Ocena: 8,0
Plusy:
+ wymagający i w pełni edytowalny model jazdy
+ świetna oprawa a/v
+ wymagający tryb kariery
+ kapitalne efekty atmosferyczne
Minusy:
- ograniczona tematyka
- kilka drobnych detali
Królowa sportów motorowych powraca w kolejnej już edycji. Dwadzieścia autentycznych torów, dwanaście stajni wyścigowych i dwudziestu czterech kierowców walczących o prestiż, splendor i niewyobrażalne wręcz pieniądze. Czy chcielibyście wcielić się w jednego z nich? F1 2012 stanowi idealny sprawdzian dla wszystkich potencjalnych następców Roberta Kubicy. Zapraszam zatem na tor.
Licencja na ściganie
Brytyjska firma Codemasters obecna jest w świadomości graczy już od bardzo dawna. Weterani z łezką w oku wspominają chociażby nieśmiertelną serię Dizzy, która debiutowała jeszcze w czasach panowania komputerów ZX Spectrum. Proste, zręcznościowe produkcje stały się wizytówką popularnych Codies i aż ciężko uwierzyć, że po tylu latach kojarzeni będą z gatunkiem zgoła odmiennym – wyścigami samochodowymi. Tak jednak się stało, a wszystko zaczęło się od Micro Machines, które przyniosło swym twórcom spory rozgłos i zapewne też niemałe pieniądze. Fascynacja motoryzacją, choć potraktowaną ze sporym przymrużeniem oka, przeniosła się na grunt znacznie poważniejszy, czyli symulacje wyścigowe. Epoka dominacji pierwszego PlayStation przyniosła ze sobą dwie serie, które w mniej, lub bardziej zmienionej formie, obecne są na rynku do dnia dzisiejszego. Pierwszą z nich jest Race Driver, który w prostej linii wywodził się z TOCA Touring Cars, jednak porzucił symulacyjne zapędy poprzednika na rzecz zróżnicowania i niezobowiązującego modelu jazdy. Taką samą metamorfozę przeszła druga seria, czyli DiRT, która wcześniej znana była jako Colin McRae Rally. Tutaj spory wpływ na zmianę tytułu miała tragiczna śmierć szkockiego kierowcy, który zginął w katastrofie śmigłowca. Na przykładzie obu flagowych marek brytyjskiego wydawcy ewidentnie widać, że symulacyjne aspekty zastąpione zostały w późniejszych odsłonach niezobowiązującym, zręcznościowym modelem jazdy, który przyciągnął przed ekrany mniej wymagających odbiorców. Wielu graczy nie ukrywało rozczarowania taką postawą Codemasters, jednak nie sposób zaprzeczyć faktom – w dzisiejszych czasach liczą się przede wszystkim zyski ze sprzedaży gier, bo dzięki nim studio może pozwolić sobie na dalsze inwestycje. Zakup licencji FIA Formula One Championship za takową trzeba uznać, a jak powszechnie wiadomo, Bernie Ecclestone tanio jej nie sprzedał. Za barki z tematem Formuły 1 brało się już wielu wydawców – m.in. Microprose, UbiSoft, Electornic Arts i przede wszystkim Sony, które wyłączną licencją FIA przyciągała do produkowanych przez siebie konsol rzesze wygłodniałych fanatyków F1. To już jednak przeszłość, bo od 2009 roku wyłącznym posiadaczem praw do produkcji gier osadzonych w realiach królowej sportów motorowych jest wspomniane we wstępie Codemasters.
Ich przygoda z Formułą 1 nie zaczęła się może zbyt spektakularnie, bo wydanej na Wii i PSP F1 2009 daleko było do dokonań poprzedników. Mizerną jakość gry usprawiedliwiała po części konieczność szybkiego jej wypuszczenia na rynek, do czego zobowiązywała Brytyjczyków umowa z FIA, dlatego jej produkcję powierzono firmie Sumo Digital. Codemasters tymczasem zajęte było tworzeniem edycji na kolejny sezon, która zagościć miała w czytnikach znacznie mocniejszych sprzętów – PC, X360 i PS3. Tak narodziła się F1 2010, stworzona na autorskim silniku graficznym Ego, który swą niewątpliwą moc pokazał już we wcześniejszych produkcjach angielskiego studia. Nie obyło się oczywiście bez konkretnych modyfikacji narzędzi programistycznych, jednak Codies poradzili sobie z tym bez większych zacięć. Nazwa studia w końcu do czegoś zobowiązuje. Szczerze mówiąc to trochę przesadzam, bo choć F1 2010 była grą niewątpliwie dobrą, to jednak w równie dużym stopniu niedopracowaną. Brak samochodu bezpieczeństwa można jeszcze było przeboleć, jednak sporadyczne krztuszenie się animacji, problemy w pit-stopach i szereg innych, równie denerwujących błędów wprawiał w niemałą konsternację. W kolejnym roku było już znacznie lepiej, bo większość wpadek udało się wydawcy wyeliminować i F1 2011 z dumą mogło stanąć w jednym szeregu z czołowymi przedstawicielami gatunku. Cóż zatem można było poprawić w tegorocznej edycji? Wbrew powszechnym obawom, twórcy nie skoncentrowali się tylko na zaktualizowaniu zawartości merytorycznej, lecz po raz kolejny poddali swe dzieło konkretnym szlifom. Brylant z tego nie wyszedł, jednak F1 2012 jest bez wątpienia najlepszą odsłoną serii tworzonej przez Codemasters.
Jazda na tor!
Na początek małe udogodnienie dla czytelników tej jakże nowoczesnej, interaktywnej recenzji w wersji 2.0 – jeśli zaznajomieni jesteście z grami poświęconymi tematyce F1, możecie śmiało przewinąć stronę do kolejnego rozdziału. Dla graczy, którzy z Formułą 1 są na bakier (a są tacy?), przygotowałem małe omówienie typowego weekendu, podczas którego rozgrywa się Grand Prix. Gry oparte na licencji Formuły 1 różnią się od pozostałych tytułów poświęconych torowym wyścigom – to nie Forza Motorsport, czy też Gran Turismo, gdzie do zdobycia czeka kilkaset trofeów, do zwiedzenia kilkadziesiąt malowniczych tras i do objechania prawdziwe zatrzęsienie zróżnicowanych samochodów. Sezon Formuły 1 składa się z dwudziestu imprez Grand Prix i to w zasadzie wszystko, co można by było powiedzieć o trybie kariery. Podstawową różnicą w stosunku do bardziej mainstreamowych konkurentów jest czas, jaki przyjdzie Wam spędzić na torze. Wiele wyścigów we wspomnianych przed momentem flagowych produkcjach Microsoftu i Sony trwało raptem kilka, może kilkanaście minut, choć nie liczę w tym przypadku zawodów wytrzymałościowych, które absorbowały znacznie większą ilość czasu. Po prostu meldowaliście się na torze, startowaliście z ustalonej pozycji i w przeciągu kilku okrążeń przecinaliście linię mety jako zwycięzcy wyścigu. Bez mozolnego grzebania w ustawieniach samochodu i uczenia się wszystkich zakrętów na pamięć. Oczywistym jest jednak, że fani obu tytułów i tak gro czasu spędzali na kręceniu rekordów okrążeń, a w tym przypadku znajomość zarówno toru, jak i prowadzonego samochodu jest jak najbardziej wskazana.
Tymczasem w F1 2012 sam wyścig jest właściwie ukoronowaniem wielogodzinnej pracy, jaką trzeba poświęcić na trening i kwalifikacje. Nieznajomość topografii terenu może okazać się zgubna i kosztować sporo nerwów, dlatego warto wykorzystać każdą dostępną minutę na kręcenie teoretycznie zbytecznych okrążeń. Po co? Chociażby po to, by sprawdzić wpływ dokonywanych ustawień na osiągane czasy przejazdu. A czynników takich jest wiele – przełożenia biegów, regulacja kątów nachylenia spoilerów, dobór odpowiedniego ogumienia i ilość zatankowanego paliwa. To tylko kilka z możliwych opcji, więc jest w czym grzebać. Gra na bieżąco porówna Wasze osiągnięcia z czasami rywali i wskaże, nad którymi odcinkami toru trzeba jeszcze trochę popracować. Kolejnym etapem są godzinne kwalifikacje, które, zgodnie z obecnym regulaminem FIA, składają się z trzech etapów. W pierwszym startuje pełna stawka kierowców, a siódemka, która osiągnie najgorsze czasy okrążeń nie przechodzi do kolejnych kwalifikacji, zajmując miejsca 18-24. W kolejnej rundzie poprzednie czasy są zerowane i tak jak wcześniej, siedmiu najwolniejszych zawodników kończy swój udział na miejscach 11-17. Finałowy etap kwalifikacji rozpoczyna zatem dziesiątka najszybszych kierowców, a ich wyniki z wcześniejszych okrążeń ponownie ulegają kasacji. W ten sposób czasy uzyskane podczas trzeciej sesji kwalifikacyjnej ostatecznie decydują o kolejności na linii startowej. Nie będę się zagłębiał we wszystkie regulacje Formuły 1, bo te ostatnio dosyć często ulegają gruntownym zmianom. Widać, że FIA stara się za wszelką cenę uatrakcyjnić zawody F1 i nie chce dopuścić do sytuacji sprzed kilkunastu lat, gdy Michael Schumacher całkowicie zdominował na torze rywali. W tamtych czasach zainteresowanie Formułą 1 znacząco zmalało, bo emocje towarzyszące walce o mistrzostwo znikały praktycznie w połowie sezonu.
Po przebrnięciu przez sesję kwalifikacyjną, nie pozostanie Wam nic innego, jak walka o miejsce na podium. Wyścig jest kulminacją całego weekendu Grand Prix i wymaga stuprocentowej znajomości trasy, perfekcyjnej konfiguracji bolidu i sporej dozy szczęścia. Taktyka „rura i do mety” zakończy się niepowodzeniem już na pierwszej ostrzejszej szykanie. W F1 2012 trzeba być przygotowanym na wiele niespodzianek – zbiorowa kraksa na zakręcie, gwałtowna zmiana warunków atmosferycznych i bezwzględne przepisy, które znacząco wpływają na ostateczne wyniki. Gra błyskawicznie poinformuje Was o wszystkich popełnionych błędach, które się nie ustrzegliście. Po wykonaniu nieprzepisowego manewru wyprzedzania będziecie mieli kilka sekund na oddanie nieuczciwie zdobytej pozycji, a taranowanie bolidów rywali karane będzie przymusowym przejazdem przez pit-lane. Cięższe wypadki skutkują pojawieniem się na torze samochodu bezpieczeństwa, za którym należy spokojnie jechać i uważać na zachowanie aktualnej pozycji. Jak zatem widzicie, w trakcie wyścigu Formuły 1 obowiązuje wiele czynników, które obce są produkcjom konkurencji. Nie wspominałem jeszcze o strategii wyścigowej, która obliguje do obowiązkowej wizyty w pit-stopie w celu wymiany ogumienia – przed wyścigiem możecie jednak ustalić, na którym okrążeniu zdecydujecie się na wizytę u mechaników.
Tak właśnie wygląda każde Grand Prix w grze Codemasters. Jeśli cenicie sobie niezobowiązującą chwilę z krótkim wyścigiem, to F1 2012 nie jest chyba grą dla Was. Każdy z dwudziestu wyścigów poprzedzony jest mozolnym treningiem i wymagającymi kwalifikacjami, pochłaniając przy okazji znaczną ilość czasu.
Zielony listek.
Fizyka bolidów odgrywała w grach traktujących o F1 niebagatelną rolę., choć pojawiały się także produkcje o bardziej zręcznościowym charakterze (pamięta ktoś Vroom?). F1 2012 aspiruje do miana symulacji i trzeba przyznać, że termin ten nie został użyty na wyrost. Nie spodziewajcie się jednak rFactora, tylko gry, która potrafi rzucić solidne wyzwanie i niejednokrotnie zmusić do kapitulacji. Zacznijmy może od rywali – cztery dostępne poziomy trudności znacznie się od siebie różnią i o ile najniższy nie przysporzy Wam żadnych kłopotów, tak już trzeci zmusi do niemal perfekcyjnej jazdy. Skuteczna rywalizacja z kierowcami z najwyższego poziomu to już wyjątkowo żmudna i czasochłonna praca.
Ustawienia modelu jazdy także można dostosować do własnych upodobań. Dostępne są m.in. asysty hamowania i kontroli trakcji, linia optymalnego przejazdu, a także kilka innych udogodnień. Przy wyłączonych wszystkich wspomaganiach bardzo łatwo stracić panowanie nad bolidem i każdy ostry manewr może skończyć się obrotem o 180 stopni, lub skoszeniem trawy na poboczu. Błędy można naprawić dzięki znanej z innych gier Codemasters funkcji cofnięcia czasu, jednak ilość takich „zaklęć” jest ograniczona maksymalnie do czterech. Istotny wpływ na jazdę ma nawierzchnia i dobór optymalnego ogumienia. Bolid inaczej zachowuje się na torze suchym, inaczej na mokrym, a istny kalejdoskop wrażeń zapewnia jazda podczas ulewy. Uwzględniono także kontakt jednego z kół z poboczem, kiedy na gumie pozostają resztki żwiru, czy też trawy – konieczna w tym wypadku będzie ostrożna jazda, dopóki opona nie ulegnie samoistnemu oczyszczeniu. Wpływ na osiągane prędkości mają także systemy KERS i DRS. Pierwszy z nich daje bolidowi około siedmiosekundowy zastrzyk dodatkowych koni i odnawia się po każdym zaliczonym okrążeniu. DRS z kolei umożliwia regulację tylnego spoilera i zwiększa maksymalną prędkość o kilkanaście km/h – użyć go w trakcie wyścigu można jednak tylko na konkretnych odcinkach suchego toru i podczas wyprzedzania, jeśli rywal znajduje się w odpowiedniej odległości. Ostatnimi istotnymi elementami wyścigu są zdarzenia losowe. Od przebicia opony po gwałtowne załamania pogody. Wyścig rozpoczęty przy błękitnym niebie może zakończyć się w strugach deszczu, dlatego warto zapoznać się z raportem meteorologicznym na najbliższe dni. Prognozy jednak mają to do siebie, że potrafią mijać się z prawdą.
Spore zróżnicowanie ustawień sprawia, że grono odbiorców F1 2012 jest całkiem spore i każdy miłośnik poważniejszego ścigania znajdzie coś dla siebie. Sympatycy nieskrępowanej, zręcznościowej jazdy powinni jednak się poważnie zastanowić nad zakupem, bo produkcja Codemasters wymaga sporej ilości wolnego czasu, a z tym bywa już różnie. Stroniący od symulacyjnych molochów fanatycy Formuły 1 mogą ewentualnie zwrócić uwagę na mniej „poważną” produkcję brytyjskiego studia – F1 Race Stars, której bliżej do gier w stylu Mario Kart, czy Modnation Racers.
Co w menu?
Jak już wcześniej wspomniałem, F1 2012 jest najbardziej kompletną odsłoną serii tworzonej przez Codemasters i oferuje kilka ciekawych trybów zabawy. Pierwsze chwile warto poświęcić Szkoleniu Młodych Kierowców. Prowadzona przez trzy największe stajnie wyścigowe (Ferrari, McLaren Mercedes i Red Bull) szkoła umożliwia poznanie najważniejszych niuansów związanych z perfekcyjnym opanowaniem bolidu. Optymalne pokonywanie zakrętów, wyprzedzanie, zastosowanie systemów KERS i DRS, oraz jazda na zróżnicowanych nawierzchniach. Warto zaliczyć wszystkie próby i osiągnąć w nich maksymalną zdobycz punktową (tzw. szewrony i medale). Im lepszą ocenę uzyskacie po szkoleniu, tym więcej ofert kontraktu znajdziecie w trybie Kariery. Jest ona gwoździem programu i składa się z pięciu pełnych sezonów, w trakcie których będziecie mogli wspinać się na szczyt hierarchii kierowców Formuły 1. Tryb ten w znacznym stopniu przypomina dokonania dwóch poprzednich odsłon. Rywalizacja toczy się zarówno na torze, jak i w garażu, gdzie trzeba udowodnić swą wyższość nad kolegą z zespołu. W miarę postępów przyznany zostanie Wam dostęp do nowszych technologii, a dla najlepszych czekają propozycje z najbogatszych teamów F1. Chociaż w opcjach można wybrać długość kwalifikacji i samego wyścigu (25%, 50% i 100%), to Kariera i tak pochłonie sporą ilość czasu. Dla niecierpliwych przygotowano dwa dodatkowe tryby. Wyzwanie Sezonowe to skrócony do dziesięciu wyścigów cykl, w którym do zaliczenia czeka tylko pięć okrążeń, a Tryb Mistrzowski umożliwia rozegranie określonych scenariuszy, w którym zmierzycie się z sześcioma wciąż aktywnymi mistrzami świata F1. Jak przystało na nowoczesną produkcję, F1 2012 umożliwia także zabawę w większym gronie. Dostępny jest klasyczny wyścig na podzielonym ekranie i rywalizacja 16 kierowców za pośrednictwem System Link. Nie zabrakło także trybów online, które aktywowane zostaną za pomocą przepustki VIP Pass, dostępnej w każdej nowej kopii gry. Tutaj także w wyścigu brać może udział od 2 do 16 graczy, a jeździć można solo, lub razem ze znajomym w jednym teamie.
Werdykt
Na koniec postanowiłem poświęcić kilka zdań oprawie. Olbrzymim wizualnym atutem F1 2012 jest odwzorowanie zmiennych warunków atmosferycznych i gra świateł. Słońce efektownie odbija się od karoserii (o ile tworzone z włókien węglowych bolidy takową posiadają). Kapitalnie odwzorowano jazdę w deszczu, kiedy to za rywalami wzbijają się tumany wody, a krople kapitalnie osadzają się na kamerze. Pod tym względem mało który tytuł może rywalizować z efektownością silnika Ego. Sama precyzja w odwzorowaniu torów i pojazdów budzi uznanie, choć zdarza się od czasu do czasu brzydsza tekstura, poszarpane krawędzie lub mało szczegółowy obiekt. Mimo tych małych braków, grafika F1 2012 musi się podobać, bo stara się być na tyle realistyczna, na ile pozwalają twórcom obecne na rynku platformy. O dźwięku nie ma się co rozpisywać. Odgłosy silnika brzmią świetnie, choć brakuje im nieco siły stawiającej włosy na plecach. Komentator i obsługa znają dobrze nasz rodzimy język i dostarczają sporej ilości informacji. Szkoda tylko, że nie wszyscy potrafią dobrze wymawiać imiona czołowych kierowców formuły 1, ponieważ Jenson Button (poprawnie wymawiany jako „Dżensen”) jest notorycznie nazywany „Jensonem Batonem”. Taka mała dygresja z mojej strony. Muzyka nie rzuca się w uszy i w trakcie buszowania po menu gry spokojnie przygrywa w tle.
Podsumowując, F1 2012 to bardzo dobra gra, którą docenią przede wszystkim wielbiciele Formuły 1. O ile nie nabyli którejś z poprzednich dwóch części, to zakup tegorocznej edycji należy uznać za obowiązkowy. W pozostałych przypadkach zakup powinni solidnie przemyśleć, bo za horyzontem czai się jeszcze trzech silnych konkurentów, którzy zamierzają zawalczyć z F1 2012 o tytuł wyścigowego króla jesieni. Najbardziej w produkcji Codemasters zabrakło klimatu imprez, które towarzyszą każdemu Grand Prix. Prezentacje bolidów, wszechobecne hostessy i puszki Red Bulla rozdawane co kilka metrów. To jednak detal, który w żadnym przypadku nie rzutuje na ocenę gry.