Zainspirowany materiałem z serwisu Kotaku postanowiłem stworzyć własną listę najlepszych gier jRPG, w które warto zagrać. Od razu mówię, iż to moje osobiste odczucia.
Gatunek jRPG obecnie nie jest już tak popularny jak kiedyś. Wiele znanych marek już nie istnieje, bądź powstają jakieś popłuczyny na ich podstawie. Trochę to smutne, że niegdyś mogłem się zagrywać w Legend of Legeia, Suikoden, Breath of Fire, Lunar, Xenogears i tak dalej, a teraz najsilniejsza niegdyś seria Final Fantasy interesuje mnie jedynie jako produkcja MMO. Nie pozostaje nic innego jak trochę powspominać i zachęcić was do sprawdzenia poniższych tytułów.
1. Legend of Legaia
Platforma: PlayStation (PSX)
Możecie nie znać tej produkcji, ale była to jedna z gier, w której wszystko było w 3D, bez renderowanego tła i tym podobnych. Każda zmiana ekwipunku była widoczna w walce, zaś system walki oparty na wprowadzaniu odpowiednich kombinacji ataków (left, right, top, bottom) sprawiały, iż dana postać wykonywała naprawdę piękne combosy i ataki specjalne. Nie zabrakło odpowiedników summonów znanych z Final Fantasy, tutaj nazywanych Seru, wielkiego świata, ciekawej fabuły i przyjemnej dla ucha ścieżki dźwiękowej.
2. Grandia
Platforma: Sega Saturn, PlayStation (PSX)
Większość osób zna drugą odsłonę Grandii, zaś pierwsza moim zdaniem zasługuje na większe uznanie. Mimo gorszej grafiki i nieco uboższego systemu walki, uważam, że to właśnie jedynka oferowała ciekawsza historię, interesujące postacie i wiele godzin wspaniałej rozgrywki. Sam przeszedłem ten tytuł wiele razy i zapewniam was, iż nawet dzisiaj, mimo ubogiej grafiki warto się tym jRPG’iem zainteresować.
3. Koudelka
Platforma: PlayStation (PSX)
Połączenie survival horroru i jrpg? Gdzieś to już widziałem… Ah tak! Parasite Eve. Koudelka mocno bazuje na wymieszaniu pierwszej i drugiej odsłony od Squaresoft. Mamy poruszanie się jak z Resident Evil, zaś walki to typowy jRPG z naciskiem na „tactic”. Dobry klimat grozy, 4CD z miłymi dla oka CGI oraz nietuzinkowe podejście do tematu. Istna perełka.
4. Saiyuki: Journey West
Platforma: PlayStation (PSX)
Saiyuki: Journey West to taktyczny jRPG, który był wydany przez firmę KOEI. Historia została oparta jest na chińskich legendach, gdzie jedną z postaci jest Son Goku zamieniający się w wielka małpę, coś wam to przypomina? Tytuł ten nie zdobył wielkiej popularności ze względu na wysoki poziom trudności, mocno rozbudowany system walki nawet na tactic jRPG i dużą liczbę dostępnych postaci. Jeżeli szukacie wyzwania na miarę Disgaea, to wydaje mi się, iż Saiyuki: Journey West powinno wam się spodobać.
5. Bahamut Lagoon
Platforma: Snes (Super Nintendo)
Kolejny „taktyk”, który tak naprawdę nigdy nie wyszedł po za granicę Japonii. Wstyd się przyznać, ale było mi dane pograć w niego na emulatorze z fanowskim, angielskim tłumaczeniem, gdyż nie znam języka KKW. Bahamut, Squaresoft, długie walki i tak dalej. Niby przepis na hit, a jednak deweloper nie chciał podzielić się tym dziełem z całym światem. Nie mniej jednak tytuł powalający, złożony z interesującą fabułą, wieloma zwrotami akcji i hodowlą smoków. W 1996 roku SNES dostał niezły szpil, który po dziś dzień jest tak mało znany, a szkoda.
Poznaliście pierwszą piątkę. Wydaje mi się, że wielu z was w ogóle nie słyszało o niektórych tytułach, a więc jeżeli lubicie japońskie rpg, to macie teraz co nadrabiać. Niebawem powinna pojawić się część druga, gdzie także chciałbym was zaskoczyć!
Dwadzieścia gier jRPG, w które warto zagrać — część 2
Dwadzieścia gier jRPG, w które warto zagrać — część 3
Dwadzieścia gier jRPG, w które warto zagrać — część 4