Wygląda na to, że współpraca PopCap Games z EA poza oczywistym zastrzykiem finansowo-medialnym przyniosła studiu coś jeszcze – zmianę nastrojów społecznych wywołaną przejściem na model biznesowy F2P z mikropłatnościami, zwany potocznie „freemium”.
Przekładając z biznesowego na ludzki: „Oczywiście że możesz pograć w naszą grę za darmo… ale na wyposażeniu będziesz miał tylko drewniany kijek i gumowego kurczaka. Za to jeśli uiścisz ‚drobną’ opłatę, damy Ci bazookę i dodatkowe levele, które są 3x lepsze od tych podstawowych. Czyż nie lepiej więc zapłacić?”
Przejścia na free-to-play broni CEO PopCapu, Dave Roberts, choć w jego sytuacji, prawdę mówiąc, to całkiem zrozumiałe. Cytując jego słowa „Wszyscy mówią że free-to-play to samo zło. Ale spójrzcie na to: możemy teraz przemówić do miliona ludzi w jeden dzień, albo dwóch milionów, albo pięciu, albo tylu, ile akurat się trafi tego dnia. To duża rzecz. Ludzie zapominają, że freemium może być wspaniałą rzeczą, gdyż pokazujemy naszą grę wielu ludziom i są oni nią podekstycowani.”
Przekonuje was ta argumentacja?
