Na początku, w grze War Thunder, można było uczestniczyć tylko i wyłącznie w walkach sił powietrznych. Muszę przyznać, że walki samych samolotów dość szybko mnie znudziły. Być może dlatego, że niespecjalnie interesuje mnie lotnictwo. Od jakiegoś czasu jesteśmy w stanie, oprócz uczestniczenia w walkach powietrznych, przenieść się na ziemię i rozstrzygać bitwy z pomocą formacji wojsk pancernych.
Zaczęło się od wojsk ZSRR i III Rzeszy. Obecnie szeregi aliantów powiększyły się o pojazdy Stanów Zjednoczonych. W tym ostatnim dodatku, zwanym „Big Guns”, pojawiły się amerykańskie wojska pancerne. Od kiedy można używać pojazdów pancernych, ponownie wróciłem do gry War Thunder właśnie z powodu mojego zainteresowania czołgami, szczególnie niemieckimi. Zamierzałem sprawdzić czy będzie mi się przyjemnie grało frakcją USA. Zresztą, kto by nie chciał przejechać się przeróżnymi wariantami słynnego Stuarta albo Shermanem, potocznie nazywanym „Zapalniczką”, oraz innymi pojazdami, które podczas II wojny światowej zwalczały hitlerowskie Niemcy. Moje pierwsze wrażenie odnośnie tych maszyn jest bardzo pozytywne i nie ukrywam, że warto zakręcić się w ścieżkę rozwoju pojazdów pancernych USA. Oczywiście jest według mnie parę czarnych owiec, ale to pewnie zależy od preferencji i stylu gry.
Mamy cztery kolumny, z których wybieramy czołgi. W pierwszej znajdziemy typowe lekkie pojazdy, czyli ledwo opancerzone i z przeciętną siłą ognia, ale dość dużą manewrowością. Wśród nich są takie maszyny, jak np. M3 Stuart, M5A1 czy M22 Locust. Te pojazdy nie ustępują w niczym ich odpowiednikom w innych armiach: są zwrotne i mają dostateczną siłę ognia, żeby się obronić lub uszkodzić pojazd przeciwnika, nawet jeśli byłby to był czołg cięższy niż nasz. Miałem tu sporo zabawy, chociaż zawiodłem się na modelu M24 Chaffee, którego siła ognia, jak i mobilność, pozostawiały wiele do życzenia.
W następnej rozpisce mieszczą się pojazdy wagi średniej, a co za tym idzie trochę wolniejsze i mniej zwrotne, ale za to z większym kalibrem dział. Niestety, niekoniecznie okazują się wytrzymalsze od tych z pierwszej kategorii. W tej kolumnie spotkamy najwięcej wariantów wspomnianego wcześniej Shermana, stopniowo przechodząc do M47 Patton. Pierwsze dwa modele z tej kategorii, czyli M2 i M3 Lee, szczerze mówiąc były trochę odpychające. M2 wydaje się za wolny w stosunku do tego, jak został opancerzony i jego mobilności. Wiem, że jest to jest pojazd średniej klasy, ale wydawał się jakby był co najmniej klasy ciężkiej. Z kolei M3 Lee ma tylko jedną zaletę: drugie działo, które się dobrze sprawdza w walce w mieście, ale poza tym to też trzeba było się trochę wysilić, aby coś nim zdziałać. Następne modele, poczynając od M4A1 Sherman, zapewniają już lepszą i bardziej angażującą rozgrywkę.
W trzeciej kolumnie znajdziemy już typowe czołgi klasy ciężkiej, czyli pojazdy o stosunkowo niskiej manewrowości i prędkości. Nadrabiają to stając się „jeżdżącymi ścianami”, czyli bardzo silnym pancerzem. Wśród tych modeli znajdziemy między innymi M6A1 czy też T32. Zdecydowanie jest to jedna z najprzyjemniejszych kolumn rozwoju pojazdów, jaka została oddana w ręce Amerykanów: każdym z tych pojazdów przyjemnie się prowadziło i nie miałem większych zastrzeżeń do ich działania oraz balansu.
W czwartej i ostatniej kategorii umieszczono pojazdy przeciwlotnicze. Zaczynając od M13 MGC i dążąc aż do M42. Będę tutaj szczery: jeśli macie zamiar grać w trybie symulatora, to czasem ciężko będzie znaleźć grę, w której będziecie mogli sobie postrzelać do samolotów, a ze sprzętem tych maszyn ciężko dobrać się do czołgu. Poza tym muszę powiedzieć, że zestrzelenie samolotu nie jest tak proste, jakby się wydawało. Zwiększa to jednak satysfakcję po strąceniu przeciwnika. Zaletą tych pojazdów jest ich mobilność: mianowicie trzeba się przemieszczać, aby efektywnie i bezpiecznie prowadzić walkę, przez co gra jest momentami dynamiczna.
Dodatkowo, oczywiście, są przewidziane czołgi Premium. Na szczęście, według mnie, można się bez tych czołgów obejść. Tym bardziej, że nie widzę wśród nich niczego lepszego od normalnie proponowanych pojazdów. Jedynym wyróżnikiem jest tutaj ilość zdobywanego doświadczenia i waluty w grze.
Ogólnie rzecz ujmując bardzo przyjemnie grało mi się pojazdami Aliantów pomimo, że osobiście faworyzuję czołgi państw Osi. Zresztą zabawa jest, według mnie, tak samo interesująca i dobra w każdej z tych trzech frakcji. Pozostaje tylko wybrać stronę konfliktu i ruszać na front.