feat - folklore rec_1

Folklore – recenzja gry

Ocena: 8,5

Plusy:
+ uzupełniająca się fabuła
+ baśniowy klimat
+ rozwiązanie walki z Folkami
+ dwie postacie
+ dodatki do pobrania

Minusy:
- każą płacić za dodatki
- różnice między rozgrywką obu postaci mogłyby być większe


Faerie, miłe leśne duszki. Takie je znamy z bajek opowiadanych przez Babcie i Mamy. Tyle tylko, że naprawdę Faerie nie są aż tak miłe. Często są to złośliwe duchy leśne, które nie zawahają się kogoś skrzywdzić. Dodatkowo, ich powiązania ze światem zmarłych, dodają im mroku. Taki właśnie z jednej strony kolorowy, a drugiej brutalny świat, przedstawia nam gra Folklore.

Folklore to opowieść o dwóch światach. Tym rzeczywistym, oraz o Netherworld, czyli Świecie Zmarłych. Historia jaka opowiada nam ten tytuł rozgrywa się w tych dwóch miejscach. To jednak nie jest jedyny przejaw „dualizmu” w tej grze. Liczba 2 odnosi się również do bohaterów Folklore. Wcielamy się w niej w Ellen, dziewczynę, którą do wioski Doolin sprowadził list od matki. Matki, z którą Ellen straciła kontakt dobre 17 lat wcześniej. Druga postać to Keats. Jest on redaktorem pisma okultystycznego. Do wioski ściąga go telefon przerażonej kobiety, która błaga o pomoc. Oboje trafiają w tym samym momencie na klif, gdzie siedzi kobieta. Ellen myśli, że to jej matka, Keats, że jest to kobieta, która do niego dzwoniła. Niestety nie dane jest im się tego dowiedzieć, gdyż kobieta spada z klifu. Gra zaczyna się tak, jak kazał Hitchcock. Najpierw trzęsienie ziemi, a potem stopniowo zwiększa się napięcie.

W czasie gry przyjdzie nam rozwiązać wiele zagadek. Zagadek, które wyglądają na całkiem szalone, ale taki jest właśnie świat Zmarłych i Faerie. Odpowiedzi na wszelkie pytania, szukać będziemy w świecie rzeczywistym i Netherworld’zie. Rzeczywisty świat, to wioska Doolin. W niej spotkamy mieszkańców, którzy dostarczą nam wskazówek, odpowiedzi, zadań, a czasem większej ilości pytań. Lwia część gry toczy się jednak w Netherworld. Bo to właśnie duchy zmarłych wiedzą najwięcej i pozwolą nam odkryć prawdę.

Co ciekawe, Folklore możemy grać spokojnie dwa razy. Raz przechodząc grę jako Ellen, drugi raz jako Keats. I choć będziemy przemierzać dokładnie te same obszary i walczyć z podobnymi wrogami, to opowieść nie będzie identyczna. Ona splata się i uzupełnia. To właśnie dlatego, po każdym rozegranym rozdziale gracz ma możliwość zmiany postaci. I właśnie taki tryb rozgrywki polecam. Każdy rozdział przejść najpierw jedną postacią – polecam zacząć od Ellen – a potem drugą, czyli w tym wypadku Keatsem. I nie obruszajcie się, że przecież gracie dokładnie to samo. Takie przechodzenie gry, przypomina trochę oglądanie drugi raz niezwykle zaskakującego i intrygującego filmu. Coś w stylu powtórnego obejrzenia Memento, czy Identity. Kiedy znamy już fabułę i zakończenie, zaczynamy za drugim razem wyłapywać pewne niuanse, które wcześniej były niewidoczne. Całość historii się po prostu uzupełnia.

Jednak Folklore to nie tylko rozmowy. Netherworld to niebezpieczne miejsce. Mieszkańcy tego świata nie mają zamiaru przepuszczać żywych. Trzeba wywalczyć sobie drogę. Co ciekawe nie walczy się mieczem, ani Bronia palną, a przy pomocy wchłoniętych pokonanych wcześniej duchów. Każdy Folk, jakiego spotkamy ma swoją esencję zwaną ID. W trakcie walki możemy doprowadzić do stanu, gdzie ID „wyskoczy” z duszka i szybkim ruchem pada, można będzie je wchłonąć. Wchłonięte ID powiększają nasz arsenał. Co znamienne, na swojej drodze spotkamy dziesiątki istot, a jednocześnie możemy wykorzystywać tylko cztery. Dodatkowo wiele z istot jest wrażliwa tylko na ataki konkretnych Faerie. To zmusza gracza do częstych zmian używanego arsenału i nie pozwala wkraść się monotonii do walk. Nie znajdziemy tu jednego mega-faerie, którym rozwalimy wszystko inne w pył.

Słów kilka jeszcze o taktyce. Oprócz „zwykłych” duszków, spotkamy też oczywiście stwory silniejsze i bossów, przy których odpowiednia taktyka jest nieodzowna. Jak poznać tę taktykę? W prosty, a jednocześnie bardzo nietypowy sposób. Otóż podróżując po Netherworld, znajdziemy karty z Księgi Faerie. Na tych kartach, przedstawione są słabe strony duchów, które możemy spotkać. Jednak nie jest to przedstawienie opisowe. Wszystko jest pokazane obrazkami. Bardzo wymownymi, jednak często trzeba wykazać się pewną dozą wyobraźni, aby pojąć jakich duchów i w jakiej kolejności należy użyć, aby pokonać napotkaną paskudę. Jeśli dodam, że kartki księgi są dość sprytnie ukryte, powinniście dostać pełen obraz. Gra nie jest łatwa i wymaga sporej dozy myślenia, sprytu i również szczęścia.

Oprawa graficzna i dźwiękowa gry jest niesamowita. Widać, że nad oddaniem niesamowitego świata Faerie sporo się natrudzono. Jest on niesłychanie kolorowy i bajkowy, a jednocześnie czuć zeń nieokreśloną grozę. Również wioska Doolin jest niesamowita. Postacie, którymi kierujemy, a także te które spotkamy w trakcie wędrówki nie są płaskimi obiektami bez wyrazu. Mają swój charakter i to czuć.

Wrażenie niesamowitości potęgują przerywniki. Część jest standardowymi cutscenkami, jednak wykonanymi z dbałością o szczegóły. Część natomiast to stylizowane na trójwymiarowy komiks opowieści. Jednak obrazki te nie są całkowicie statyczne. Jest w nich pewna dynamika, która podkreśla odpowiednie miejsca, czy postacie. Kapitalna robota. Jedna ważna uwaga. Na standardowych telewizorach gra się bardzo ciężko. Nie chodzi tu o „ładność” grafiki, ale o napisy dialogowe. Strasznie słabo je widać. Wiem, bo w demo grałem na zwykłym odbiorniku. Na szczęście do czasu, gdy dostałem pełna wersję, zaopatrzyłem się w telewizor Full HD i mogę sycić swoje oczęta wynikiem pracy grafików.

No i dźwięk. Będąc w Netherworld czuć, że jest się w innym świecie. Świecie, który gdyby tylko chciał, byłby sielankowy, ale nie ma takiego zamiaru. Jedyny zarzut jaki mógłbym mieć, to fakt, że mnóstwo dialogów w trakcie gry jest bezgłośna. Gracz czyta tylko napisy. Dialogi mówione usłyszymy tylko w cutscenkach, a szkoda. Owe komiksowe wstawki, też można było udźwiękowić.

Folklore to wspaniała wyprawa do innego świata. Gra, która łączy w sobie elementy gry akcji, przygodówki, cRPG, baśni i horroru. Ostatnim tak pozytywnie wykręconym tytułem w jaki grałem, był American McGee’s Alice. Folklore staje z tamtą produkcją w jednym rzędzie. Co ciekawe, przejście gry nie oznacza końca zabawy. Na sieci, a dokładniej w PS Store, znaleźć można dodatkowe „przygody” do gry. Wystarczy je kupić (a nie są drogie), ściągnąć i zainstalować, aby cieszyć się nowymi elementami w grze. To wróży temu tytułowi ciekawą przyszłość.

Polecam Folklore każdemu miłośnikowi tajemnic i gier, które obok pięknej grafiki starają się chwycić graczy za serce również fabułą i nietuzinkowymi rozwiązaniami.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze