako swego rodzaju znacznik. Otóż bowiem, użytkownik może zdefiniować trzy różne zestawy klawiszy jakie zostaną przypisane do klawiszy G. Aktualnie wybrany zestaw przełącza się przy pomocy klawiszy M1, M2 i M3 umieszczonych w rogu klawiatury. Oczywiście aktualnie wybrany klawisz M jest podświetlony, ale można tego nie zauważyć. W tym miejscu pojawia się rewelacyjne zastosowanie różnych kolorów podświetlenia klawiatury. Ustawić można trzy różne kolory podświetlenia. Każdy kolor zostaje przypisany do innego klawisza M. Widzicie już zasadę. Zmieniamy zestaw przypisań i jednocześnie zmieniamy kolor podświetlenia klawiszy. Od razu wiadomo, co w tym momencie kryje się pod klawiszami G.

Kiedy już pobawiłem się kolorami, postanowiłem przyjrzeć się bliżej wyświetlaczowi LCD. Zmieniono nieco przyciski sterujące i ich układ, a także wykorzystano nowe możliwości i dodano kilka funkcji. Po pierwsze znalazłem stary dobry zegar, miernik wydajności i stoper. Nie zdziwiło mnie to, bo te funkcje w G15 były bardzo przydatne. Oczywiście wraz z nową rozdzielczością i możliwościami, funkcje te nabrały nowego szykownego wyglądu. Jednak dalsze odkrycia lekko mnie zatkały.

Najpierw oczom moim ukazał się czytnik RSS newsów z CNN. Następnie przeglądarka zdjęć umieszczonych gdzieś na dysku twardym, ale prawdziwy szok miał dopiero nadejść, i to podwójnie. Pierwszym ciosem (pozytywnym) była funkcja przeglądania filmów z YouTube. Bez konieczności łączenia się z serwisem przez przeglądarkę. Wszystko bezpośrednio z wyświetlacza. Co najciekawsze, pomimo niewielkich rozmiarów ekranu jakość jest rewelacyjna. Drugi strzał krył się zaraz „za rogiem”. Była to możliwość odtwarzania filmów z dysku twardego na wyświetlaczu, pominięciem wszelkich programów do odtwarzania. Szok! Co najciekawsze działały wszystkie filmiki jakie miałem na dysku, choć niektóre z nich były odtwarzane w lustrzanym odbiciu i do góry nogami. Niestety nie byłem w stanie sprawić, aby były wyświetlane normalnie. Co prawda znalazłem w panelu sterowania checkbox opisany jako „Odwróć obraz” jednak był on nieczynny i nie udało mi się go aktywować.

Powiedzmy jednak sobie szczerze, że nie ze względu na kolorki ludzie kupią G19. Kupią ją ze względu na możliwości jakie oferuje w trakcie gry. A jest ich cała masa.

Zacznę od najprostszej, którą jest mały przełącznik ustawiający klawiaturę w tryb gry. Nie dodaje on żadnych cudownych właściwości G19, a jedynie usuwa te najbardziej irytujące. Wyłącza mianowicie działanie klawiszy Windows. Z włączonym trybem gry, nie trzeba się martwić o przypadkowy wyskok do pulpitu, bo palec zjechał na „kochany” klawisz Windows. Nie trzeba też już ręcznie usuwać tych złych klawiszy z urządzenia (widziałem kilka tak spreparowanych zwykłych klawiatur u znajomych graczy).

Kolejna sprawa to oczywiście 12 klawiszy G. Dzięki zastosowaniu przełącznika w postaci trzech klawiszy M, dostajemy zestaw 36 programowalnych klawiszy, pod które można podpiąć niemal wszystko. Od ciągów tekstowych, przez makra, po ciągi klawiszowe. Co niezwykle przydatne w ciągach klawiszowych, oprócz samej kolejności wciskania, da się też zapamiętać odstępy czasowe pomiędzy poszczególnymi wciśnięciami. Dla graczy siedzących nad różnymi grami MMO takie udogodnienia, to po prostu cud, miód i paluszki. No i jeszcze marzenie dla osób, którym nie chce się szukać skrótów do ulubionych programów na ekranie. Pod klawisze G można tez przypisać uruchamianie ulubionych aplikacji. Bajka, czyż nie.

Jest też oczywiście ekran LCD. Choć zdania na temat jego przydatności są podzielone, bo trzeba przecież oderwać wzrok od monitora, żeby sprawdzić co się tam dzieje, to jednak ma on swoje plusy. Nie chodzi mi tu o przeglądanie newsów, YT, czy oglądanie filmów, bo to są bardziej gadżety, ale choćby tak „banalne” sprawy jak zegarek, czy miernik zasobów systemu. Człowiek nie docenia ich, dopóki nie zacznie używać, a wtedy zadaje sobie pytanie jak mógł wcześniej bez nich funkcjonować. Wiele gier i programów wspomagających granie potrafi również wyświetlać na tym ekraniku pewne informacje. FEAR 2 podaje ilość amunicji, stan zdrowia czy zbroi. Warhammer Online pokazuje paski zdrowia i action pointów, w jakich kolejkach do scenariuszy znajduje się nasza postać, czy kto wysłał nam wiadomość w grze. Nawet chat z X-Fire jest wyświetlany na tym LCD, choć wciąż są problemy ze zmieszczeniem w poziomie długich linijek tekstu. Zmienione sterowanie jest również wygodne. Jeden przycisk do zmiany wyświetlanej aplikacji, cztery klawisze kierunkowe do nawigacji po aktualnie wyświetlanej aplikacji, przycisk OK. i konfiguracyjny. Należy tylko pamiętać, że wszelka konfiguracja dokonuje się pod Windowsem, na ekranie monitora, a nie na wyświetlaczu klawiatury.

Klawisze w G19 chodzą świetnie. Logitech zbliża się do tego idealnego punktu gdzie klawisze są ciche, dobrze wyważone i reagują w odpowiedni sposób, na nacisk. Nie trzeba w nie walić, ale też nie poddają się przy byle muśnięciu. Nieźle wyprofilowane pozwalają nie myśleć o tym, czy nie omsknie nam się palec na klawisz obok i nie narobimy jakichś głupot.

Czy jest coś, co musiałbym dodać? Raczej nie. Nie muszę tez pisać żadnych laurek, gdyż Logitech G19 doskonale broni się sama. I podejrzewam, ze trafi ona nie tylko do osób, które dopiero myślą o zakupie gamingowej klawiatury z prawdziwego zdarzenia, ale również do tych, którzy od dawna mają na biurkach G15. Do pełni szczęścia brak tak rozwiniętego zaplecza oprogramowania pisanego na użytek wyświetlacza G19, z jakim mają do czynienia użytkownicy G15. Ale z czasem i ta „dziura” zostanie załatana.

Niestety na razie G19 w sklepach nie ma. Komputronik i Ateneum mają ją co prawda w ofercie, ale jest przy niej oznaczenie „Brak towaru”. Dodatkowo jak już się w naszym pięknym kraju pojawi, pewną zaporą może być cena, ustawiona przez producenta na poziomie około 200 $ (Komputronik i Ateneum ustawiły cenę powyżej 800 PLN). Jednak o ile kiedyś nie bardzo rozumiałem, jak można dać za klawiaturę powyżej 150 złotych (nie mówiąc już o kwocie powyżej 500), to po doświadczeniach z nowym Logitechem już rozumiem jak można to zrobić. I wiem nawet na co można tyle wydać. Na klawiaturę Logitech G19. Z czystym sumieniem polecam wszystkim graczom.

Plusy:

+ kolorowy wyświetlacz LCD
+ 12×3 klawiszy funkcyjnych do zaprogramowania
+ złącza USB 2.0
+ programowalne podświetlenie klawiszy
+ nieźle wyprofilowane klawisze

Minusy:

– cena
– na razie niedostępna w Polsce
– wymaga podłączenia do zasilania

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze