Dying Light często zarzuca się bycie klonem Dead Island z elementami Mirro’s Edge. Ale ta gra ma na siebie pomysł. Ta gra ma cykl dnia i nocy, z którego wynika więcej niż łechtanie oczu.
Good Night Good Luck. Ten slogan idealnie opisuje grę. Przez całe 9 minut gameplayu siedziałem jak wryty zastanawiając się, czy bohaterowi uda się wrócić cało do kryjówki, co jest oczywistością, ale nerwy, które towarzyszą ostatecznemu schowaniu się słońca za horyzontem są bezcenne. Zresztą, sami rzućcie okiem.