feat - disharmony rev

Endless Space: Disharmony – recenzja gry

Ocena: 5,0

Plusy:
+ nowa rasa na nowych zasadach
+ piraci
+ inwazja i bombardowanie planet
+ i ogólnie sporo nowych drobiazgów...

Minusy:
- ...które jednak niezbyt poprawiają sprawę
- nazywanie tego dodatkiem to za dużo powiedziane
- cena w stosunku do oferowanej zawartości
- wciąż głównie wieje nudą w galaktyce
- redesign ekranu projektowania statków tylko pogorszył sprawę


Prawie rok już minął od czasu, gdy po raz pierwszy mieliśmy okazję wyruszyć w ekspansywną podróż po Bezkresnej Przestrzeni. Pozakładaliśmy kolonie, budowaliśmy ulepszenie, rozwijaliśmy flotę, czasami dało się komuś łupnia, ale głównie jednak czekaliśmy. A to na następną turę, to na nowy etap badań… Albo na porządny dodatek który tchnie trochę więcej życia w naszą galaktykę. Ale czy się doczekaliśmy?

rev - endless space disharmony - 208140_2013-07-06_00004

Słowem wstępu należy powiedzieć, że Endless Space: Disharmony to, słowami twórców, pierwszy pełnoprawny dodatek do znanej kosmicznej strategii turowej. Cóż, z tym „pełnoprawny” trochę ciężko się zgodzić – nowej zawartości jest tutaj zwyczajnie za mało. Należało by to nazwać raczej całkiem typowym, niewielkim DLC, jednak cena jaką twórcy sobie liczą (35 złotych) wcale na to nie wskazuje. Ale przyjrzyjmy się po kolei nowym elementom.

rev - endless space disharmony - 208140_2013-07-06_00005

Pierwszą i zarazem najbardziej widoczną zmianą jest pojawienie się nowej rasy – Harmony. Są to istoty zbudowane z kryształów, których jedynym celem życiowym jest całkowite wyplenienie galaktyki z Pyłu – lokalnej waluty gry. Ze względu na tą wrodzoną niechęć nie używają go, rzecz oczywista, wcale. To w końcu tak jakby pozbawić Jedi ich Mocy. Brzmi fajnie? Niestety tylko brzmi. Cała szumnie zwana „unikalność” Harmonijek sprowadza się tak naprawdę tylko do tego, co było reklamowane – nieużywania Pyłu. Z jednej strony oznacza to brak rozmaitych kosztów, a z drugiej niemożność ulepszenia już wyprodukowanych statków i przyspieszenia budowania ulepszeń. Wszak Pył jest „nieczysty” i nie będziemy go używać. Cóż, w ostatecznym rozrachunku więcej z tego kłopotów niż pożytku.

rev - endless space disharmony - 208140_2013-07-06_00003

Największym problem gry, czyli nuda, jednak pozostał. W naszym lokalnym wszechświecie po prostu zbyt mało się dzieje, a widoki nie satysfakcjonują na tyle, żeby to zrekompensować. Większość czasu spędzamy na czekaniu na różne rzeczy: produkcja statków, budowanie ulepszeń, nowe wyniki badań. No właśnie, czekaniu. A atmosfera nadal jak u cioci na imieninach. Disharmony wprowadziło wprawdzie kilka elementów, które miały nieco ożywić kosmos – takie jak szwendający się po okolicy piraci, czy bonusy za odkrycie nowego systemu – ale pomogły one tylko trochę. Gra niestety wciąż ma mocno niewyważoną dynamikę.

rev - endless space disharmony - 208140_2013-07-06_00008

Na pochwałę natomiast zasługuje pomysł z inwazją i bombardowaniem planet. Do tej pory trzeba było zgromadzić odpowiednio dużą flotę i wyczekać pewną ilość kolejek, aby przejąć system przeciwnika na własność, po drodze użerając się z ewentualną wrogą flotą, która przychodzi na ratunek. A tak dzięki nowym statkom, myśliwcom i bombowcom konkretnie, zrobiło się trochę ciekawiej.

rev - endless space disharmony - 208140_2013-07-06_00015

Nie wszystkie zmiany jednak wyszły grze na dobre. Jedną z nich było niemal kompletne przerobienie ekranu projektowania statków. Według zamysłu miało poprawić to przejrzystość interfejsu i ogólnie ułatwić sprawę – wyszło rzecz jasna na odwrót. O ile wcześniej mieliśmy poszczególne moduły porozmieszczane po całym ekranie i mogliśmy zwiększać sobie do limitu tonacji ilość poszczególnych, tak teraz zostały one pogrupowane. I tak w przypadku np. modułów uzbrojenia, którego są dwa rodzaje, przełączamy się tylko między zasięgiem bliskim, średnim i dalekim. Poprzedni interfejs oferował dużą swobodę, co było przecież największą zaletą gry – więc dlaczego to zmieniono? To wiedzą tylko twórcy.

 rev - endless space disharmony - 208140_2013-07-06_00007

Dla kogo więc jest Endless Space: Disharmony? Za 35 złociszy dostajemy nową rasę, sporo różnych usprawnień (z czego nie wszystkie trafione) i nowe opcje bitewne – fani podstawki mimo wszystko powinni być zadowoleni. Cała reszta ze spokojem sumienia może sobie odpuścić – o ile nie cierpi na poważny niedobór kosmicznych strategii turowych. A szkoda, bo gdyby się bardziej postarano, można było stworzyć coś o całą przestrzeń kosmiczną lepszego. A tak gra najpewniej zostanie skazana na życie z piętnem przeciętności.

 

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze