Plusy:
+ elegancki wygląd
+ dobra jakość dźwięku
+ wygodne
+ niezbyt drogie
Minusy:
- modułowa budowa
- słabe tłumienie dźwięków z zewnątrz
- nie da się podłączyć ich do PS4, bez dodatkowej przejściówki
Kiedyś przy komputerze do grania, musiały być dobre głośniki. Najlepiej jakieś cudo 5.1, czy nawet 7.1. Futurystyczne kształty, boskie brzmienie. Jednak z czasem gracze zaczęli doceniać jeszcze dwie rzeczy. Możliwość komunikacji z kolegami, a także odcięcie od świata zewnętrznego. A przynajmniej od dźwięków z tego świata. I tak do łask weszły słuchawki. Tu też można było trafić bardziej wypasione sprzęty za grubą kasę, jak i nieco słabsze, ale tańsze. Gdzie w tym wszystkim znajdują się słuchawki Lioncast LX20? Poczytajcie, a się dowiecie.
Lioncast, to firma produkująca akcesoria dla graczy. Standardowo myszy, klawiatury i słuchawki, ale także podkładki, ładowarki do padów, czy Fighting Stick, czyli kontroler do bijatyk. Ja jednak napiszę Wam dziś parę słów o ich słuchawkach, oznaczonych symbolem LX20.
Lionhead LX20 to na pierwszy rzut oka standardowe słuchawki z mikrofonem. Zainteresowały mnie, bo na pudełku widniała informacja, że można je podłączyć do PS4, co jest dla mnie dość istotne.
Wewnątrz całkiem ładnego białego pudełka znajdziemy słuchawki, kabel (w dwóch częściach – o czym za chwilę), odłączany mikrofon, oraz zapasowe gąbki na wymianę, gdyby coś stało się z tymi oryginalnymi. Ten ostatni element jest bardzo fajny, bo rzadko widziałem, aby dorzucano do zestawu taki komplet. Jasne, każdy uważa, że jego słuchawki wytrzymają nawet wybuch bomby, ale nie każdy przewidzi wszystko co może się wydarzyć w domu przeciętnego gracza.
Zanim przejdę do moich spostrzeżeń, krótka tabelka ze specyfikacjami.
- Długość przewodu [m]: 2 (część zakończona dwoma wtyczkami jack 3,5), 1.35 (część z „pilotem”)
- Komunikacja z komputerem: Mini Jack (3.5 mm) na dłuższym kablu, 2 x Mini Jack (3.5 mm) słuchawki + mikrofon na krótszym kablu
- Membrany: 50 mm
- Min. pasmo przenoszenia [Hz]: 20
- Maks. pasmo przenoszenia [Hz]: 20 000
Kabel był elementem, nad którym zatrzymałem się nieco dłużej. Po pierwsze dlatego, iż okazało się, że napis na pudełku nieco kłamał. Słuchawki może i da się podłączyć do PS4, ale na pewno nie da się tego zrobić od razu po wyjęciu ich z pudełka. Czemu? Ano dlatego, bo na końcu kabla widnieją dwa Jacki 3,5 (słuchawki i mikrofon). A takich gniazd w konsolach nie uświadczymy. Trzeba najpierw kupić sobie przejściówkę. Jasne, to nie jest jakiś straszny koszt, ale zawsze.
Kolejna sprawa to kabel podzielony na dwie części. Jeden kawałek ma regulator głośności. Drugi kawałek, to reszta kabla, zakończona wtykami do komputera. Po jakiego grzyba ktoś wpadł na pomysł podzielenia tego? Miejsce łączenia tych dwóch części kabla (kolejna wtyczka Jack 3,5 na jednym kablu i gniazdo na drugim), to po prostu kolejne miejsce, w którym coś może się popsuć, rozwalić, czy przestać działać. Jedyna rzecz, jaka przychodzi mi tu do głowy, to możliwość podpięcia tych słuchawek do telefonu, albo innego urządzenia mobilnego. Jednak to rozwiązanie ma kolejne dość poważne problemy. Po pierwsze nie obsłużymy połączeń przychodzących tymi słuchawkami, a po drugie niestety z wytłumianiem dźwięków z zewnątrz nie radzą sobie najlepiej.
No właśnie. Tłumienie dźwięków. To nie jest mocna strona LX20. To jest dość słaba strona tych słuchawek. Po prostu nadal słychać wszystko, co dzieje się na zewnątrz. A na zewnątrz bywa, że słychać to, co dzieje się „w słuchawkach”.
Kolejnym modułem, jaki można podłączyć do słuchawek, jest mikrofon. Przyznam szczerze, że nie jestem fanem takiego rozwiązania. A właściwie obu rozwiązań, jakie tu zastosowano. Po pierwsze podłączanie i odłączanie mikrofonu. A po drugie pałąk zrobiony z elastycznego „drutu”. Na szczęście dźwięk, jaki daje ten mikrofon jest czysty i dobrze słyszalny przez naszych towarzyszy w grze.
Słuchawki testowałem w różnych okolicznościach. Oglądanie filmów na YouTube, montowanie filmów przed wrzuceniem na YouTube, słuchanie muzyki, a także oczywiście granie.
Słuchawki są wygodne. To niezwykle ważne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że gracz często spędza przed komputerem dość dużo czasu. Nie mam też zarzutów do dźwięku. Jest dobrej jakości, czysty i wyraźny. Niestety jak już wspomniałem, hałas z zewnątrz nie jest za dobrze tłumiony przez gąbki, a to czasem potrafi zirytować i wybić z koncentracji. Mikrofon też spełnia swoje zadanie poprawnie.
Wygląd 4/5
Wykonanie 3/5
Funkcje 2/5
Stosunek ceny do jakości 4/5
Ogólna 3,5/5
PODSUMOWANIE:
W efekcie Lioncast LX20 okazują się być całkiem poprawnymi słuchawkami, jednak z kilkoma problemami. Dziwna modułowa budowa, kiepskie tłumienie dźwięków z zewnątrz, nie spełnione obietnice z pudełka o podłączeniu ich do PS4. Ale w sumie nie ma z tym jakiejś tragedii, z uwagi na cenę. Za LX20 trzeba dać około 109 złotych. Na takie słuchawki mógłbym wydać takie pieniądze. Nie znalazłem w tym przedziale cenowym słuchawek, które z miejsca biłyby te Lioncasty na głowę funkcjami. A żeby było śmieszniej, uważam, że lepiej kupić LX20, niż LX50 za niemal dwa i pół raza tyle. Nie ma większych różnic między tymi słuchawkami, więc po co przepłacać.