Płyta główna: Asus Rampage V Extreme
Procesor: intel i7 5820K @ 4.2GHz
Pamięć: Corsair Dominator Platinum 4x4GB @ 2666MHz
Karta graficzna: Asus Strix GTX1080 OC Edition 8GB GDDR5X
Słuchawki: SteelSeries Syberia v3 Prism
Klawiatura: Logitech G910 Orion Spark
Mysz: SteelSeries Rival 700
System: Win10 x64
Tryby wojny kręcą się rewelacyjnie! Przy rozdzielczości 1440p i wszystkich ustawieniach na maksimum uzyskujemy około 88-120 klatek. Sprawdziłem nawet dla 5K (5120×2880) ze skalowaniem w dół 50% i tutaj wyniki wahają się między 28-32 fps. Komfortowo można pograć nawet na 4K, gdzie spokojnie uzyskiwałem 60-70 klatek.
Gears of War to jeden z tak zwanych system sellerów. Cała saga niewątpliwie przyniosła bardzo dużo Microsoftowi i graczom, którzy mieli okazję przenieść na planetę Sera. Nie tak dawno do systemu Play Everywhere trafił Gears of War Definitive Edition i było to jedynie zwiastun prawdziwej burzy: oto bowiem Gears of War 4 dla PC od The Coalition.
Tryby Wojny są z nami od dawien dawna. Przepakowane testosteronem, dynamiczną akcją, filmową fabułą, były pewnego rodzaju kopnięciem i jedną z lepiej ocenianych gier 18+. Trylogia doczekała się drobnego zwieńczenia, a teraz, za sprawą czwartej części, otwarcia całkowicie nowego rozdziału, historii i sagi. Akcja GoW4 przenosi nas w czasie o 25 lat do przodu w stosunku do zakończenia fabuły z poprzedniej trylogii: wojna z Locust (lub też Szarańczą, jak ktoś preferuje) zakończyła się zwycięstwem, wszyscy żyją we względnym stanie pokoju i rozprężenia. Prolog historii to świetnie zrealizowany film wprowadzający do wydarzeń, gdzie przejmiemy kontrolę nad poczynaniami postaci, aby odegrać znaczące wydarzenia. Dzięki temu mamy sprawne przypomnienie „co, gdzie, jak”, a jednocześnie nie nudzimy się oglądając zbyt długi przerywnik filmowy. Jest to nie tylko jeden z lepiej zrealizowanych, ale również ciekawszych prologów i odświeżeń wydarzeń. Porównajmy go chociażby z około nowym Deus Ex, gdzie film przypominający Human Revolution jest zwyczajnie nudny i za długi, przez co potrafi znudzić. Nuda w Gearsach? Zapomnijcie!
Po wstępie przechodzimy do właściwej części gry i poznajemy nowych protagonistów – w końcu 25 lat to nie w kij dmuchał i wiadomo, że Marcus oraz ekipa się postarzali. Nikt nie jest przecież wiecznym Rambo. Nową ekipę poznajemy podczas szybkiej akcji dywersyjnej polegającej na kradzieży replikatora dla wioski. Już w pierwszych momentach gra dosłownie powala graficznie: ilość szczegółów, jakość detali, poziom wykonania. Akcja dzieje się w dopiero co powstającej osadzie, więc jest co podziwiać. Od uwijających się robotów, poprzez wnętrza budynków wykonane z nie lada pietyzmem, a skończywszy nawet na samych przeciwnikach. Początkowo są to jedynie roboty, co trochę rozczarowuje, jednak sama akcja i fabuła zawiązuje się dość szybko i nagle pojawia się większe zło niż korporacje. W ten sposób uzyskujemy w zasadzie trzy walczące ze sobą frakcje: gracza lub graczy, Cog oraz Swarm. Dzięki temu nie można narzekać na monotonność, szczególnie, że sama historia spokojnie wystarczy na około 8-10 godzin przygód w wirtualnym świecie. Gdy do tego doliczymy również możliwość zagrania w trybie kooperacji i to nie tylko przez sieć, ale nawet na lokalnym podzielonym ekranie, uzyskujemy nie tylko spory potencjał ponownego przejścia, ale również pokaźne godziny rozgrywki.
Mechanicznie mamy do czynienia z tak zwanym „cover shooterem”, czyli chowamy się za przeszkodami, wychylamy, rozwalamy wszystko, co próbuje nas zabić, chowamy się, przeładowujemy i powtarzamy, okazjonalnie zmieniając osłonę. Niby brzmi banalnie, ale przeciwnicy są momentami dość wymagający, dzięki czemu satysfakcja i wyzwanie zawsze się znajdzie. Okazyjnie przyjdzie nam nawet pojeździć pojazdami. Jednak tutaj pojawia się łyżka dziegciu. Gears of War 4 ciężko dobrze ograć z wykorzystaniem klawiatury. Myszka do strzelania jest rewelacyjna, natomiast samo poruszanie się oraz keybinding woła po prostu o pomstę do nieba. Gearsy zdecydowanie lepiej odbiera się grając na padzie, chociaż nikt nie zabrania korzystać z typowo PC-towego sprzętu. Szczególnie w trybie wieloosobowym poczujemy różnicę, ale z drugiej strony praktyka czyni mistrza, więc po tych -nastu czy nawet -dziesięciu godzinach powinno być lepiej.
W końcu czym byłaby taka gra bez dynamicznego systemu wieloosobowego? W Gears of War 4 otrzymaliśmy, poza wspomnianą kooperacją w kampanii, między innymi tryb Hordy. Innymi słowy gracze walczą przeciwko falom sztucznej inteligencji szturmującej umocnione pozycji. Tutaj pojawia się jednak pewnego rodzaju ciekawostka: otóż replikator, który stanowi główny punkt Hordy możemy dowolnie przenosić. Dzięki temu nawet skromna liczba map pozwala na wielokrotnie dłuższą zabawę i szukanie optymalnych rozwiązań. Prócz tego znajdziemy również bardziej nastawiony na współzawodnictwo Versus (Kontra w polskiej wersji językowej). Niby skromnie, ale… Gears of War 4 obsługuje cross-play! Macie znajomego, który posiada wersję na XBox? Żaden problem! Za wyjątkiem trybu Versus z żywymi przeciwnikami, we wszystkie z wymienionych opcji możecie zagrać razem z nim. W przypadku Kontry pozostaje jedynie wersja przeciwko kontrolowanym przez komputer przeciwnikom, co jest w miarę sensowne i zachowujące balans. Awanse w trybie wieloosobowym pozwolą na kosmetyczne zmiany oraz odblokują dodatkowe zdolności żołnierzy, więc znajdzie się tutaj coś dla kolekcjonerów.
Gears of War 4 to przede wszystkim pokaz możliwości studia The Coalition. Nie tylko tych pisarskich i designerskich, bo tutaj udowodnili swój potencjał. Nie ukrywajmy, że porty gier z konsoli na PC zawsze kulały. Jednak Gearsy przeczą temu trendowi w zadziwiający sposób! Przede wszystkim ilość opcji i możliwości konfiguracji samych ustawień graficznych jest większa niż w niektórych grach dedykowanych na PC. Połączenie tego ze znakomitym systemem benchmarkowym, który pozwala szybko i bardzo dokładnie sprawdzić wydajność w akcji, sprawia, żemożemy śmiało eksperymentować. Gears of War 4 miałem okazję przetestować bardzo dokładnie pod względem optymalizacji i porównać działanie na kilku maszynach. Przede wszystkim: silnikowi i grze nie są straszne rozdzielczości 4K i 5K! Na stacjonarnej maszynie testowej przy wszystkich ustawieniach podkręconych na maksimum na karcie NVIDIA GTX 1080 nie miałem najmniejszych problemów, żeby w 1400p osiągnąć stabilne 88-90 klatek, a w niektórych obszarach nawet do 120. Przy 4K wynik oscylował w granicach 70 klatek, ale nigdy nie spadł poniżej 60. Przy 5K, czyli 5120×2880 pikseli, postanowiłem wykorzystać skalowanie rozdzielczości i generowany obraz dostosować do monitora 1440p – benchmark wbudowany w produkcję pokazywał wtedy około 28-32 klatek. Nie było to już komfortowe, ale również dało się grać. Miałem również okazję sprawdzić Gears of War 4 na laptopie. Dzięki uprzejmości firmy Asus mogłem wykonać testy na Republic of Gamers G752VS wyposażonym w kartę NVIDIA GTX 1070. Tutaj wyniki były troszkę gorsze, ale czy można nazwać stabilne 55 klatek w 1440p na ustawieniach Ultra kiepskim osiągiem? To tylko pokazuje, że The Coalition naprawdę przyłożyło się do wersji PC i współpracy z NVIDIĄ. Gears of War 4 można śmiało traktować jako benchmark, szczególnie z nowymi efektami graficznymi, jak Windflares, czyli pięknymi burzami, które faktycznie mają wpływ na rozgrywkę. Również starsze karty nie powinny mieć problemów, a jedynym mankamentem może okazać się problem z teksturami w wysokiej jakości i ich dogrywaniem, jeśli macie mniej niż 2 GB VRAM.
Również od strony oprawy audio nie można nowym Gearsom nic zarzucić. Aktorzy dobrani do ról nowych protagonistów sprawdzają się bardzo dobrze. Czuć również pewną zmianę klimatu, trochę rozprężenie po dotychczasowych wojnach – wszyscy mają poczucie humoru i tylko od czasu do czasu zdarzy się ponurak z poprzednich Gears of War, który cedzi słowa przez zaciśnięte zęby. Muzyka może nie porywa, ale stanowi znakomite tło dla wydarzeń i dialogów – ot, gdzieś tam cały czas towarzyszy nam w tle. Co innego dźwięki broni czy przeciwników – tutaj można się postarać o identyfikację wszystkich tylko ze słuchu. Solidnie wykonana robota. Samych broni trochę przybyło, ale nie mogło oczywiście zabraknąć legendarnego i kultowego Lancera z jego dźwiękami i animacjami.
Gears of War 4 bardzo przyjemnie rozczarowuje i zaskakuje! Nie jest to typowe odcinanie kuponów, co zdarza się przy dużych seriach. Zamiast tego dostajemy pełnokrwistą produkcję, która jest do tego świetnie przygotowana pod komputery z Windows 10. Wreszcie gracze PC mogą zakosztować wojennej zawieruchy na Sera bez kompleksów. Nowe Gearsy nie tylko gwarantują długą i dobrą kampanię, ale nawet tryb kooperacji czy cross-play, co jest rzadkością. Pozostaje mi tylko polecić wycieczkę na pokoleniową zmianę warty i trzymać kciuki, żeby reszta nowej trylogii była przynajmniej tak dobra jak ta pierwsza część.