Zapowiedź GRID Autosport okazała się być sporą niespodzianką, wszak niewiele ponad rok temu na rynku debiutowała odsłona serii opatrzona cyfrą 2. Widać jednak, że dosyć głośne uwagi krytyczne pod adresem tej produkcji sprawiły, że brytyjskie studio Codemasters szybko zebrało szyki i przygotowało nową, teoretycznie poprawioną edycję jednej ze swych flagowych serii wyścigowych.
ODNALEZIONA TOŻSAMOŚĆ?
Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat Codemasters wyrobiło sobie renomę jednego z największych producentów gier wyścigowych. Debiutujące w czasach pierwszego PlayStation serie TOCA i Colin McRae Rally zyskały spore grono miłośników, choć w ostatnim czasie zagubiły swoją tożsamość. Dotyczy to zwłaszcza drugiego z wymienionych tytułów, który przy zmianie nazwy na DIRT zmarginalizował klasyczne rajdy na rzecz widowiskowych imprez sygnowanych logiem X-Games.
Początki GRID Autosport są równie zagmatwane. Wszystko zaczęło się za sprawą TOCA Touring Car Championship, gry koncentrującej się na wyścigowych mistrzostwach Wielkiej Brytanii w klasie samochodów turystycznych. W kolejnych latach seria przemianowana została na Race Driver i tu pojawiły się pierwsze symptomy braku pomysłu u twórców. Oprócz klasycznych wyścigów po torach, doszły tu również ciężarówki, buggy, samochody rajdowe i bolidy kojarzące się z samobieżnymi kosiarkami do trawy. Symulacyjne korzenie zostały całkowicie porzucone przy okazji kolejnej zmiany tytułu serii. Race Driver: GRID starał się jeszcze pogodzić umowny realizm z szaleństwami po ulicach miast, jednak GRID 2 poszedł już całkowicie w stronę widowiskowego, zręcznościowego ścigania. Autentyczne tory zastąpione zostały metropoliami i górskimi serpentynami, a widok z wnętrza kokpitu, ku niezadowoleniu fanów, odszedł w niebyt. Jak nietrudno się domyślić, podjęte przez deweloperów decyzje, choć odważne, miały raczej negatywny wpływ na odbiór produkcji wśród graczy.
Recenzowana tu odsłona jest przysłowiową pięścią uderzającego się w pierś dewelopera, odcinającą się w sposób wyraźny od ubiegłorocznego GRID 2, a jednocześnie mającą z tym tytułem wiele wspólnego. Postawiłbym nawet tezę, że GRID Autosport jest po prostu drugą częścią, skrojoną na nowo z uwzględnieniem uwag rozczarowanych graczy.
POWRÓT NA TOR
Powrót licencjonowanych tras to nie jedyna nowość w GRID Autosport. Równie istotny jest sam sposób poprowadzenia kariery, w którym zrezygnowano z fabularyzowanych wstawek na rzecz szybkiego dostępu do poszczególnych zawodów. Te podzielone zostały na pięć rządzących się własnymi prawami klas. Pierwsze trzy nawiązują do korzeni serii: Touring koncentruje się na wyścigach klasycznych samochodów turystycznych, Endurance to rozgrywane w nocy przy sztucznym oświetleniu zawody wytrzymałościowe, zaś Open Wheel daje dostęp do bolidów Formuły 3. Pozostałe dwie klasy ucieszą natomiast graczy, którym mimo wszystko poprzednia odsłona GRID przypadła do gustu: Tuner oferuje zawody drifterskie i walkę o najlepszy czas okrążenia, a klasa Street, jak sama nazwa wskazuje, przeniesie wyścigi na ulice miast. Cała filozofia kariery sprowadza się zatem do wyboru odpowiednich mistrzostw, stajni wyścigowej i to w zasadzie wszystko. Jedynym urozmaiceniem całości są cele postawione przez sponsorów, których wypełnienie zaowocuje większą ilością zdobytych punktów doświadczenia. Przekłada się ono na dostęp do bardziej prestiżowych zawodów.
Twórcy GRID Autosport oddali do naszej dyspozycji około 100 tras rozmieszczonych w 22 lokacjach. Mamy zatem do czynienia z klasycznymi torami pokroju Mount Panorama, Brands Hatch, Indianapolis Raceway, jak i metropoliami w postaci Barcelony, Chicago, czy też San Francisco. Jest się zatem gdzie ścigać, jest również czym, choć niecała setka samochodów ma się nijak do konkurencji spod znaku Forza Motorsport i Gran Turismo. Rozczarują się również wirtualni mechanicy, ponieważ wpływ na tuning samochodu jest bardzo ograniczony, podobnie jak możliwość regulacji parametrów jezdnych. Niemniej nie sposób odmówić grze pokaźnych rozmiarów zawartości. Ilość konkurencji do rozegrania idzie w setki i jeśli znajdziecie przyjemność w pięciu się po szczeblach kariery kierowcy wyścigowego, gra raczej szybko wam się nie znudzi. Dla miłośników wieloosobowych potyczek autorzy przygotowali zarówno tryb split-screen, jak i rozgrywki online.
THE REAL DRIVING SIMULATOR… NOT!
Inspirację produkcjami Polyphony Digital i Turn 10 widać w GRID Autosport niemal na każdym kroku. To dobrze, bo jeśli już trzeba od kogoś kopiować udane rozwiązania, to najlepiej robić to od najlepszych. Niestety, powyższe twierdzenie nie dotyczy modelu jazdy, któremu daleko do realizmu nawet wiekowego już TOCA Touring Car Championship. Nie powiem, samochody prowadzi się przyjemnie, jednak nawet wyłączenie wszystkich wspomagaczy sterowania (ABS, kontrola trakcji itp.) nie sprawi, że okiełznanie 903 konnego McLarena P1 będzie w jakikolwiek sposób kłopotliwe. Dobrze chociaż, że rywale w wyścigu potrafią skutecznie walczyć o każdy centymetr kwadratowy asfaltu, czyniąc zabawę z GRID Autosport całkiem wymagającą. Masochiści będą mieli szerokie pole do popisu przy ustalaniu poziomu trudności.
Wiele krytycznych uwag wśród recenzentów zebrała oprawa graficzna. Nie do końca się z nimi zgadzam, choć daleki byłbym od przesadnego rozpływania się nad kunsztem programistów z Codemasters. Testowałem wersję przeznaczoną na X360 i jak na możliwości tej wiekowej już platformy, to nie jest źle, choć odrobinę nierówno. O ile trasy udekorowano masą cieszących oczy detali, publiczność nie przypomina wyciętej z tektury makiety, a efekty świetlne mają prawo się podobać, to samochody już nie porażają ilością detali. Zaimplementowany widok z wnętrza samochodu pokpiono dokumentnie, serwując rozmazaną breję której w żaden sposób nie sposób nazwać teksturą. No chyba że cofniemy się do lat 90-tych ubiegłego wieku. Na rozdzielczość i brak anty aliasingu nie będę narzekać, bo znam możliwości swojej konsoli, a w wersji PC niedogodności te można łatwo zniwelować. Dodam tylko, że ze Steama można pobrać łatkę podmieniającą większość tekstur w grze. Spodobać powinno się również schludnie zaprojektowane i przejrzyste menu, dające bezproblemowy dostęp do sporej zawartości GRID Autosport. Szkoda, że wzorem bliźniaczej serii F1, twórcy odpuścili temat zmiennych warunków atmosferycznych.
Warstwa dźwiękowa została w pełni zlokalizowana. Zarówno głosy spikerów zagrzewających publiczność do dopingu, jak i inżynierów, którzy na bieżąco informują nas o sytuacji na torze i stanie technicznym samochodu.
CZWARTY NA MECIE
Na obecną chwilę GRID Autosport stanowi atrakcyjną przekąskę przed trzydaniowym, zapowiedzianym na jesień bieżącego roku posiłkiem. Project C.A.R.S., Forza Horizon 2 i DriveClub z pewnością będą zbyt ciężkim rywalem dla produkcji Codemasters, jednak na obecną chwilę rynek należy do GRID Autosport. Produkcji solidnej, wcale nie takiej brzydkiej i zapewniającej wiele godzin rozrywki na wysokim poziomie. Teraz przyszedł czas, by deweloper wziął się za barki z konsolami obecnej generacji i pokazał, że w dalszym ciągu potrafi robić dobre wyścigi. W to nigdy nie wątpiłem.