h1

Horizon: Zero Dawn – recenzja gry



Kiedy zapowiedziano Horizon: Zero Dawn, ludzie byli zachwyceni. Wszystko wyglądało niesamowicie. Ciekawy pomysł na świat, piękna grafika i kilka interesujących mechanik. Teraz, kiedy gra jest już na rynku, możemy zweryfikować jak to naprawdę wygląda.

Horizon: Zero Dawn opowiada o losach Aloy. Dziewczyna, jako małe dziecko została wyrzutkiem (powody są wyjaśnione w fabule, więc nie będę nic więcej zdradzał). Zostaje oddana pod opiekę innemu wyrzutkowi, który wychowuje ja niczym ojciec. Aloy dorasta w niesamowitym świecie, który pokazuje nam niecodzienne oblicze postapokalipsy. Ludzie gromadzą się w plemiona i żyją zgodnie z naturą. Przeważa zbieractwo i łowiectwo, a główną bronią jest włócznia i łuk. Z drugiej jednak strony pojawia się technologia. Są wspomniane już maszyny, które pojawiły się nie wiadomo skąd. Są pozostałości Ery Metalu, które w niektórych plemionach są zakazane. Są też elementy, pozwalające na tworzenie technologicznych dodatków do naszych broni. Ogniste strzały, strzały rażące prądem, strzały zamrażające i tym podobne rzeczy. Sama Aloy tez używa pewnego technologicznego artefaktu, czyli Fokusa. Fokus pozwala jej widzieć rzeczy, których inni ludzie nie mogą zobaczyć. Jest przyrządem celowniczym, radarem i skanerem jednocześnie.

h6

Horizon to podróż Aloy przez ten ciekawy świat. Nie tylko podróż fizyczna, która zaprowadzi ją z jednego miejsca w inne, ale również podróż w pewien sposób duchowa. Aloy będzie szukała odpowiedzi na wiele swoich pytań, będzie również musiała odnaleźć się w innej roli, niż ta, do której była przyzwyczajona. Ale tak jak napisałem wcześniej, nie chcę Wam zbytnio psuć radości poznawania historii tej gry.

Bo ta historia, mimo iż nie jest spektakularna i zawiła, to jednak jest całkiem ciekawa i potrafi zainteresować. Mimo iż przez długie godziny gracz może robić rzeczy ogólnie uznawane za poboczne, to jednak po jakimś czasie wracamy do głównej ścieżki nie tyle by już skończyć grę, tylko po to, aby dowiedzieć się, o co chodzi.

Jednak trzeba pamiętać, że nikt nie będzie chciał poznawać historii, jeśli będzie ona wtłoczona w system i mechanizmy, które będą niegrywalne. Zobaczmy zatem jak wygląda rozgrywka w Horizon.

h2

Horizno: Zero Dawn, to otwarty świat, po którym przemieszczamy głównie po to, aby wykonywać zadania. Możemy go jednak również eksplorować w poszukiwaniu różnych znajdziek, zadań pobocznych, czy też w poszukiwaniu zasobów potrzebnych do tworzenia różnych przedmiotów. Świat ten jest „zaludniony” mnóstwem ciekawych rzeczy. Siedliska maszyn, obozy bandytów, ruiny starego świata, wioski i mnóstwo innych rzeczy. Naprawdę jest co robić, nawet jeśli nie zajmujemy się w danej chwili zadaniami fabularnymi.

Poruszać się po świecie możemy na trzy sposoby. Na piechotę (na szczęście Aloy może biec sprintem bez zwracania uwagi na jakiś pasek staminy), na grzbiecie zdominowanej wcześniej maszyny, lub korzystając z ognisk służących za punkty szybkiej podróży. Co ciekawe mimo iż świat jest całkiem spory i czasem podróż na piechotę chwile trwa, to nigdy nie będzie to podróż „na pusto”. Zawsze coś się upoluje, zbierze, znajdzie, odkryje.

h4

Spotkania z wrogimi elementami, takimi jak maszyny czy ludzie, trzeba rozwiązywać siłowo. Walka jest rozwiązana jak to zwykle w takich grach bywa, niezwykle zręcznościowo. Główna bronią Aloy jest łuk (a właściwie trzy różne łuki), do których możemy używać różnych strzał. Broń występuje też w trzech głównych rodzajach, które determinują, jaką amunicję możemy do niej używać. Im lepsza broń, tym więcej typów amunicji da się wykorzystać. Oprócz łuku, mamy tez broń dodatkową, czyli liny do zastawiania pułapek, proce miotające bomby, liny pętające wrogów, czy w końcu włócznię, będącą bronią do starć bezpośrednich. Jednak często będziecie starali się unikać walk w zwarciu. To dość ryzykowny sposób walki z maszynami.

Na szczęście w grze zaimplementowano dość ciekawie działający system ukrywania się i ataków z zaskoczenia. Wielokrotnie będziecie w stanie pozbyć się niektórych przeciwników jednym ciosem z ukrycia i to tak, ze inni nie zauważą Waszej obecności. Jest to nieco naciągane, bo wielu wrogów nie reaguje zbyt mocno na piętrzące się ciała obok kryjówki Aloy. Z drugiej jednak strony, przy sporej części walk, gdyby nie ten system, Aloy była by bez szans, przy zbyt dużej liczbie wrogów.

h3

Ciekawym rozwiązaniem, jest też dominacja maszyn, do której dostaniemy w pewnym momencie dostęp. Pozwala ona na podporządkowanie naszej woli niektórych maszyn (na początku niewiele typów, potem możemy poznawać sposoby na dominacje innych), dzięki czemu zyskamy na jakiś czas wierzchowce, a nawet wsparcie w walce. Trzeba jednak z tym uważać, ponieważ zdominowana bestia nie liczy się, jako pokonana i jeśli wykonamy dominację w zadaniu, które zakłada wybicie jakichś maszyn, to gra nie zaliczy nam takiej kreatury.

Z walką wiąże się jedna z dziwniejszych mechanicznie rzeczy, jakie widziałem w Horizon. Jeśli podczas walki, będziemy chcieli zmienić broń, to wywołanie koła broni, bardzo mocno spowolni czas „w tle”. Nadal jednak trzeba dość szybko dokonać wyboru i wrócić do „rzeczywistości” reagując odpowiednio na to, co zdążyło się zmienić w pozycji wrogów, względem Aloy. Jednak, jeśli skończy nam się amunicja (strzały, bomby, liny) sytuacja wygląda inaczej. Otóż w tym momencie, możemy spokojnie wejść w menu wytwarzania przedmiotów, wyprodukować dowolną liczbę odpowiednich przedmiotów (i to nie tylko amunicji, ale nawet napoi leczących, czy innych rzeczy), a następnie wracamy w „świecie rzeczywistym” dokładnie do tego miejsca, w którym wcisnęliśmy przycisk otwierający menu. Dziwne to i niezbyt logiczne.

h7

Aloy podczas swoich podróży będzie zyskiwać doświadczenie, co przekłada się na kolejne poziomy wtajemniczenia, jako łowczyni. Każdy poziom, to więcej punktów życia, ale również punkty, które można wydawać na umiejętności z trzech grup. Jedna dotyczy cichej eliminacji wrogów, druga skupia się na sile naszej bohaterki, a trzecia na zdolnościach związanych z przetrwaniem. Dobrze dobrana ścieżka, mocno ułatwi nam zabawę i choć nie ma jedynej słusznej ścieżki rozwoju, to wzięcie na początku umiejętności wabienia wrogów i cichej eliminacji z ukrycia znacząco ułatwia grę na początku zabawy.

Wspomniałem wcześniej o znajdźkach. W grze jest ich kilka rodzajów. Mamy oczywiście różnego rodzaju zapiski, pokazujące nam historię świata. Są też rzeczy typowo „kolekcjonerskie” jak kubki, metalowe kwiaty, figurki i „widokówki”. Ciekawe w nich jednak jest to, że po pierwsze można kupić mapy pokazujące ogólne rozmieszczenie tych przedmiotów, a co ważniejsze, za zebranie odpowiednich zestawów takich znajdziek, dostajemy dość ciekawe nagrody w samej grze, a nie tylko trofea. To sprawia, ze całe szukanie tych elementów jest przyjemniejsze i bardziej chce się to robić.

h8

Generalnie trzeba tez powiedzieć, że Horizon: Zero Dawn wygląda jakby wrzucono w nią elementy różnych gier, które już gdzieś widzieliśmy. Wspinaczka, otwarty świat, znajdźki, wieże pokazujące mapę, odbijanie obozów, zbieranie surowców, tworzenie przedmiotów. Jednak sposób, w jaki to zaimplementowano sprawia, że było to dla mnie o wiele bardziej strawne i dużo ciekawsze niż te same elementy w innych grach. Nie czułem się jakbym grał w zlepek innych gier, ale w coś świeżego, co sprawia naprawdę sporą frajdę. Jedyną rzeczą, która w pewien sposób mnie irytowała, była konieczność biegania za zwykłymi zwierzętami i ubijanie ich, aby zdobyć rzadkie surowce takie jak skóry i kości. O ile byłem w stanie zrozumieć, że czasem nie dało się pozyskać skóry z zabitego dzika, czy lisa (zwłaszcza jak strzelałem podpalająca strzałą), to nie mogłem pojąć, jakim cudem nie zachowała się w takim ciele ani jedna kość.

h5

Zdarzyły mi się również dwa momenty z bardzo ciężkimi błędami. Raz Aloy zablokowała się w elementach otoczenia po cichej likwidacji bandyty w obozie, przez co musiałem ładować poprzedni stan gry i czyścic obóz od początku. Innym razem, zdarzyła mi się całkowita zwiecha gry, po której tylko restart konsoli przyniósł efekt. Jednak były to dwa incydenty na wiele godzin zabawy.

Horizon: Zero Dawn, to bardzo ciekawa pozycja w bibliotece Playstation 4. Nie jest to gra, która będzie sprzedawała tę konsolę, jednak na pewno jest to gra, w którą powinno się zagrać jeśli macie PS4 w domu. Bo jest moim zdaniem ciekawsze fabularnie i mechanicznie, niż te wszystkie Assassiny, Far Crye, Watch Dogsy i tym podobne razem wzięte.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Znane z innych gier o otwartym świecie mechanizmy znakomicie połączono w świeży i fajny sposób. W to się chce grać. Odkrywać historię. Zbierać znajdźki i dostawać nagrody.
Konieczność grindowania zasobów ze zwierząt była irytująca. Zdarzyły się też dwa poważne błędy gry. No i te dziwne nielogiczne czasem mechanizmy upływu czasu.
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze