Konferencja Electronic Arts była krótka, lecz treściwa. Przez godzinę mogliśmy zobaczyć bardzo ciekawe i interesujące tytułu, które przyciągają uwagę graczy z całego świata. Czy warto było czekać na konferencję Elektroników? Cóż najkrócej można podsumować to tak – z pewnością była bardziej ciekawa niż pierwsza prezentacja Xbox One.
Na początku przywitał nas Peter Moore, który z wielkim optymizmem stwierdził, iż mamy „dobry rok, aby być graczem”. Przyznam szczerze, że ujęło mnie to stwierdzenie, ale to , co zobaczyłem za chwilę było jedną z najdziwniejszych rzeczy, jakie widziałem.
Plants vs Zombies – sympatyczna gierka typu tower defense, czyli za w tym przypadku za pomocą roślinek próbujemy odpychać coraz to kolejne fale zombie. I tu EA zaskoczyło po raz pierwszy, bo gra została przerobiona na… shooter z perspektywy trzeciej osoby o nazwie Garden Warfare! Wyobraźcie sobie bieganie z kaktusem z giwerą w bajkowej, sympatycznej oprawie graficznej. Na początku nie wiedziałem nawet, na co patrze, zwłaszcza jak uraczył mnie widok latającej cebuli strzelającej laserem. Ciekawe kiedy FIFE albo UFC przerobią na strzelankę…
Następnie w akcji zobaczyliśmy Titanfall – czyli (a jakże) shootera, tym razem osadzonego w normalnym uniwersum, gdzie naszym zadaniem będzie walka samemu przeciwko m.in gigantycznym robotom, nieraz samemu je dosiadając. Odniosłem jednak wrażenie, jakoby gra była tworzona głównie pod tryb dla wielu graczy, co specjalnie nie dziwi, zwłaszcza, że taki pokazano.
EA znalazło również czas na wspomnienie o nowych silnikach do swoich gier – Frostbite 3 i Ignite. Nie bez powodu o nich mówimy, gdyż na najnowszej wersji Frostbite zagramy na pewno w Dragon Age: Inquisition, Need for Speed: Rivals i Battlefield 4, natomiast silnik Ignite zostanie wykorzystany w sportowych w seriach od EA Sports.
Ale zanim przejdziemy do wyżej wymienionych gier mamy coś specjalnego dla fanów Gwiezdnych Wojen. Otóż po latach wyczekiwania na dobre powróci Star Wars: Battlefront! Niestety, za dużo się nie dowiedzieliśmy o samej grze, nie znamy ani daty premiery, ani w zasadzie żadnych szczegółów. Jedyne, co dane nam było zobaczyć to ten oto krótki teaser.
Następnie mogliśmy zobaczyć gameplay na żywo z Need for Speed: Rivals, który odpalony był na Xbox One. Niestety widać, że gra nie jest w pełni zoptymalizowana i dopracowana w sensie stricte technicznym, albowiem produkcja potrafiła lekka się zawiesić. Jak dla mnie wtopa, zwłaszcza na takich targach jak E3. Ponadto dowiedzieliśmy się, że Need for Speed zadebiutuje na wielkim ekranie.
Zaraz po przejażdżce przenieśliśmy się w epicki świat Dragon Age: Inquisition. Twórcy obiecują, że wybory mają wpływać nie tylko na przebieg fabuły, ale również na cały otaczający nas świat. Gdzieś już to słyszałem. Pozostaje mieć nadzieję, iż gra okaże się lepsza, aniżeli jej poprzednia część. Pokazano również pierwszy zwiastun i ogłoszono, iż gra pojawi się w 2014 roku.
Wreszcie przyszedł czas na EA Sports. Pokazano NBA Live 14, UFC, FIFE 14 i Madden 25. Tutaj nie było w zasadzie żadnego zaskoczenia, choć pokaz umilały wszelkiego rodzaju gwiazdy np. podczas pokazywania najnowszej FIFY wypowiadali się gracze Barcelony m.in. Lionel Messi, Cesc Fabregas czy Andres Iniesta.
Zaskoczenia nie było, bo obiecywano w zasadzie to, co zwykle, czyli lepsze podania, ulepszone animacje, większy realizm, ulepszoną sztuczną inteligencję i po prostu więcej frajdy. Czyli w sumie sztandarowe obietnice, które zawsze towarzyszą opisywaniu przez twórców ich najnowszej gry, a kolejnej z serii. Wszystkie wymieniony gry mają trafić na rynek jesienią tego roku, a NBA Live 14 tylko na Xbox One i Playstation 4.
Pod koniec pojawiła się gra, która w zasadzie była główną atrakcją na konferencji EA – czyli Battlefield 4. W zasadzie można stwierdzić, iż w tej grze najważniejszy jest tryb dla wielu graczy, co skrzętnie wykorzystali Elektronicy pokazując jeden z trybów, które znajdą się w grze. Szata graficzna nie zmieniła się za bardzo w stosunku do poprzedniej części serii, co możecie z resztą ocenić sami.
Warto również wspomnieć, że do gry wróci tryb commander, co zagorzali fani i starzy wyjadacze z pewnością przyjmą z dużą dozą entuzjazmu. Jeśli jesteś charyzmatycznym graczem i masz zdolności przywódcze i potrafisz opracować strategie gwarantującą zwycięstwo, z pewnością jest to tryb dla ciebie.
I na sam koniec zaskoczenie – oficjalnie wiemy już, że na rynku pojawi się kontynuacja specjalnie dla fanów hardkorowego parkouru, czyli Mirror’s Edge 2. Co ciekawe, kontynuacja tej niezbyt docenianej gry została, można powiedzieć, wyproszona przez fanów, co przyznał jeden z przedstawicieli EA. Gra pojawi się na rynku „kiedy będzie gotowa”.
I to już koniec naszej przygody z Electronic Arts, mamy na co czekać i na co narzekać, bowiem zwiastuny i zapowiedzi gry sportowych wcale się wybitnie nie wyróżniły. Ja sam jestem umiarkowanie zadowolony z tego, co zobaczyłem, bo pokaz nie należał do najlepszych, ale jak wiadomo w tym wszystkim najważniejsze są gry. DICE ma pełne ręce roboty, mam nadzieję, że to im w niczym nie przeszkodzi.