recenzja - kings bouynt dark side - GGK

King’s Bounty: Dark Side – recenzja gry


Procesor: Intel Core 2 Duo P8600 2.40GHz
RAM: 4GB DDR3
GPU: Radeon HD 3400
OS: Windows 7 x64


King’s Bounty: Dark Side działa naprawdę dobrze na moim leciwym sprzęcie, gdzie przy ustawieniach grafiki na MID/HIGH można było rozkoszować się płynną rozgrywką.




King’s Bounty: Dark Side to kolejna odsłona serii, a w zasadzie czwarty już, samodzielny dodatek do gry. Jak zwykle wcielamy się w jedną z ras, aby wykonywać zadania, a przy tym odkrywać i zwiedzać nowe światy, żeby ostatecznie osiągnąć konkretny cel. Tytuł od 1C-Softclub jako kontynuacja poprzednich części spisuje się jednak średnio i trudno doszukać się w niej świeżości. Czy to oznacza, że mamy do czynienia ze słabą produkcją? Nie koniecznie.

2014-09-15_00001

Tym razem staniemy po ciemnej stronie. Naszymi bohaterami nie są elfy, ludzie, krasnoludy, wikingowie, czy nawet piraci, ale demony, nieumarli oraz orki. Klimat grozy czuć od samego początku, co potęguje efekt kampanii. Nie ma miejsca na sentymenty, jakieś współczucia i amorów na każdym kroku. Kontrolowane przez nas persony zabijanie mają w krwi i miło, że deweloper postanowił dać im większy udział w całym uniwersum. Szkoda natomiast, że pokuszono się o jakieś inne podejście do tematu, bo o ile lokacje, NPC, czy też główne miasta są bardziej mroczne, tak same cele w misjach, już nie. Po prostu nadal robimy podobne rzeczy jak wcześniej, tylko tym razem jako maszkary z piekła rodem.

2014-09-15_00003

Oprawa wizualna od pięciu lat nie uległa większym zmianom. Niby nie jest to jakiś wielki minus, ale można powiedzieć, że produkcji należał by się choć niewielki lifting graficzny. Z drugiej strony zbyt duże zmiany mogły by zepsuć klimat serii. Przynajmniej wymagania za bardzo nie wzrosły, więc nawet na średniej klasy laptopie – na przykład moim, tytuł ten dział naprawdę nieźle. Są jednak takie aspekty, które należałoby zdecydowanie poprawić. Przede wszystkim tytuł ten opiera się na rozbudowanej ścieżce fabularnej z dużą ilością wątków pobocznych. Niestety pole, w którym przypada nam czytać te duże ilości tekstu jest małe, a czcionka pozostawia wiele do życzenia. Choć historię czyta się jak dobrą książkę z wieloma zabawnymi elementami to cześć przyjemności na pewno przepada właśnie przez wspomnianą czcionkę oraz wielkość okna dialogowego.

Sporą zaletą King’s Bounty: Dark Side, jest długość rozgrywki. Przy pierwszym bohaterze jest to ponad 80 godzin, a przecież mamy dostępnych aż trzech. Godziny lecą jak szalone i nawet nie wiedzieć kiedy licznik na Steam już dawno przekroczył liczbę 120. Dawno nie przysiedziałam tyle czasu, przy King’s Bounty. O ile poprzednie części mnie wciągnęły, tak ta miała coś w sobie, co nie pozwalało mi odejść swobodnie od tej produkcji. Niby wiele się nie zmieniło, a jednak magia nadal działa.

2014-09-15_00007

Przy wyborze kolejnych bohaterów, po zakończeniu historii pierwszym z nich, można przeżyć lekki zawód, ponieważ zarówno w przypadku wampira, demonicy, jak i orka, główna linia fabularna nie jest zmieniona. Różnice są jedynie w wątkach poszczególnych osób. Dobrze, że cała reszta jest na tyle udana, że można tak naprawdę bawić się bez końca, a także wzmacniać swoich ulubieńców. Rozwój postaci jest bardzo rozbudowany, choć jednocześnie łudząco podobny do poprzednich odsłon. Po pierwsze, zdolności bohatera są poszerzane przez trzech pomocników, których znajdujemy w trakcie trwania linii fabularnej. Kolejnymi znacznie ważniejszymi aspektami wpływającymi na siłę naszych ataków, są drzewka umiejętności oraz support pierwotnie nazywany „Węgielkiem”. Nasz przyjaciel posiada bardzo przydatne, a jednocześnie silne ataki. Jeśli chodzi o umiejętności, to znajdziemy w nich trzy zakładki: moc – odpowiadającą za siłę ataków specjalnych, umysł – odpowiedzialny za inteligencję, zdolności taktyczne, czy umiejętność dowodzenia, magia – pozwala rozwijać umiejętności magiczne i rozbudowywać księgę czarów.

2014-09-15_00009

Magia, którą posługuje się nasza postać również niewiele się zmieniła. Mimo, że książkę z czarami można dostosować do własnych potrzeb, to brakuje w niej jakiś ciekawych zaklęć, których fani jeszcze nie mieli okazji użyć. Jeśli przyjrzeć się jednostką to modyfikacje w stosunku do poprzednich odsłon również są niewielkie. Niektóre umiejętności naszych oddziałów są takie same, a inne zniknęły. Mimo to, przyjemnie jest znaleźć się po stronie mroku i władać umarlakami, orkami oraz demonami. Ciekawie został zaaranżowany nasz punkt wypadowy, w którym dostępne są zarówno zastępy jednostek poszerzające się wraz z biegiem gry oraz zwerbowani specjaliści różnych ras i umiejętności.

Na duży plus zasługuje polski przekład gry i tu należy złożyć ukłon Cenedze, która postarała się o porządne tłumaczenie. Przyjemność sprawia czytanie jej w naszym rodzimym języku.

2014-09-15_00008

Podsumowując, King’s Bounty: Dark Side przez jednych może być uznawany za odgrzewany kotlet, inni powiedzą, że to dobry tytuł, a fani serii na pewno będą zadowoleni. Według mnie, ta produkcja jest warta waszej uwagi, tym bardziej, iż jest naprawdę długa. Jej odsłony można porównać do czytania serii książek jednego autora.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
+ długość rozgrywki
+ stara, ale nadal miła dla oka oprawa
+ nareszcie wcielamy się w tych "złych"
- brak większych zmian
- diabelnie mała czcionka
- małe różnice w fabule
Kobieta pół-informatyk. Wielka fanka gier od Blizzarda, a w szczególności StarCraft'a. Wiecznie bujająca w obłokach i pełna temperamentu. Cała Klaudia.

Komentarze