Procesor: AMD Phenom II X4 955 3,2 GHz
RAM: 5GB
GPU: AMD Radeon HD 6850 X2 1GB
OS: Windows 7 x64
Monitor: HP 2509m
Gra działała szybko i płynnie. Byłem w stanie udźwignąć kilka sporych lig z dużą bazą danych.
Siadając do nowej odsłony Football Managera zastanawiałem się jak to będzie w tym roku. Dla mnie ta gra była w zasadzie kompletna. Grywam w managery piłkarskie od połowy lat 90 zeszłego wieku i to co dostarczyło w zeszłym roku Sports Interactive, było w zasadzie idealne. Nie bardzo widziałem możliwości ulepszeń. Jak więc to wyszło?
Od razu odpowiem, że wyszło dziwnie. Mam wrażenie, że Sports Interactive wpadło w pułapkę, a Football Manager zaczyna zachowywać się jak Jormungandr.
Pułapką jest fakt, że SI stworzyło grę, której nie da się co roku ulepszać w znaczący sposób. Znaczący, czyli taki, który usprawiedliwiałby nową część serii, a nie jakiś większy content patch. Aby dobić do takiej liczby zmian w grze, która pozwala na wydanie nowej części, SI musi bawić się rzeczami, których zmieniać nie powinna, albo które są moim zdaniem mało dla gry istotne.
Sam Football Manager z kolei w takim stanie, w jakim się znajduje przypomina właśnie mitycznego węża Jormungandra. Zaczynał jako niewielki i suchy Championship Manager w roku 1992, stworzony przez dwóch braci w domu. Teraz stał się wielką grą, która rozrosła się tak bardzo, że zmiany i ulepszenia powodują iż zaczyna pożerać własny ogon.
Ale przyjrzyjmy się, co poszło dobrze, a co poszło nie bardzo w tegorocznej odsłonie.
Pierwsza zmiana jaka rzuca się w oczy, to zmiana moim zdaniem na minus. Jeśli przez kilka lat gra, która jest dość skomplikowanym systemem menusów i zakładek, przyzwyczaja nas do pewnego układu graficznego, to jego nagła zmiana jest dość dziwnym pomysłem. Z niewiadomych przyczyn SI porzuciło górne menu, do którego przyzwyczajaliśmy się od 2011 roku i wróciło do bocznej belki, która ostatni raz gościła na naszych ekranach w roku 2010. Niby da się to ogarnąć, jednak po pierwsze nie widzę powodu, dla którego ktoś każe mi się uczyć nowego UI, a po drugie ten nowy wygląd jest mało wygodny i mało intuicyjny. To właśnie jedna z tych zmian, gdzie SI bierze się za rzeczy, których dotykać nie powinno.
Ktoś postanowił też wysadzić w powietrze ekran zarządzania taktyką. W zasadzie nie wiem, co można powiedzieć o straszliwych rzeczach jakie mu uczyniono. Powinna powstać jakaś Błękitna Linia dla gier komputerowych, którym twórcy robią takie rzeczy. Kiedyś był to w zasadzie główny ekran, na którym wybierałem skład swojej drużyny. Teraz jest to ekran, którego używam z wielkim bólem i krwawiącymi oczami. Zero sensu, zero intuicyjności, niemal zero użyteczności.
Niestety jest jedna rzecz, która twórcom gry wyszła w trakcie zabaw nad nowym interfejsem, dzięki czemu mogą się jako tako bronić, że nie ma samych minusów, ale także jakieś plusy. Takim plusem jest ekran raportu scoutów. W ogóle wygląda na to, że scouci zostali w tej odsłonie potraktowani poważniej, niż w poprzednich. Nie są już teraz szybką maszynką do generowania danych o piłkarzach. Teraz to ludzie, którzy potrzebują czasu na wydanie opinii o obserwowanym zawodniku. Do tego czasem nie będą w stanie dokładnie określić poziomu jakiejś statystyki zawodnika i podadzą go jako przedział. Czasem szerszy, czasem węższy. Dzięki temu gracz czuje większy powiew realizmu.
Grzebano również przy silniku meczowym Nie tylko jego wyglądzie (o czym za moment), ale również jego działaniu. Tu wyszło pół na pół. Z jednej strony wygląda na to, że mamy do czynienia z jednym z lepszych silników meczowych w serii. Z drugiej, okazuje się, że dośrodkowania stały się najskuteczniejszą metodą na zdobywanie bramek. Zarówno dla naszej drużyny, ale i przeciwników. Liczba perfekcyjnych wrzutek ze skrzydła, które trafiały na głowy napastników z chirurgiczną wręcz precyzją jest bardzo duża. Dla bocznych obrońców takie zagrania są niczym Kryptonit dla Supermana.
Poprawiono też oczywiście wygląd meczu zarówno w 3D jak i 2D. Osobiście nadal nie wiem po co rozwija się ten widok 3D. Będę chciał ślicznie wyglądającego meczu z piękną animacją, to zagram w coś z serii FIFA, albo PES. Po co sesje motion capture do managera? To chyba jeden z tych elementów, który miał zapełnić listę zmian.
Elementem, który jest zupełnie nowy, jest większa personalizacja naszego wirtualnego managera. Nasze alter ego dostało w tym roku sporo cech, które możemy na początku określić specjalnymi suwakami, a w trakcie gry rozwijać je. Można mieć wysokie zdolności pracy z młodzieżą, albo umiejętności z zakresu szkoleń taktycznych. Można też dobrze motywować, czy wiedzieć jak kierować zespołem. Część to działka praktyczna, część to działka bardziej psychiczna. W zasadzie nie zauważyłem, żeby jakoś specjalnie zmieniało to rozgrywkę, choć nie starałem się stworzyć takiego managera, który mógłby objąć jednocześnie posadę jednego z trenerów. Ale chyba da się to zrobić.
Miłośnicy wszelakich rozmów w trakcie gry mogą poczuć się mile połechtani. Media potrafią teraz zaatakować nie tylko na konferencji przedmeczowej, czy pomeczowej, ale także w tunelu. Wydaje mi się również, że wpływ naszych odpowiedzi na nastawienie zawodników, mediów, kibiców, czy innych trenerów jest teraz większy niż w poprzednich odsłonach. Jeśli chcecie być dyplomatami, będziecie musieli nieco bardziej uważać.
Pojawiła się też opcja motywowania zawodników z linii bocznej. Nie chodzi tu o wydawanie poleceń taktycznych, a o wyrażanie swojej dezaprobaty, albo zadowolenia z ich postawy. Takie ustawianie do pionu na szybko. Przyznam, że całkiem to miłe, bo w poprzednich odsłonach wiele razy miałem ochotę powiedzieć coś moim zawodnikom nie czekając do przerwy. Dodatkowo, mamy dzięki temu kolejny powód do tego, aby nie podkręcać za bardzo upływu czasu w trakcie meczu.
Jak można podsumować nową odsłonę Football Managera? Dość prosto. To co dostaliśmy, to znowu stara gra z dość dużym content patchem. Gdyby wywalić wszystkie te bzdurne zmiany i zostawić tylko to co jest dobre, raczej nie usprawiedliwiałoby to zupełnie nowej gry. Oczywiście można mówić, że zmiana silnika meczowego, to tak jak zmiana całej gry. Ale dla mnie jak na razie to ciągle kupowanie tego samego.
Z drugiej jednak strony, Football Manager to gra, którą bez gadania jestem gotów kupić co roku. Kupiłbym ją nawet, jeśli jedyną zmianą byłyby zaktualizowane składy. Bo uwielbiam tę serię. Bo jest to gra idealna. Oczywiście nie jest to tytuł dla wszystkich. Bo gra w Football Managera przypomina grę w Excel, tylko z ładniejszymi tabelkami. To trzeba kochać. Zastanawia mnie tylko jedno. Skoro ustawiłem sobie płeć „mężczyzna”, to czemu gra momentami zwraca się do mnie jak do kobiety?
Jeśli więc go kochacie jak ja od długiego czasu, to FM 2015 na pewno zagości na Waszych dyskach. Jeśli go nie znosicie, to nie ma tu nic takiego, co przekonałoby Was aby dać mu szansę. A jeśli go jeszcze nie znacie, to zawsze możecie go poznać, dzięki wersji demo, którą można pobrać na Steamie.