Stało się! Mamy w Polsce prawdziwe święto sportów elektronicznych, czyli światowe finały Intel Extreme Masters! Już od czwartku, czyli dnia zero, trwają zmagania najlepszych graczy na świecie. Nie mogło tam zabraknąć również nas, żeby chociaż przybliżyć Wam te doniosłe wydarzenia.
Na miejscu byliśmy przed rozpoczęciem głównego turnieju, więc mogliśmy spokojnie śledzić odliczanie do rozpoczęcia głównego turnieju, który dotyczy jedynie League of Legends oraz StaCraft 2. Na bocznej scenie toczą się natomiast rozgrywki w Counter-Strike: Global Offensive w ramach EMS One Katowice, gdzie znajdziemy jedynych polskich reprezentantów. Tłum na trybunach podczas spotkań polskiego Virtus.Pro wyraźnie przerósł oczekiwania organizatorów, co zaowocowało ludźmi wręcz blokującymi wejście na halę podczas niektórych rund. Polacy pokazali pazur i styl gry pokonując jednych z przeciwników 15:0 podczas pierwszej rundy! Pozostaje jedynie trzymać kciuki za neo, TaZa, paszę, byali’ego oraz Snaxa podczas półfinałów i finałów!
Póki czekaliśmy na przemowę wstępną i całą ceremonię otwarcia, mogliśmy pozwiedzać teren spodka bez większych problemów. Jest co zwiedzać: za sceną główną znajdują między innymi stoiska Intela oraz Asusa, gdzie można spróbować swoich sił w turniejach dla publiczności. Zwłaszcza producent procesorów zachęca do rozgrywek oferując jako nagrodę główną procesor i7 4960X o wartości około 1000 dolarów. Znalazło się także miejsce, całkiem spore zresztą, na prezentację Hearthstone od Blizzarda.
Czas kjednak gonił, więc wróciliśmy na trybuny i skupiliśmy się na głównej scenie. Kiedy zegar pokazał zero na scenę wszedł Paul Chaloner, który powitał widzów i zaprosił do przeprowadzenia reszty otwarcia Michała ‚Carmaca’ Blicharza. Łatwo zrozumieć wzruszenie Michała: spełniło się jego marzenie i Polska stała się w ten szczególny weekend stolicą światowego eSportu. Polecam obejrzenie całej ceremonii – to tylko około 12 minut, a powinniście od razu poczuć magię i klimat towarzyszący ludziom w Spodku. Na zakończenie zaś sam puchar na scenę wniósł nie kto inny, jak Wiktor ‚Taz’ Wojtas.
Około godziny 13 rozpoczęły się mecze. Moje miejsce pozwoliło mi śledzić poczynania zarówno na scenie League of Legends, jak i StarCraft 2. Okazało się to o tyle wygodne, że dopiero pod koniec pierwszego spotkania w SC2 rozpoczęła się rozgrywka w LoLu. Natomiast StarCraft 2 to czyste emocje: już w pierwszym spotkaniu trafiliśmy na dwóch dobrych Koreańczyków. Nie jest to dziwne, bo w samych finałach jest ich 15 i tylko jeden przedstawiciel Szwecji. W zasadzie to już jedynie był. Wracając jednak do pierwszego spotkania w StarCraft 2, czyli herO vs. Hyun, to samo spotkanie dostarczyło niesamowitych emocji. Gracze w czwartej potyczce (wykorzystywany jest system best of 5) zagrali publiczności na nerwach stosując typowy base race i pokazując pełnię swoich umiejętności w końcówce spotkania. Niemal każde spotkanie w produkcji Blizzarda budziło burzę oklasków. Pogratulować należy serwisowi NetWars.pl, który przygotował wspaniałą oprawę w postaci flag na cały sektor. Również wiele pojedynczych osób dysponowało własnoręcznie wykonanymi plakatami dodającymi otuchy poszczególnym zawodnikom. Wspomniałem jednak o jednym graczu ze Szwecji i warto do niego wrócić.
Podczas spotkania NaNiwy z Poltem doszło do zdecydowanie nieprzyjemnego incydentu. Otóż Szwed stwierdził, że słyszy komentatorów, którzy zdają się pomagać przeciwnikowi w innym stopniu niż jemu. Skończyło się na szybkiej i gwałtownej rozmowie z organizatorem poproszonym do budki, a następnie spakowaniem sprzętów NaNiwy i opuszczeniem przez niego sceny. Wszystkiemu towarzyszyło buczenie publiczności, może i słuszne, ale jednak trochę niesportowe: pierwszy raz też spotkałem się z sytuacją, żeby w takim turnieju gracz poddawał cały mecz po rozegraniu pierwszej potyczki ze względu na sprawy techniczne. Wszyscy mieli równe warunki i zachowanie Johana Lucchesi nie jest niczym usprawiedliwione i, wg mnie, powinien zostać pociągnięty przez organizatorów do odpowiedzialności. Tak duże turnieje to nie czas i miejsce na dramaty, ale na grę.
Rozgrywki w League of Legends to inna bajka. Przede wszystkim przyciągnęły zdecydowanie więcej widzów, co szczególnie odznaczało się na schodach między poszczególnymi sektorami. Nie dziwi więc fakt, że organizatorzy zdecydowali się rozmieścić telebimy z LoLem właśnie w niemal każdym wolnym miejscu. Nawet przed wejściem do spodka zobaczyć możemy olbrzymi telebim z dźwiękiem, na którym śledzimy aktualną sytuację na scenie League of Legends. Trzeba przyznać, że również publiczność dopisuje. Cały czas słychać oklaski, czy to dla wybranych bohaterów podczas fazy dobierania i odrzucania, czy też już podczas gry, kiedy pojawiają się akcje owocujące punktami.
Z całą pewnością warto zajrzeć na katowicki Spodek i poczuć całą atmosferę na własnej skórze. Jeśli jesteście fanami League of Legends, StarCraft 2 lub Counter-Strike: Global Offensive, to nie wiem, na co jeszcze czekacie. Podobnie w przypadku kibiców polskich zawodników: Virtus.Pro jest na najlepszej drodze do widowiskowego zwycięstwa, a do tego ich mecze ogląda się o niebo lepiej niż naszą reprezentację piłkarską. W Spodku trwa teraz prawdziwe święto gracza i każdy mający się za takiego powinien właśnie tam kierować swoje kroki w ten weekend.
W ćwierćfinałach StarCraft 2 zobaczymy samych Koreańczyków:
- herO
- San
- Polt
- Dear
- jjakij
- s0s
- TaeJa
- Life
W League of Legends pozostali:
- Fnatic
- KT Rolster Bullets
- Cloud 9 HyperX
- Gambit Gaming
W Counter-Strike: Global Offensive zobaczymy:
- Virtus.Pro
- Ninjas in Pyjamas
- Team Dignitas
- LGB eSports/Fnatic (mecz jeszcze nie został rozstrzygnięty)