Ocena: 7,5
Plusy:
+ grafika
+ dźwięk
+ 6 klas postaci
+ tona sprzętu, który można modyfikować
+ spora menażeria
+ niezła kontynuacja idei Diablo
+ mnóstwo elementów, jakie znamy z serii Diablo
Minusy:
- płytka fabuła
- bonusy dla osób, które zdecydują się płacić abonament
- większość questów bez wyrazu
Oto gra, o której często mówiło się, iż jest następcą Diablo. I tylko dlatego nie ma w tytule Diablo III, bo nie robił jej Blizzard. Ale poza tym Hellgate ma być pełnoprawnym dziedzicem Diabełka, który przyniesie światu growemu śmierć, zniszczenie i przejmie tron Action cRPG na długie lata. Takie były zapowiedzi, a rzeczywistość jak zwykle uznała, że będzie tak, jak ona chce. Szczegóły znajdziecie poniżej.
Hellgate: London przenosi gracza w dość nieciekawą przyszłość. Mamy rok 2038 i powiedzenie „Piekło na Ziemi” nie jest już tylko pustym stwierdzeniem. Piekielne siły sforsowały tę kruchą barierę między swym gorącym domem, a naszym światem i teraz rozłażą się po ulicach. Gracz, przebywający w magicznie umocnionej twierdzy, jaką stały się tunele londyńskiego metra, musi walczyć z tym całym plugastwem, mając nadzieję, że jego dzieci będą mogły bawić się na ulicach, bez narażania się na odgryzienie głowy.
A któż to taki?
Jak na Action cRPG’a przystało, gracz wciela się we wspaniałego bohatera, którego wybiera spośród dostępnych postaci. Hellgate oferuje sześć klas. Od typowych zabijaków blisko dystansowych, przez magików, techników, po snajpera, dzięki któremu ten diablopodobny twór zyskuje pewien wymiar „typowej” strzelaniny FPP. Wybór postaci jest jak najbardziej kluczowy, ponieważ zależeć od tego będzie nasz styl gry. Dlatego zanim na którąś się zdecydujemy, dobrze jest wiedzieć, jakie starcia preferujemy. Warto też mieć na uwadze iż solą tej gry jest tryb multiplayer, gdzie będziemy współpracować z innymi graczami. A to zmusza do wykorzystywania niekiedy zdolności naszego bohatera inaczej niż tylko do frontalnego ataku. Czasem będą również poszukiwani gracze, oferujący grupie umiejętności inne niż „zabij wszystko co się rusza w jak najkrótszym czasie”. Oczywiście gra pozwala na określenie płci naszego alter ego, a także podstawowych atrybutów wyglądu, dzięki czemu po świecie biega mniej klonów niż zwykle.
Jak grać?
Hellgate: London oferuje dwa podstawowe tryby rozgrywki. Single i multiplayer.
Tryb singlowy i wieloosobowy nie różnią się niemal niczym jeśli chodzi o zawartość, co sprawia, że de facto singleplayer w Hellgate jest niepotrzebny, chyba że ktoś nie ma dostępu do sieci. Nie warto nawet traktować go jako treningu przed grą w sieci, gdyż jak chyba się orientujecie, gra solo i w grupie różnią się od siebie.
W obu trybach wędrujemy przez tunele londyńskiego metra. Biegamy od stacji do stacji, poruszając się czasem tunelami, a czasem wychodzimy na zniszczoną powierzchnię. Niekiedy dane nam też będzie zwiedzić drugą stronę piekielnym bram i zobaczyć, czy w Piekle naprawdę jest gorąco. Stacje pełnią rolę bezpiecznych miejsc, gdzie można kupić i sprzedać sprzęt, wziąć nowe questy, rozliczyć się z tych już wykonanych i ruszyć dalej. W świecie trybu multi stacje są miejscami, gdzie spotykają się ze sobą gracze. Jest to system podobny do tego z Guild Wars. Innych graczy spotkamy tylko w tych „safe spotach”. Na zewnątrz, czyli w lokacjach gdzie toczy się walka, będziemy sami, lub z naszą drużyną. Typowe instancyjne podejście do tematu. Z jednej strony człowiek może czuć się nieco samotny w tym wieloosobowym świecie, a z drugiej unika się podkradania zdobyczy, czy czekania w kolejce na jakiegoś questowego bossa.
Zarówno tryb dla pojedynczego gracza, jak i dla wielu osób, serwują nam pewną historię. Widać jednak, że potraktowano ją zupełnie pobocznie. Jest tam coś, jakieś większe zadanie, które pcha naszego bohatera do przodu, ale jest ono bardzo słabo zaznaczone. Między kolejnymi stacjami wyświetlane są filmiki, które coś tam tłumaczą i wyznaczają nowy cel ogólny, ale właściwie nie są dla gracza żadną siłą sprawiającą, że chce się grać dalej.
Bezpośrednio gracza pchają do przodu dwie rzeczy. Questy i zdobywanie poziomów. Zadań w Hellgate jest multum, tyle tylko, że są okrutnie miałkie. Nie znalazłem żadnego, które w pozytywny sposób by mnie zaskoczyło. Ot, same polecenia „zabij kilka potworów i przynieś mi ich głowy/pazury/zęby/cokolwiek, a dostaniesz nagrodę”. Questy są tak okrutnie proste i sztampowe, że aż łzy ciekną. Dodatkowo postaci, od których je dostajemy są koszmarnie płaskie. Brakuje im tego czegoś, co sprawiłoby, że naprawdę zainteresowalibyśmy się tym co chcą powiedzieć. A tak, tylko klika się akceptację questa, a potem sprawdza co, ile i gdzie ubić.
Nabijanie poziomów natomiast to zwykle sól tych gier. Więcej HP, lepsze skille i w ogóle wszystko więcej, lepiej, mocniej. Doświadczenie dostaje się oczywiście za wykonywanie zadań i bicie złych potworów. Im wyższy poziom mamy, tym mocniejsze monstra na nas wychodzą i tym lepszy sprzęt możemy z nich zdobyć. No właśnie…sprzęt.
Akcesoria vs. Menażeria
Dwie rzeczy, które sprawiają, że gracze zapuszczają się coraz dalej w tego typu grach to możliwość znalezienia nowego super sprzętu i poznania nowych przerażających przeciwników.
Kwestie sprzętowe zostały rozwiązane podobnie jak w Diablo – cóż za zaskoczenie. W trakcie naszych wędrówek znajdziemy tonę różnistego sprzętu, pogrupowanego od zwykłych przedmiotów, przez te nieco lepsze, aż gdzieś po kliku krokach docieramy do najpotężniejszych przedmiotów. Rozwiązanie znane, sprawdzone i rewelacyjne. Sprawia, że gracze latają z wywieszonymi językami po świecie gry, tłuką co się da i patrzą co wypada ze zwłok. Oczywiście, sprzęt jest w wielu przypadkach przydzielony do konkretnej klasy postaci, a także wymaga odpowiedniego poziomu. To sprawia, że często znaleziony sprzęt będzie czekał na lepsze czasy, lub zostanie przerobiony na co innego.
Tu dochodzimy do kwestii przeróbek. Zdobyte przedmioty można modyfikować za pomocą odpowiednich gadżetów. Możliwość takiej przeróbki jest zawsze sygnalizowana w opisie przedmiotu. Gracz dostaje informację ile „rozszerzeń” i jakiego typu można wstawić do przedmiotu. To taki odpowiednik socketów w Diablo. Dodatkowo dochodzi możliwość podnoszenia poziomu unikalności przedmiotu, przez dodawanie do niego odpowiednich cech (co kosztuje fortunę).
Jeśli nie chce się nam szukać, czy kupować jakiegoś przedmiotu, zawsze można go złożyć z odpowiednich materiałów. Materiałów, które albo się przypadkiem znajdzie, albo powstaną z demontażu innych przedmiotów z naszego ekwipunku. Nie łudźcie się jednak, że szybko przyjdzie Wam tworzyć nowy arsenał. Ilość materiału potrzebna do stworzenia dość prostych rzeczy jest zatrważająca.
No to jak już wiemy mniej więcej jakim sprzętem przyjdzie się nam obwiesić, to warto powiedzieć, przeciw czemu ten sprzęt może być użyty.
Plugastwa wszelakiego jest całe mnóstwo. Demony, bestie, nieumarli i inne rzeczy, które wymyśliły chore umysły twórców. No tak. Jest jednak jedna mała nieścisłość. Monstrów faktycznie jest całe mnóstwo, jednak dość szybko gracze zauważą, że poszczególne potwory zaczynają się różnić od siebie tylko nazwą i kolorem. No i oczywiście siłą oraz zdolnościami. Jednak chodzi mi o fakt, że w obszarze wizualnego przedstawienia wynaturzeń przybyłych do nas spoza bram piekielnych, twórcy nie postarali się tak jakby gracze mogli tego chcieć. Po „imieniu” kreatur można naliczyć mnóstwo, jednak patrząc na modele postaci, liczba ta drastycznie spada. Sytuację ratują bossowie, jednak ich spotykamy rzadko, a mięcho armatnie mieliśmy na bieżąco, przydała by się zatem większa różnorodność.
Przyznać jednak trzeba, że ilość i tempo w jakim jesteśmy zalewani przez wrogów nie daje zbyt dużo czasu na podziwianie i porównywanie poszczególnych bestyjek. Przez większość czasu jesteśmy zajęci masową eksterminacją i jedyne co widzimy na ekranie, to efekty zetknięcia się potworczaków z naszą bronią, lub czarem.
Słów kilka o wsparciu…
Jak już wspomniałem Hellgate: London oferuje graczom tryb Multi. Aby się w niego pobawić, wystarczy sobie założyć konto i można grać. Konto jest darmowe, za rozgrywkę w sieci płacić nie trzeba, więc wszystko jest pięknie. Nie do końca jednak. Postanowiono stworzyć konta Premium, czyli płatne. Gracze, którzy postanowią jednak wysupłać trochę grosza na opłacenie „abonamentu” mogą liczyć na pewne udogodnienia. A to więcej slotów na postacie, a to możliwość zakładania gildii, a to najpotężniejsze przedmioty w grze. Trochę to według mnie nie jest w porządku. Można się obawiać, że w przyszłości osoby z kasą będą w stanie otrzymać dużo większe profity płacąc, niż inni gracze, którzy będą tylko eksplorować świat Hellgate.
I dwa zdania o technikaliach…
Graficznie i dźwiękowo gra jest bardzo dobra. Klimatyczne lokacje, porządny „wystrój wnętrz”. Animacja też niczego sobie. Demony poruszają się niemal jak żywe. Czasem coś może kuleją, ale to chyba wina ich anatomii. Przyznać trzeba, że grafika nie powala na kolana. Nie ma niesamowitych nowatorskich wodotrysków. To po prostu bardzo dobra, klimatyczna robota.
Do dźwięku nie można się przyczepić. Porządne odgłosy towarzyszące siekaniu przeciwników na niewielkie kawałeczki, szczęk broni, huk giwer, inkantacje. Wszystko brzmi dobrze i podkreśla klimat. Choć sama gra po jakimś czasie zamienić się może w klikadło, to można się w nie wczuć. A to dobrze dla gry.
DiabloGate: London?
Hellgate: London jest grą, o której wielu graczy mówi „tak właśnie wyobrażałem sobie trzecią część Diablo”. Ja powtórzę te słowa, jednak dorzucę magiczne „…ale…”. Miałem nadzieję, że nie będzie tak płytkie. Hellgate nie pcha graczy do przodu fabułą, a jedynie chęcią zdobywania leveli i nowych przedmiotów. Mam nadzieję, że to wystarczy, aby gracze pokochali ten tytuł, jak pokochali Diablo. Niemniej jednak Hellgate: London ma zadatki na godnego następcę słynnego hitu Blizzarda. Znajdujemy w niej mnóstwo elementów, które tak przysysały do monitorów kilka lat temu. To nie jest klon, czy kalka jakich było do tej pory wiele. To rozwinięcie idei i połączenie jej z nowymi możliwościami. Może nie jest to Diablo 3, ale na pewno Diablo 2,5 co w świecie gier Hack & Slash jest rewelacyjnym wynikiem. Hellgate: London to gra, w którą trzeba zagrać, trzeba ją poznać i wypatroszyć. I sprawi to każdemu mnóstwo frajdy.