FIFA 17 to kolejna odsłona piłkarskiej serii od Electronic Arts. Serii, która co roku obiecuje rewolucyjne zmiany, ale nie zawsze słowa dotrzymuje. Fani czasem są zawiedzeni, a czasem uradowani. Jak jest w tym roku? Spróbuję Wam odpowiedzieć na to pytanie.
Zacznę od rzeczy, która dla wielu mogła być szokiem, czyli nowego silnika gry. FIFA 17 jest napędzana silnikiem Frostbite, czyli tym samym, co Battlefield. Niezła rzecz, prawda? Oczywiście nie sprawia to, że przechodzimy w tryb FPP, ale i tak powoduje sporo ciekawych zmian. W końcu dość dobrze zaczęła działać fizyka i masa zawodników. Teraz w końcu widać, że jak ktoś jest duży, to będzie sobie bez problemu robił miejsce w polu karnym i nie tak łatwo będzie go przewrócić. Do tego Frostbite, to także lepsza oprawa graficzna, ale to raczej żadna niespodzianka.
Drugą sporą zmianą, która mnie osobiście bardzo ucieszyła, jest przemodelowanie stałych fragmentów gry. To znaczy ucieszyły mnie zmiany w rzutach wolnych i rzutach rożnych, a w karnych już trochę mniej.
W tych dwóch pierwszych mamy teraz możliwość dokładnego ustalenia, w które miejsce pola karnego chcemy posłać piłkę. Ot po prostu pojawia się nam celowniczek, który umieszczamy tam, gdzie ma polecieć piłka i kopiemy. Oczywiście nie ma aż tak łatwo. Celowniczek nie jest super dokładny i nie zostaje na stałe tam, gdzie chcemy go umieścić. Nadal potrzebujemy więc odpowiedniego wyczucia i refleksu, żeby rozegrać róg, czy wolny tak, jak chcemy. Jednak teraz jest to dla mnie nieco bardziej logiczne i bramki ze stałych fragmentów gry wydają mi się bardziej wymyślone przeze mnie, niż przez farta.
A co z karnymi? No tu troszkę chyba przekombinowano. Ostatnio, im dłużej trzymało się wychyloną gałkę kontrolera, tym bardziej strzał szedł w prawo, lub w lewo. Teraz „zajmuje się” tym siła wychylenia gałki, a nie czas. Wystarczy więc trochę za mocno machnąć analogiem, aby piłka powędrowała kilometr od słupka. Dodatkowo wysokość strzału jest dopasowana do jego siły. Trzeba zatem mocno się nakombinować i przyzwyczaić, żeby karne dobrze wychodziły.
Dostajemy też nowy tryb zabawy nazwany Droga do sławy. Jest to historia młodego piłkarza, Alexa Huntera, który wchodzi w świat Premier League. Sama rozgrywka w sumie nie różni się niczym od trybów kariery, jednak dołożono do niej historię. Nasz młodzieniec ma problemy rodzinne, kumple tylko go wykorzystują, jego idolem jest dziadek. Trochę taka łzawa opowieść, choć nie wiem, po co aż tak. Dialogi suche jak nieszczęście, niemal zawsze do wyboru trzy opcje dialogowe, do tego dokładnie opisane, żeby gracz wiedział co dokładnie się stanie po wybraniu danej opcji i jakie będą konsekwencje dla dalszej drogi Alexa. Pomysł może i ciekawy, ale wykonanie takie sobie.
Nowości trafiły też inne tryby. W Ultimate Team możemy w końcu pozbywać się niepotrzebnych piłkarzy (ależ to złowrogo zabrzmiało). Teraz zamiast składować zalegające karty, można je wykorzystać w specjalnych wyzwaniach związanych z ustalaniem składu. Dostajemy pewne warunki, które musimy spełnić. Jeśli uda się nam je wypełnić, dostajemy nagrodę, a karty, które wykorzystaliśmy do jego wykonania, znikają. Proste i przyjemne rozwiązanie.
Menadżerowie będą musieli teraz wziąć na swoje barki nowe obowiązki, takie jak dbanie o finanse drużyny. Do tego pojawiają się nowe cele długoterminowe stawiane przez zarząd, co jest bardzo sympatycznym rozwiązaniem.
Zmiana na gorsze trafiła niestety w polski komentarz. Jak bardzo lubię Dariusza Szpakowskiego, tak tej składanki z FIFA 17 słuchać nie mogę. Boleśnie jasne jest, które kwestie są nowe, a które z poprzednich odsłon. Zmiana rytmu wypowiedzi, tonu głosu, nawet głośności. Sklejane w trakcie meczu przez grę komentarze są tak nienaturalne, że aż zęby bolą. I te ciągłe kawałki, w których komentator ekscytuje się groźnym strzałem, kiedy ja przypadkiem nacisnąłem podanie i piłka powoli minęła linię końcową kilka metrów od bramki. Koszmar.
Ogólnie mogę stwierdzić, że FIFA 17, to bardzo dobra gra. EA poszło w dobrym kierunku i choć przy kilku zmianach nieco im się noga powinęła, to ogólny efekt jest więcej, niż satysfakcjonujący. Świetnie działa fizyka, inteligencja zawodników, kontrola piłki. Poprawiono grafikę i animacje. Zarówno te w trakcie samej gry, jak i cieszynki. Jest naprawdę dobrze i moim zdaniem fani serii powinni być w tym roku bardzo zadowoleni. Mam nadzieję, że kolejna odsłona nie schrzani tego, co teraz jest dobre, a do tego przynajmniej naprawi komentarz. Ale do tego czasu, można spokojnie grać w FIFĘ 17. Bo to naprawdę dobra gra.