Płyta główna: Asus Rampage V Extreme
Procesor: intel i7 6850k@ 4.4GHz
Pamięć: Corsair Dominator Platinum 8x8GB @ 2666MHz
Karta graficzna: Asus Strix GTX1080Ti OC Edition 11GB GDDR5X
Słuchawki: SteelSeries Arctis 7
Klawiatura: Logitech G910 Orion Spark
Mysz: SteelSeries Rival 700
SSD 1: Samsung 960 Pro 512 GB (NVMe)
SSD 2: Samsung 850 Pro 256 GB
HDD 1: Western Digital Black 1 TB
HDD 2: Western Digital Black 1 TB
HDD 3: Seagate Barracuda 2 TB
PSU: Corsair AX860i
System: Win10 x64
Ciężko o spadki klatek. Podczas rozgrywki podziwiamy przyspieszony świat FF8 w pseudo-60 klatkach.
Seria Final Fantasy miała swoje wzloty i upadki. Obecnie FF XIV pokazuje nową świeżość na rynku MMO, a FF XV skutecznie kontynuuje tradycję dla pojedynczego gracza. Jednak odwieczny spór rozgorzał na nowo…
Fani, szczególnie pamiętający dawne dzieje, zawsze byli podzieleni na dwa obozy: miłośników części siódmej oraz części ósmej. Każda frakcja mówiła o wyższości jednego tytułu nad drugim, ale z mijającymi latami ten spór był coraz cichszy. W końcu oba te Final Fantasy były niesamowite: wciągająca fabuła na długie godziny, interesujące i dobrze napisane postaci, mnóstwo możliwości budowy i rozwoju bohaterów. Squalla stawiało przecież na równi z Cloudem, jeśli chodzi o motywację i konstrukcję postaci.
SquareEnix postanowiło odświeżyć klasyki: Final Fantasy VII w postaci Remastered, a później (nadal czekamy!) w postaci Remake, natomiast Final Fantasy VIII jako Remastered. Traktowanie trochę nierówne, szczególnie po bliższym zapoznaniu się z wersją Remastered.
Fabuła Final Fantasy VIII toczy się wokół postaci Squalla Leonharta i wydarzeń politycznych zainspirowanych przez „wiedźmę”: Edeę. Wszystko to w świecie, gdzie mamy do czynienia z magią oraz technologią (między innymi słynne Gunblades), a nie zawsze frakcje okazują swoje prawdziwe intencje. Fabuła jest długa i na pełne odkrycie gry będziecie musieli przeznaczyć około 60-100 godzin, więc nie będziemy się zagłębiać w poszczególne spiski, knowania czy wydarzenia – FF VIII zawsze warto przejść dla fabuły i postaci, a to w wersji Remastered nie uległo żadnej zmianie. Nie zmieniło się również nic w kwestii walki czy dostępności postaci (nadal mamy ich 11 do uzupełnienia drużyny). Podobnie nic nie zmieniło się w kwestii walki: za dawnych czasów był to najbardziej kontrowersyjny element nowego Final Fantasy, ale teraz nikt (poza fanami) nie zauważy niczego niezwykłego. Tymczasem porzucenie Materii i MP na rzecz odświeżania zaklęć oraz Guardian Forces było co najmniej dziwne i sporo osób nie mogło się przekonać do tego rozwiązania.
Skoro nic się nie zmieniło, to skąd ten dopisek Remastered? Odświeżona została grafika. Niestety, wyszło to co najwyżej kiepsko. Modele postaci nie zostały nawet dotknięte, podwyższono za to rozdzielczości tekstur tła. To tylko uwypukliło kontrast i pokazało, że czas dla FFVIII nie był łaskawy… Gdy do tego dodamy kolejne kuriozum w postaci przyspieszenia gra, żeby mieć 60 klatek, to otrzymamy piękny przykład jak nie należy robić tego typu odświeżeń. Co gorsza: nie ruszono filmów, przez co ich rozdzielczość boli w oczy. Lekkiej poprawie uległa muzyka, chociaż to nadal stary, dobry Nobuo Uematsu. Innymi słowy: w kwestii oprawy muzycznej jest wspaniale!
Gra ma również trochę błędów i nie zawsze radzi sobie ze zrzucaniem na pasek – tutaj kilka razy po prostu podziękowała mi za współpracę. A to tylko jeden z przykładów, bo takie sterowanie też jest trochę uciążliwe, nie mówiąc o problemach z borderless window, ale ponownie wracamy do tematu grafiki i prawdopodobnie nie do końca dobrych decyzji związanych z adaptacją na nowe systemy.
Wszystko to razem wzięte sprawia, że dostajemy Final Fantasy VIII, ale w miejscami dość karykaturalnym wydaniu. Czy jest to lepsze niż ogranie oryginału? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, głównie za sprawą wiekowości oryginalnej produkcji. Z pewnością nowych graczy Remastered nie zachęci, natomiast osoby czujące nostalgię do serii poczują się jak w domu. Nawet przy dwukrotnie przyspieszonych animacjach.