Seria Gramy Bez Monitora prezentuje kolejną wideorecenzję. Tym razem będzie to coś potwornego. Tak jakby.
Tokio, to miasto, które ma wyjątkowego pecha. Działa jak wielki magnes, na jeszcze większe potwory. W dzisiejszej wideorecenzji sprawdzam polską wersję hitu King of Tokyo, którą Egmont wydał jako Potwory w Tokio.
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie.
Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).
Serwis używa cookies. Odwiedzając portal GGK, wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Jeżeli nie zgadzasz się z polityką portalu, prosimy o opuszczenie strony