GRID 2 zebrał wiele pozytywnych recenzji i cieszył się wśród graczy sporą popularnością. Nie dziwi więc, że pod koniec czerwca na półki sklepowe trafi kolejna część tej znanej serii zręcznościowych ścigałek. Ja miałem już okazję spędzić z nowym GRIDem trochę czasu i przekonać się, czy będzie to udany powrót.
Po uruchomieniu gry wita nas bardzo ładne menu, w którym do wyboru mamy karierę, wyścig sieciowy, szybki puchar oraz wyścig na podzielonym ekranie. Niestety, ze względu na brak innych, chętnych graczy, nie udało mi się pościgać po sieci. Również opcja podzielonego ekranu była zablokowana, ale dobrze wiedzieć, że w pełnej wersji gracze pecetowi dostaną taką możliwość. Przejdźmy jednak do dania głównego, którym jest Kariera. Tak samo jak w poprzedniej części, wcielamy się tutaj w młodego kierowcę, który musi przejść drogę od zera do legendy motosportu. W tym celu startujemy w jednej z pięciu dyscyplin: Touring, Endurance, Open Wheel, Tuner oraz Street. Touring to nowość w serii. Są to emocjonujące wyścigi, w trakcie których nieustannie czujemy na tylnym zderzaku oddech przeciwnika, a nawet najmniejsze błędy mogą zadecydować o wygranej lub porażce. Startują w nich samochody turystyczne o podobnych osiągach. W ogrywanej przeze mnie wersji były to Honda Civic czy Chevrolet Cruze. Endurance to zdecydowanie najtrudniejsza dyscyplina dostępna w grze. Długodystansowe wyścigi rozgrywają się tutaj w nocy, a kierowcy muszą zwracać uwagę na zużycie opon. Wprowadza to do jazdy elementy taktyki. Gracz musi sam zadecydować, czy lepiej oszczędzać się na początku, utrzymując się w środku stawki, czy pojechać agresywnie i wyrobić sobie przewagę już na starcie. Muszę powiedzieć, że nawet na średnim poziomie trudności miałem problemy z zajęciem pierwszego miejsca. Na nocnych torach śmigamy mocnymi samochodami wyścigowymi takimi jak: Audi R8 LMS Ultra czy McLaren 12C GT3. Trzeci dostępny rodzaj wyścigów to Open Wheel – wyścigi szybkich i lekkich bolidów, w których teoretycznie musimy pamiętać o przyczepności oraz korzystaniu z tuneli aerodynamicznych rywali. W praktyce są to jednak najłatwiejsze wyścigi w grze i nawet startując z ostatniej pozycji zajmowałem pierwsze miejsce bez większych trudności. Tutaj dostępny jest tylko jednej bolid, a mianowicie Dallara F312. Zawody Tuner to wyścigi mocno zmodyfikowanych aut, dostosowanych do określonego stylu jazdy. Należą do nich między innymi Ford Mustang Boss 302 lub Mazda RX-7. Bierzemy tutaj udział w przejazdach na czas oraz zawodach drifterskich. Przeplatają się one ze sobą podczas trwania sezonu. To w tym trybie spędziłem najwięcej czasu. Ostatnią dostępną dyscypliną jest Street. Jak sama nazwa wskazuje, są to wyścigi rozgrywające się na terenie miast. Wyzwanie stanowią tam wąskie uliczki i ostre zakręty, na których czasami nie da się uniknąć porządnego obicia karoserii. Ścigamy się tutaj Hot Hatchami oraz Coupe takimi jak Mini Cooper czy Subaru BRZ. Mam mieszane uczucia w związku z tym trybem rozgrywki. Z jednej strony mamy do wyboru wiele pojazdów, z drugiej jednak różnorodność konkurencji nie powala. W ogrywanej przeze mnie wersji gry są to: wyścig, zawody wytrzymałościowe, jazda na czas oraz drift. GIRD 2 wypada pod tym względem znacznie lepiej. W nowej grze mają pojawić się 22 trasy. Część z nich znana jest już z poprzedniej części, więc jeśli developer nie doda nowych trybów rozgrywki, gra może znudzić się bardzo szybko.
Po wybraniu dyscypliny i mistrzostw przychodzi czas na podpisanie umowy ze sponsorem. Każdy z nich oferuje inny samochód oraz stawia przed nami określone zadania, które trzeba zrealizować podczas całego sezonu. Może to być osiągniecie najwyższej prędkości czy zajęcie określonego miejsca w ogólnej kwalifikacji kierowców. Za ich wykonanie otrzymujemy dodatkowe punkty doświadczenia, które przyznawane są osobno w każdej dyscyplinie. Po znalezieniu sponsora przechodzimy do menu wyścigu. Znajdziemy w nim takie opcje, jak trening, kwalifikacje oraz właściwy wyścig. Trening to tryb, w którym dostajemy 10 minut na zapoznanie się z trasą. Kwalifikacje polegają na przejechaniu okrążenia jak najszybciej – im krótszy czas, tym wyższa pozycja startowa. Nie są one obowiązkowe, jednak rezygnacja z nich oznacza konieczność rozpoczynania wyścigu z ostatniej pozycji. Możemy również pogrzebać w ustawieniach naszego auta, zmieniając na przykład prześwit czy rozłożenie siły hamulców miedzy przodem i tyłem. Warto zaznaczyć, że w niektórych dyscyplinach musimy startować „czystymi” autami, bez ulepszeń czy zmieniania jakichkolwiek ustawień.
W GRID: Autosport jeździmy i wygrywamy jako dwuosobowy zespół, więc ważne jest również, jaką pozycję zajmie drugi kierowca. Jego punkty liczone są bowiem w kwalifikacji zespołów. Podczas wyścigów możemy wydawać mu proste polecenia, które mają zmieniać jego zachowanie – od zachowawczej jazdy i utrzymywania pozycji do ostrej jazdy i przepychaniu się na przód. W wyścigach, w których brałem udział jego AI nie działało jednak zbyt dobrze i niezależnie od wydawanych przeze mnie komend jego styl jazdy nie zmieniał się, czytaj: zawsze wlókł się na końcu stawki. W ostatecznym rozrachunku powodowało to stratę punktów i spadek na niższe pozycje w klasyfikacji drużyn. Również AI przeciwników jest słabo zbalansowane – na średnim poziomie trudności nie miałem żadnych problemów z pozostawieniem wszystkich daleko w tyle, za to na trudnym zajęcie miejsca w pierwszej dziesiątce stanowiło duże wyzwanie. Jedynym wyjątkiem są tutaj wyścigi Endurance, gdzie sztuczna inteligencja czasem potrafiła mnie pozytywnie zaskoczyć. Twórcy obiecują jednak poprawę tego elementu i w dniu premiery powinno wyglądać to znacznie lepiej.
Model zniszczeń nie zmienił się znacznie w stosunku do poprzedniej odsłony. Części karoserii lubią odpadać, a mocniejszy dzwon może skończyć się utratą drzwi czy maski. Może się również zdarzyć, że wykrzywienie spowoduje znoszenie samochodu z toru. Standard. Jeśli jednak jakieś uderzenie okaże się zbyt silne, przez co samochód wypadnie z zakrętu i zacznie dachować, możemy cofnąć czas. System działa podobnie, jak ten w Forza Motorsport. Po wciśnięciu odpowiedniego przycisku gra zatrzymuje się i wyścig przewija się wstecz aż do momentu, w którym sytuację da się uratować.
A jak się tutaj jeździ? Bardzo dobrze. Jak wspomniałem we wstępie, jest to zręcznościowa ścigałka, więc osoby liczące na symulator jazdy pomyliły adres. Próżno zatem szukać zaawansowanej fizyki opon (wyjątkiem są wyścigi Endurance) czy dopracowanych detali. Tutaj chodzi raczej o przyjemność płynącą z sunięcia 200 km/h ulicami Dubaju w Subaru BRZ. Nie znaczy to jednak, że rozgrywka wygląda jak w Burnout Paradise czy Outrun. Kilka razy po zbyt szybkim wyjechaniu z zakrętu zdarzyło mi się dachować, a nadmierna ilość gazu podczas driftowania potrafiła obrócić auto. Również różnice między samochodami są tutaj mocno wyczuwalne – inaczej prowadzi się Chevroleta Camaro, a inaczej Nissana Silvia. Skoro już przy samochodach jesteśmy, podczas jazdy jest na czym zawiesić oko. Jednak gdy zwrócimy uwagę na detale (takie jak wygląd silnika) od razu widać, że graficznie gra wciąż siedzi w poprzedniej generacji.
Nie oznacza to jednak, że jest brzydko. Tory, z trasą w Dubaju na czele, prezentują się naprawdę ładnie. Publiczność jest czymś więcej niż statycznymi sprite’ami i reaguje na nasze uderzenia w bandę, natomiast w nocy z trybun oślepiają nas flesze. Efekty świetlne i refleksy również robią niezłe wrażenie. Jazda z kamerą znad maski, w której odbija się zachodzące słońce, potrafi cieszyć oko. Byłby bardzo dobrze, gdyby nie jeden szczegół – widok z kokpitu. Jest to najsłabiej wykonany element gry. Kiedy przełączymy się na kamerę z wnętrza, naszym oczom ukazuje się szyba, zza której widzimy trasę i… niewiele więcej. Kierownica i deska rozdzielcza są nieostre, a wnętrza tak ciemne, że równie dobrze mogłoby ich nie być. Przywodzi to na myśl kokpity z Gran Turismo w wersji na PSP. W dodatku kamera zza kierownicy jest statyczna, więc nie ma mowy o rozglądaniu się po samochodzie. Najbardziej przeszkadzało mi to w sytuacji, kiedy zbliżając się do zakrętu nie mogłem się na niego spojrzeć – tak jak to ma miejsce chociażby w NFS: Shift 2. Koniec końców z tego trybu kamery korzystałem najmniej i stawiałem na ciągłe oglądanie „tyłka” samochodu. A szkoda, bo w kabinie gra brzmi naprawdę nieźle – jadąc po kostce czujemy wręcz, jak auto się trzęsie, a sunąc po płaskim torze możemy rozkoszować się dźwiękiem silnika. Muzyka przygrywająca w menusach jest przyjemna i przywodzi na myśl tę z Gran Turismo 5. Na uwagę zasługuje również fakt, że gra posiada polski dubbing. Po wciśnięciu odpowiedniego przycisku w trakcie jazdy, mechanik dostarczy informacji o stanie pojazdu czy poinformuje gracza o pozycji bezpośredniego rywala lub sytuacji partnera. Miło, że wydawca pokusił się o pełne spolszczenie tych komunikatów.
GRID: Autosport ma jeszcze jedną wielką zaletę. Wychodzi na konsole siódmej generacji, gdzie aktualnie panuje pustka w kwestii dobrych wyścigów. Wszystkie nadchodzące produkcje takie jak DriveClub, Projcet CARS i The Crew ominą Xboxa 360 i PlayStation 3, a produkcja Codemasters idealnie tę pustkę wypełni.