No dobra. Nie do końca o wypatrywaniu pożaru. Ale przynajmniej tak to się zaczyna.
Bohaterem Firewatch jest niejaki Henry, który jest strażakiem. Ale nie takim, który czeka w jednostce i jeździ na wezwania. On siedzi w wieży gdzieś w lasach Wyoming i ma wypatrywać wszelkich znaków zagrożenia pożarowego. Jest to bardzo odpowiedzialna robota. Siedzi tam sam, a jego jedynym kontaktem ze światem jest krótkofalówka przez którą rozmawia ze swoją szefową.
Oczywiście, gdyby cała gra polegała na siedzeniu w wieży i patrzenia na horyzont, byłoby nudno. W pewnym momencie ma miejsce jakieś tajemnicze wydarzenie, przez które Henry opuszcza swoje stanowisko i rusza coraz głębiej w dzicz. W trakcie gry wszystkie decyzje jakie podejmie Henry wpłyną dość mocno na jego życie.
Za grę odpowiada studio Campo Santo. Premiera w przyszłym roku na PC, Mac.