World of Tanks przez długi czas dzierżyło palmę pierwszeństwa wśród gier ukazujących pancerną stronę bitwy na lądzie. Jednak nic nie trwa wiecznie i na pole walki wjeżdża teraz firma Gaijin Entertainment ze swoim Ground Forces. Czy doświadczenie z WarThunder ma szanse przełożyć się na jazdę czołgiem i przynieść sukces?
Firma Gaijin sporo namieszała z WarThunder za sprawą dostępnych trybów i realizmu. Teraz rozszerzają swoje portfolio o bitwy naziemne, które mają być dodatkowe zintegrowane z walką w powietrzu. W momencie, kiedy miałem okazję zagrać, pełne powiązanie WarThunder i Ground Forces nie było jeszcze dostępne, więc skupiłem się na czysto pancernej rozgrywce. Nie sposób było jednak uciec od połączenia widząc GAZ-MM, czyli ciężarówkę z zamontowanym działkiem przeciwlotniczym w drzewku rozwoju.
Pełna rozpiska dostępnych machin pancernych nie była jeszcze znana, ale wiadomo, że na pole bitwy trafi około 80 wrażych maszyn z dwóch frakcji: Niemców oraz ZSSR. Oczywiście tylko początkowo, bo całość będzie podlegać dalszej rozbudowie i rozwojowi, aż do docelowo pięciu stron konfilktu. Przejdźmy jednak do rozgrywki. Podobnie, jak w przypadku WarThunder dostępne były trzy tryby rozgrywki. Pierwszym z nich jest arcade, gdzie mamy mnóstwo miejsca na błędy, odradzanie się, interfejs na ekranie i wiele innych uproszczeń. Drugim jest tryb realistycznych bitew z trochę bardziej ograniczonym UI, a także limitowaną liczbą żyć. Ostatnim zaś tryb symulatora, gdzie nie ma możliwości nawet przełączenia kamery na tryb trzeciej osoby, a o interfejsie w sensie stricte możecie zapomnieć. Decyzja o poziomie realizmu odbije się na rozgrywce, której doświadczymy na kilku poziomach. Poza wspomnianymi utrudnieniami zmienia się również zachowanie graczy, przez co w rozgrywce arcade bawimy się raczej w trybie deathmatch z dynamiczną akcją, taranowaniem, etc. Natomiast wraz ze wzrostem realizmu mecze stają się bardziej taktyczne, spokojniejsze, wymagają od grających cierpliwości, opanowania i więcej umiejętności.
Grafika prezentuje się świetnie: detale wykonania modeli czołgów potrafią przykuć wzrok. Trochę gorzej prezentuje się kwestia otoczenia. Niemniej na otoczeniu nie będziemy się skupiać aż tak – w końcu cały czas walczymy o punkty kontrolne. Niektóre z obiektów na mapie można zniszczyć, ale istnieją również całkowicie niezniszczalne przeszkody i kryjówki. Skoro już przy niszczeniu jesteśmy, to warto wspomnieć o samej mechanice punktów wytrzymałości w Ground Forces: nie mamy tutaj klasycznego paska zdrowia. Zamiast tego występują tutaj znane z różnych gier FPS hitboxy, czyli strefy trafień. Tym samym może się zdarzyć, że celny strzał zniszczy naszą pancerną chlubę natychmiastowo albo zabije naszą dzielną załogę. Może się jednak zdarzyć, że uszkodzone zostaną jedynie gąsienice lub radio. Część z uszkodzeń możemy naprawić podczas walki, ale może to nas kosztować czas, utratę mobilności, zwiększenie czasu przeładowania czy zmniejszenie celności. Coś za coś.
Zaczynamy od lekkiego czołgu, a następnie postępujemy w drzewku rozwoju odblokowując kolejne pojazdy. Podczas walk zdobywamy doświadczenie, które tutaj nazywane jest Research Points, czyli punktami badań. Prócz tego po każdej walce otrzymamy trochę waluty w grze, czyli Silver Lions. RP pozwalają nam na rozwijanie drzewka i odkrywanie nowych czołgów. Samo zbadanie nowego pancernego potwora nie oznacza jednak, że już możemy wykorzystać go w walce. Najpierw musimy go kupić za wspomniane Silver Lions, ale to jeszcze nie koniec. Potrzebujemy przeszkolonej załogi, która będzie go obsługiwać. Nowy dla nas czołg nie będzie również całkowicie nowy i lśniący na polu bitwy: konieczne będą odpowiednie ulepszenia, aby doprowadzić go do takiego stanu.
Ground Forces jest zdecydowanie bardziej rozbudowane niż można się spodziewać na pierwszy rzut oka. Dołączenie do już istniejącej mechaniki walki powietrznej w ramach jednej mapy, a także dodatkowych frakcji i tym samym sprzętu, spowoduje, że może przykuć do ekranu na długie godziny. Jest to z pewnością pozycja warta wypróbowania i spędzenia przy niej kilku godzin. Zwłaszcza, jeśli bitwy pancerne w realiach i sprzęcie II Wojny Światowej są dla Was czymś szczególnym.