Ocena: 9,5
Plusy:
+ Nariko
+ Kai
+ walka
+ specjale
+ grafika
+ fabuła
+ wszystko
Minusy:
- czemu taka krótka?
- na upartego brak możliwości dowolnego obrotu kamery
Ten tytuł był oczekiwany przez wszystkich posiadaczy PS3. Miał rzucić na kolana wszystkich bez wyjątku. Slasher roku, do którego nikt nie podskoczy. Tyle tylko, że na tronie siedział Bóg Wojny, Kratos, który w dwóch odsłonach swoich przygód nie pozostawił cienia wątpliwości, że jest najlepszy. Co z tego, kiedy demo Heavenly Sword pokazało, iż Nariko może mu ten tron odebrać. Teraz, gdy pełna wersja Niebiańskiego Miecza trafiła już do graczy i kiedy w nią zagrałem, mogę powiedzieć jedno. Umarł Król, niech żyje Królowa.
Heavenly Sword opowiada historię Nariko, córki Shena, przywódcy klanu chroniącego Niebiańskiego Miecza. Owego miecza pożąda niejaki Bohan, zły król, który nie cofnie się przed niczym, byle tylko dostać ostrze w swoje ręce. Wybicie w pień całego klanu, tortury i takie tam sympatyczne rzeczy. Niestety na jego drodze staje nie cały klan, ale ognistowłosa Nariko. Kobieta bardziej śmiercionośna, niż wszystkie klany razem wzięte. Generalnie dostajemy opowieść o poświęceniu i zemście.
Heavenly Sword to „zwykły” slasher. Piszę słowo zwykły w uszach, bo właściwie ze zwykłości, to ta gra ma jedynie machanie mieczem i wycinanie w pień kolejnych zastępów przeciwników i bossów. Reszta już taka zwykła nie jest.
Zacznijmy od systemu walki. Nariko walczy w oparciu o trzy pozycje bojowe. Szybką, Zasięgową i Siłową. Każda z tych pozycji to odmienny styl walki i odmienne zestawy kombosów. Styl Szybki to podstawowa metoda walki. Szybkie ciosy, o średniej sile rażenia. Pozycja Zasięgowa, zamienia broń Nariko w ostrza na łańcuchach, którymi może razić wielu wrogów oddalonych od niej. Choć tym stylem można utrzymać wrogów na dystans, to jednak ciosy te nie zadają zbyt dużych obrażeń. Pozycja Zasięgowa jest jednak początkową do specjalnych powietrznych kombosów. No i w końcu pozycja numer 3, czyli Siłowa. Ciosy są wolniejsze, ale obrażenia jakie zadają są potężne. Kluczem do sukcesu jest opanowanie wszystkich trzech pozycji. Nie tylko po to, aby kręcone przez Nariko kombosy były jak najskuteczniejsze. Potrzebne jest to również do przeżycia. Wrogowie również używają tych stylów walki, co jest symbolizowane poświatą wokół nich, gdy atakują. Nariko, automatycznie blokuje ciosy, gdy stoi bez ruchu. Tyle tylko, że ciosy wyprowadzane przez wrogów z pozycji Siłowej, będą zablokowane tylko gdy Nariko stoi w pozycji Siłowej. Tak samo z pozycją Szybką. Oprócz bloków, w taki sam sposób działają kontrataki. Nariko musi znajdować się w takiej samej pozycji, jak atakujący, aby wykonać skuteczny, a niejednokrotnie śmiertelny kontratak.
Sama walka przy użyciu tych trzech stylów jest niezwykle intuicyjna i płynna. Nie ma momentów przestoju, między przejściem z jednego stylu do drugiego. Nie trzeba kończyć ataku w pozycji Siłowej, aby po chwili zacząć nowy w pozycji Zasięgowej. Nariko płynnie zmienia style, dzięki czemu można wykonywać niesamowite łączone kombosy.
Kolejną niezwykłą rzeczą dotyczącą walki są kontrataki, kombosy powietrzne i superstyle. Każdy z tych trzech elementów jest odpalany w postaci interaktywnego filmiku. Zmienia się widok z kamery, na tryb podobny do cutscenki. W tym widoku, albo obserwujemy jak Nariko robi bardzo niemiłe rzeczy wrogom (w przypadku odpalenia superstylu lub kontry), albo też mamy możliwość odpalenia własnego kombosa (w przypadku kombosów powietrznych). To co robi ta dziewczyna w trakcie owych filmików bije na głowę wszelkie specjale Kratosa. Zresztą, nawet ta normalna walka jest ładniejsza i bardziej płynna niż to co robi Kratos.
Elementem, którego w GoW nie uświadczyliśmy, była druga postać. Nariko ma do pomocy Kai, lekko nieobecną duchowo przybraną siostrę. Choć Kai wygląda na całkowicie oderwaną od rzeczywistości, to jednak kiedy bierze do ręki swoją niesamowitą samopowtarzalną kuszę, staje się żywą bronią. Misje, w trakcie których bawimy się w snajpera są niesamowite. Strzelanie do ruchomych celów nie polega tylko na wycelowaniu i wciśnięciu przycisku. W taki sposób daleko się nie zajdzie. Każda misja strzelecka, wymaga opanowania sterowania pociskiem za pomocą wychyłów SIXAXISA. Co prawda trochę to dziwnie wygląda, kiedy strzała leci nie po łuku, ale po sinusoidzie, czasem równocześnie poziomej i pionowej, ale uwierzcie, że zabawa jest przednia. Bez tej umiejętności nie tylko trudno w cokolwiek trafić, ale i nie uda się nam przejść miejsc, gdzie Nariko musi rzucając różnymi przedmiotami uruchamiać przełączniki. Zresztą, rzucać można wszystkim co się pod rękę nawinie. Beczki, miecze, ciała pokonanych wrogów. I to nie tylko w przełączniki, ale i w przeciwników. Oprócz misji gdzie Kai bawi się w, jak ona to nazywa, Twing Twang, będziemy też mogli na przykład strzelać z działa do wrogich katapult. Niesamowita sprawa.
Kontynuując temat walki, musicie wiedzieć, że nie będzie wam dane korzystać z wszystkich ciosów od samego początku. W trakcie gry trzeba odblokować sobie kolejne ciosy i kombosy. Zresztą do odblokowania jest bardzo dużo rzeczy. To dość normalne podejście w tego typu grach. Robi się to zdobywając w trakcie rozgrywki specjalne runy. Na szczęście nie trzeba ich szukać w rozmaitych zakamarkach, gdyż zdobywa się je walcząc efektywnie i efektownie. W każdym etapie są trzy runy do zdobycia, dzięki czemu gracz jest w stanie kontrolować swoje postępy. Oczywiście nie trzeba zdobyć wszystkich runów, aby ukończyć etap, a dodatkowo gracz może wrócić do poziomów, gdzie nie udało mu się zdobyć kompletu runów i spróbować poprawić swój wynik.
Bardzo ważną częścią gry jest fabuła. Nie wystarczy chodzić i wyrzynać wrogów. Gdyby nie opowieść, Heavenly Sword byłby ładny, ale przeraźliwie nudny. Tymczasem historia jaką opowiada jest niezwykła. Sama gra zaczyna się podobnie jak pierwsza część Boga Wojny, śmiercią głównej bohaterki. A potem mamy retrospekcję. Cutscenki, w trakcie których dowiadujemy się o co w tym wszystkim chodzi są niesamowite. Jakość niemal filmowa, ale czego innego można się spodziewać po PS3. Postacie są niezwykle wyraziste, zresztą, czego można się spodziewać, gdy w zanimowaniu postaci Bohana brał udział Andy Serkis. Nawet podrzędni przeciwnicy mają w sobie to coś, choć są tylko mięsem armatnim. Rewelacyjny voice acting winduje klimat ponad chmury. To trzeba zobaczyć i usłyszeć.
Tak samo sprawa wygląda jeśli chodzi o grafikę i udźwiękowienie samej gry. Nariko jest piękną kobietą, dużo przyjemniej patrzy się na nią, niż na zakrwawione oblicze Kratosa. Wokół dzieją się piękne okoliczności przyrody i naprawdę niesamowite przykłady architektury. Animacja powala na kolana, nie tylko ta z cutscenek, gdzie mamy do czynienia z prawdziwą grą aktorską, ale i w samej grze. Dźwiękowo jest świetnie. Nie chodzi tylko o szczęk oręża, łoskot padających ciał, czy jęki pokonanych. Przeciwnicy wykrzykują obelgi pod adresem Nariko, nawołują się i dodają sobie otuchy. To robi rewelacyjne wrażenie.
Czy Heavenly Sword ma jakieś wady? Niestety ma. Największą jest długość rozgrywki. Heavenly Sword kończy się nieprzyzwoicie szybko. Człowiek się zaczyna rozkręcać i nagle koniec. Pozostaje ogromny niedosyt. Innym mankamentem jest brak możliwości ręcznego przesuwania kamery. Znaczy można machać w ograniczonym zakresie kamerą na prawo i lewo, ale nie ma pełnej swobody w rozglądaniu się. Choć w grze nie znalazłem miejsc, gdzie uniemożliwia to rozgrywkę, to jednak w jakimś stopniu może to zirytować. Poza tymi dwoma rzeczami nie znalazłem żadnych byków.
Kratos zszedł z tronu, a wstąpiła na niego Nariko. Żeby go odzyskać, nasz grecki killer będzie musiał się sporo namęczyć. Heavenly Sword dał graczom wszystko co było najlepsze w serii GoW i dołożył mnóstwo rewelacyjnych rozwiązań. Niebiański Miecz wyznacza nową drogę dla slasherów. To jest tytuł a must have i wstyd go nie znać. Ocena może być tylko jedna!